Rozdział VI

Był już niecały miesiąc po feriach. Z chłopakami dogaduję się doskonale. Oni martwią się o mnie, a ja o nich. Najlepszy kontakt mam z Eddem. Czuje, że go kocham, ale on mnie nie. Opisywał swój ideał dziewczyny, a ja totalnie od niego odstawałam. Postanowiłam się odkochać, ale to było trudne. Jest on taki miły, kochany, troskliwy... 

Daj spokój __! On ciebie nie chce, zrozum to!

Nauczycielka mi i Zielonemu wyznaczyła zadanie. Mieliśmy znaleźć wszystkie encyklopedie, jakie są w szkole.

Po lekcjach pożegnaliśmy się z resztą grupy oraz poszliśmy na szkolny strych.

Ustałam wraz z chłopakiem przed wielką szafą.

- Jak myślisz, są tam zwłoki? - mruknęłam roześmiana.

- Obstawiam, że tak - zarechotał Edd.

Otworzyłam szafę kluczykiem. Ona głośno zaskrzypiała, po czym wyrzuciła na nas kilka książek i masę kurzu.

Zakaszlałam wraz z Zielonym.

Wzięliśmy się do roboty i zaczęliśmy ja przeszukiwać. Nie obyło się bez masy wygłupów. Czy to Edd dmuchnął we mnie pyłem, czy to ja rzuciłam w niego książką. Bawiliśmy się świetnie.

~🐈~

Kiedy znaleźliśmy wszystkie encyklopedie, poszliśmy do głównego budynku szkoły, dokładniej zeszliśmy ze strychu i byliśmy już w środku.

Na dworzu było jasno, więc nie siedzieliśmy tam za długo.

Zanieśliśmy wszystkie książki do klasy, gdzie kazała zostawić je nam nauczycielka.

Założyliśmy swoje plecaki na plecy i zadowoleni z roboty powędrowaliśmy do szatni.

Z zaskoczenia założyłam brązowookiemu czapkę na głowę i pociągnęłam ją w dół.

Chłopak cicho zapiszczał i ściągnął z siebie nakrycie głowy.

Wyglądał jakby na jego włosach przeszedł istny kataklizm.

Zaczęłam chichotać.

- Mhm, bardzo zabawne - wymruczał i zaczął poprawiać swoje włosy.

Próbowałam się uspokoić, ale mi nie wychodziło
.
- Co powiesz na to! - krzyknął zdeterminowany i złapał mnie w pasie.

Podniósł mnie wysoko w górę.

Czułam się jak dziecko.

~🐈~

Kiedy byliśmy już ubrani poszliśmy ku drzwi wyjściowych.

- Ty już wychodź, a ja zadzwonie do chłopaków, że już idziemy - powiedział i trochę się odsunął.

Złapałam za klamkę i pociągnęłam.

Drzwi nie chciały się otworzyć, więc zrobiłam to ponownie.

Nadal nic, więc zaczęłam walczyć z drzwiami. Z całą moją siłą pociągnęłam klamkę. Obiekt postanowił nie drgnąć.

Wpadłam w wielką panikę.

Szturchnęłam zielonego w ramie.

- Chwilka __, chłopaki nie chcą odebrać - mruknął.

- Mamy gorszy problem - powiedziałam nerwowo.

- Co się stało? - rzekł i odwrócił się w moją stronę.

- Zamknęli nas w szkole.

~🐈~

Siedziałam z chłopakiem na ławce. Panowała między nami cisza, która zagłuszyła przebiegająca mysz przed nami. Wzdrygnęłam wraz z zielonym.

- Jak oni mogli o nas zapomnieć? - powiedział z wyrzutami. - Byliśmy strasznie głośno!

Zmęczona oparłam głowę o moje dłonie.

- Jeszcze cztery godzinki i dwudziesta - poinformował mnie Edd.

Głośno westchnęłam.

- Jesteśmi sami w szkole - zaczął chłopak by nie stracić ze mną kontaktu - Możemy robić co chcemy.

Natychmiastowo się podniosłam.

Spojrzałam na Golda, a w moim oku pojawiła się iskra.

- Więc, na co panna ma ochotę?

~🐈~

Aktualnie znajdowaliśmy się w naszej klasie na ławkach. Co ciekawe, znaleźliśmy głośnik bluetooth, więc włączyliśmy na całą szkołę "Go Hard". Działo się dużo. Kilka wywrotek spowodobane tymi krzywymi ławkami.

- Hey Bitch! - zaczęłam krzyczeć wraz z Eddem - Do you really, really, really wanna go hard!

Nasze ruchy przypominały wyścig po karpia w Lidlu. Były one spontaniczne. Można było porównać nas do osób opętanych.

Było super, dopóty Edd nie postanowił spaść z ławki.

Szybko zeskoczyłam ze swojej i podbiegłam do chłopaka.

- Żyjesz? Powiedz, że tak - mruknęłam troskliwie nachylając się nad zielonym.

- Przydałyby się usta usta - powiedział i zadziornie się uśmiechnął.

- Kiedy indziej - wymamrotałam także się uśmiechając.

~🐈~

Penetrowaliśmy aktualnie każde klasy, by znaleźć coś do jedzenia. Znaleźliśmy dwie bułki! Dzisiejsze! Zjedliśmy je tak szybko, jakbyśmy nigdy nie widzieli jedzenia na oczy.

To był nasz wygryw dnia.

- Co robimy? - mruknął.

- Penetrujemy dalej?

- Tak.

Wyszłam z klasy, a chłopak za mną.

Powędrowaliśmy do następnej klasy.

Jest to klasa trzecioklasistów, więc porządnie śmierdziało papierosami.

Złapałam się za nos wraz z Eddem.

- Fuuj - wymamrotał - Jak można tak wysmordzić klasę?

- Tylko najlepsi potrafią - zachichotałam, a wraz ze mną zielony.

Zaczęliśmy przeglądać wszystkie szuflady jakie mieliśmy pod rękoma. Edd wyjął jedną kartkę i zaczął się śmiać.

- Co tam jest? - powiedziałam zaciekawiona.

- Kojarzysz tego Eduardo? - machnęłam twierdząco głową - Nie wiedział ile to 6x6!

Wpadłam w śmiech z chłopakiem.

Jak można być tak odklejonym, by w trzeciej klasie liceum, nie wie ile to 6x6?

~🐈~

Za oknami panował mrok. Szliśmy mozolnie przez korytarz. Mieliśmy latarki, dokładniej telefony, ale wiadomo, że długo nie przetrzymają.

Edd miał procent 12, zaś ja 27.

- Nie wyobrażam sobie, że mamy tu spać - wymamrotałam krzyżując ręce.

- Boisz się? - powiedział.

Bardzo. Bardzo się boje ciemności.

Właśnie w tej nie miłej otchłani straciłam ojca.

- Nie - rzekłam pewna siebie.

- Widzę, że się boisz - zaczął - Nigdy nie jesteś pewna siebie w wypowiedziach.

Szlag.

- Dobra, boje się i co?

- Też się boje.

Zgasił mnie.

- Jak będziemy obok siebie, nie będziemy się bać - ciągnął.

Sprawił, że poczułam się miło.

- Dzięki - wymruczałam.

- Za co?

- Za to, że jesteś blisko. Nie wiem jakbym żyła bez twojej przyjaźni.

Na jego twarzy pojawił się przyjazny uśmiech.

Lekko się zaczerwienił.

- Też nie wyobrażam sobie życia bez ciebie.

Teraz ja się zaczerwieniłam.

Ustaliśmy i odwróciliśmy się do siebie twarzami. Popatrzeliśmy sobie głęboko w oczy. Twarze zaczęły się powoli zbliżać.

Nasze usta złożyły się w pocałunku. Krótkim pocałunku.

Szybko, cali czerwoni, odskoczyliśmy od siebie.

- Nigdy więcej - powiedzieliśmy równo i wytarliśmy swoje usta.

Mimo, że stało się to od tak i długo to nie trwało, moje serce waliło jak opętane ze szczęścia.
Czyli on też coś do mnie czuje!

Mój telefon wydał ostatni dźwięk. Zdążyłam ujrzeć na wyświetlaczu godzinę 20:28.
Usiedliśmy na ławkę.

- Może idziemy spać? - powiedziałam opierając się głową o ramię Edda.

- Lepiej tak... Dalej nie mogę pojąć, że nas zamknęli.

- Także.

- Zapomnijmy o tym pocałunku, co?

Nie dam rady. Była to najszczęśliwsza chwila w moim życiu, zielony.

- Tak będzie najlepiej.

Chłopak złapał moją dłoń.

- Będzie dobrze, obudzimy się jutro i będzie po sprawie - wymruczał.

Usłyszałam ciche wołanie.

- Słyszałeś to? - powiedziałam.

- Ale co?

Wołanie było głośniejsze.

Wstaliśmy z ławki i spojrzeliśmy w okno.

- Halo? - krzyknęłam.

Po chwili pomiędzy naszymi głowami przeleciał kamień, a okno było rozbite.

- Mogłeś walnąć ich w głowę! - wykrzyczał znany mi głos.

- Mogli nie patrzeć! - następny znany głos.

- Może pomóżmy im wyjść? - zaproponował znany po raz kolejny głos.

To był Tom, Matt oraz Tord.

~🐈~

Chłopaki wyciągnęli nas ze szkoły. Aktualnie odprowadzali mnie do domu.

- Jak tak można zamknąć uczni w szkole? - oburzył się Matt.

- Najwidoczniej można - wymamrotał Tord.

Staliśmy przed moim domem.

- Dasz sobie sama radę z mamą? - powiedział z troską Edd.

- Dam radę.

Pożegnałam się z chłopakami wielkim uściskiem. Weszłam do mojego domu. Matka czekała na mnie salonie.

- Gdzie byłaś? - zapytała surowo.

Wzdrygnęłam. Szczerze? Bałam się jej w tej chwili.

- Zostałam zamknięta w szkole!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top