Rozdział VIII

Siedzę na swojej wygodnej kanapie z pilotem w ręku. Nie ma dziś zajęć w szkole, gdyż Tordowi udało się utopić łazienkę oraz kilka klas.

Odbędzie się i dziś bal walentynkowy, na którego nie przychodzę, bo nie mam z kim. Miałam zamiar przejść się do chłopaków, ale oznajmili, że mają coś ważnego do załatwienia.

Leniwie rozłożyłam się na kanapie.

- Może pójdziesz na ten bal sama? - powiedziała mama.

- Wiesz, że nie przepadam za takimi imprezami - mruknęłam okręcając się ciepłym i miękkim w dotyku kocem.

Rodzicielka westchnęła.

- Dziś jadę do pracy - oznajmiła - na trzy dni.

Spojrzałam na nią bezkarnie. Nasze kontakty osłabły. Ja poświęcam więcej czasu dla chłopaków, a mama pracy.

- Rozumiem - lekko się uśmiechnęłam do rodzicielki - O której jedziesz?

- Mniej więcej za godzinkę.

- I dopiero teraz mi to mówisz?

- Dokładnie.

Zachichotałam wraz z matką.

~🐈~

Moje życie pojechało do pracy jakąś godzinę temu. Aktualnie moja głowa znajdowała się na podłodze, a reszta ciała na kanapie.

Usłyszałam dźwięk dzwonku do drzwi.

Momentalnie spadłam z kanapy i szybko się podniosłam. Podbiegłam do drzwi i szybko je otworzyłam.

Zobaczyłam moje ulubione twarze.

- Hej, hej, hej, hej - powiedziałam, na co chłopaki odpowiedzieli - Co takiego chcecie?

- Jesteśmy tutaj wszyscy z jednym pytaniem - mruknął Tord.

- Pójdziesz z nami na bal? - wypowiedzieli wszyscy razem.

- Słodkie - rzekłam i posłałam im uśmiech - Jasne, że się zgadzam.

Z chłopaków wyszło powietrze.

- Już myślałem, że się nie zgodzisz, jesteś do tego zdolna - skomentował rudy.

- Wiem, wiem - powiedziałam z uśmiechem - Może wejdziecie?

- Mamy jeszcze dużo roboty do załatwienia - wymamrotał Tom.

- Musimy już lecieć - wtrącił Edd.

Pożegnałam się z chłopakami.

Szybko popędziłam do swojego pokoju. Mimo, że do samego balu zostało długich pięć godzin, to wolę być przygotowana wcześniej.

~🐈~

Wyjęłam z szafy ulubioną sukienkę. Przyłożyłam ją do ciała. Wyglądała na dobrą.

Wzięłam bieliznę oraz swoją ulubienicę, po czym poszłam do toalety. Nalałam ciepłej wody do wanny oraz stworzyłam wielką pianę. Zdjęłam z siebie ubrania i wskoczyłam do środka.

Rozpłynęłam się.

Chłopcy są świetni, szczególnie zielony. Nie potrafię przestać o nim myśleć. Nie potrafię się odkochać.

Może nie powinnam tego robić?

Schowałam swoją twarz pod pianą.

Może powinnam mu to wyznać?

A jeśli mnie wyśmieje?

Zakończy przyjaźń?

Wyjedzie wcześniej?

Utnie kontakt?

Ucieknie?

Edd! Człowieku! Czemu zawróciłeś mi w głowie!?

~🐈~

Miałam na sobie ulubioną sukienkę, którą dostałam przed śmiercią mojego taty. Włosy zostawiłam rozpuszczone oraz zrobiłam lekki makijaż. Siedziałam właśnie na mojej kochanej kanapie.

Niech oni już przyjdą, tak strasznie mi się nudzi!

O wilkach mowa...

Usłyszałam dzwonek. Pędem wstałam z kanapy i podbiegłam do drzwi. Ubrałam kurtkę oraz buty. Wzięłam także torebkę. Usłyszałam rozmowę chłopaków.

Otworzyłam z impetem drzwi.

- Hejka - powiedziałam, a wzrok chłopaków powędrował na mnie.

Trzy pary oczu dokładnie mnie obserwowały... Właśnie, gdzie jest Edd?

- O kurwa, jak ładnie - mruknął Tord.

- Dokładnie - przytaknął Tom.

Lekko się zarumieniłam.

- Ja miałem najładniej wyglądać, ale widzę, że plany się zmieniły - powiedział Matt i pociągnął mnie za rękę na dwór.

- Gdzie zielony? - wymamrotałam zamykając drzwi na klucz i włożyłam go pod wycieraczkę.

- Dużo ma do załatwienia, przyjdzie później - odpowiedział mi Tom wychodząc z transu.

Mam nadzieję, że szybko przyjdzie.

~🐈~

Byliśmy na miejscu. Co ciekawe, był alkohol. Tak można? W szkole?

Cóż, postanowiłam się tym nie przejmować, do czasu...

Tom jako nastoletni alkoholik nie mógł się powstrzymać od skosztowania tego okropnego napoju. Może, nawet za dużo skosztował.

Nie przeszkadzało mi to, dopóty nie zaczął się do mnie dobierać. Będąc pijany jest obleśny. Tord nie był lepszy. Także się napił. Zalatywał do każdej dziewczyny, a iż ja byłam mu najbliższa, byłam jego celem. Matt rozmawiał ze znajomymi. Jest bardzo popularny w szkole.

A ja?

Stałam oparta o ścianę i oglądałam jak Tord oraz Tom próbują zajrzeć mi pod spódniczkę. Nie udawało się im to, gdyż za każdym razem się wywalali.

Ciężko westchnęłam, a w tym samym momencie podszedł do mnie rudy.

- Co się dzieje? - mruknął z troską.

- Wolałabym posiedzieć w domu, przed telewizorem - odpowiedziałam szczerze.

- Rozumiem - powiedział Matt - Możesz iść, a ja zajmę się chłopakami.

- Niegrzecznie to będzie jak pójdę, sami mnie zaprosiliście.

- Nalegam __ - rudy złapał mnie za ramię - Już szybko uciekaj, zanim się skapną.

Przytuliłam Matta. Odwzajemnił uścisk.

- Narazie! - rzekłam i zaczęłam się kierować w stronę wyjścia.

- Cześć!

~🐈~

Czułam się trochę dziwnie, że uciekłam z tego balu. W sumie, nie nazwałabym tego ucieczką, lecz wyzwoleniem się od straszliwej nudy.

Znaczy, to Matt mnie wyzwolił.

Tak czy siak, było mi głupio.

Idąc do domu zobaczyłam, że w środku gaśnie światło. Były dwie opcje:

1. Zapomniałam zgasić światła, a teraz zabrali prąd.

2. Ktoś jest w moim domu.

Przełknęłam ciężko ślinę, która utknęła w moim gardle.

Wzięłam w dłoń patyk, który leżał pod moimi nogami. Zaczęłam powoli skradać się w stronę mojego domu.

Niewidocznie zajrzałam do środka przez okno. Nikogo nie widziałam, bo może tak kurwa jest ciemno w środku? Trzepnęłam się rozbawiona w głowę.

Rzuciłam patyk na ziemię i ustałam przed drzwiami.

Westchnęłam.

Powoli je otworzyłam.

Zamknęłam je za sobą i zaczęłam dotykać ściany w poszukiwaniu włącznika światła.

Udało się!

Światło oświetliło cały salon. Spojrzałam się przed siebie.

Na środku stał mój kochany Edd.

Zza swoich pleców wyjął piękny bukiet kwiatów, czekoladki, które z nim kupowałam oraz ten śliczny naszyjnik.

Zrozumiałam, że zależy mu na mnie.

W moich oczach pojawiły się łzy szczęścia.

Chłopak posłał mi swój nieziemski uśmiech i rozłożył ręce.

Naskoczyłam na niego i wtuliłam się w jego ciało.

Był taki ciepły.

- Jesteś dla mnie ważna, __ - powiedział spokojnym głosem.

Podniosłam głowę w górę i spojrzałam się w jego lśniące oczy.

- Kocham Cię, __.

- Ja ciebie też, Edziu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top