26

Ashley

– Mysza? – słyszę kolejny raz, jak Brad mnie woła. 

Skulona na przednik siedzeniu jadę do domu. Zalewam się łzami. Serce ogromnie boli mnie w klatce piersiowej. Nie potrafię znieść tego bólu, więc szlocham. 

– Mysza proszę powiedz coś, martwię się o ciebie – mówi troskliwy głos chłopaka.

Nie mówię nic. Za to myślę. Zastanawiam się jak mogłam być aż tak naiwna. Dlaczego dopuściłam do siebie największego podrywacza? Dlaczego dałam się nabrać na jego urok? Co ze mną jest do cholery nie tak, skoro pozwoliłam mu wkraść się do mojego serca.

Beznadziejna sprawa.

Mocno ściskam swoje kolana. Chcę się uspokoić, pozbierać, jednak nie daję rady. Uderzam pięścią w deskę rozdzielczą, gdy złość jeszcze mocniej się we mnie zbiera. 

– Kurwa mać!

Nie jestem nawet pewna, dlaczego tak mocno się złoszczę. Znam go od zawsze, ale zbliżyliśmy się do siebie kilka tygodni temu. Mam ochotę tam wrócić i ukręcić łeb tej rudej wydrze.

Zrobił to celowo, w końcu to Max Black. Największy drań jakiego znam. Pewnie kontaktowali się już dawno temu. Ukochana była pojawiła się w mieście więc wskoczył na nią, dosłownie. Czy w ogóle zastanawia się jak ja to przeżyje? Przejmuje się mną? Czy ma mnie w głębokim poważaniu?

Jak długo miał zamiar mnie zwodzić? Wmawiać, ze jestem idealną dziewczyną? Że świata poza mną nie widzi? Mówił mi te piękne rzeczy, tym czasem w innym pokoju pukał Caroline?

Na samo wspomnienie jej imienia w swoich myślach zbiera mnie na wymioty. Nie żartuje, wszystkie drinki wracają do mnie z powrotem, z żołądka.

– Zatrzymaj się! – wyduszam z siebie, trzymając dłoń przy ustach.

Fala mdłości na chwilę ustępuje, by po chwili przyjść ze zdwojoną siłą.

Zagryzam zęby i staram się nie myśleć o tym, co Max robił z nią w pokoju. Jednak to nic nie daje. 

– Brad, zatrzymaj ten cholerny wóz! – wrzeszczę.

Chłopak hamuje do dechy, a ja wypadam z samochodu jak poparzona. Nie udaje mi się dojść do krzaków, które znajdują się kilka stóp ode mnie. Wymiotuję na trawnik i trwa to naprawdę żenująco długo.

Kiedy już myślę, że zwróciłam całą zawartość żołądka, znowu zginam się w pół i wymiotuję dalej.

– Mysza – Przerażony głos Brada słuchać za mną. – Boże, wszystko w porządku?

 Obcieram usta ręką i prostuje się. Mdłości ustąpiły, ale zaczęło telepać mną zimno.

– Yhym – kiwam głową. – Po prostu się denerwuję.

– Mysza – mówi troskliwie. – Może zawieźć cię do lekarza?

– Odwieź mnie do domu, zostało nam naprawdę niewiele.

Kiwa głową i przytula mnie do siebie. Nie wzbraniam się. Potrzebuję go teraz, nawet jeśli jest największą świnią na tym świecie, spędziłam z nim zbyt wiele lat, żeby dać sobie spokój z tą znajomością.

Wsiadamy do samochodu, a Brad odpala silnik. Jedziemy mijając różne samochody. Niebo jaśnieje, tak jakby za chwile miało wzejść słońce. Przez ostatnie tygodnie byłam całkowicie nim pochłonięta. Nie zważałam na nic, na to jak wyglądam jak się zachowuję. Max mnie kochał i to się dla mnie liczyło. Jednak jest kłamliwym dupkiem. Okropnie kłamliwym.

***

Nie budzą mnie poranne promienie, a niesamowite mdłości. Podnoszę  się z łóżka i to był zły pomysł, ponieważ nagle pokój wiruję. Przykładam dłoń do czoła i sprawdzam czy mam temperaturę, ale nic takiego nie wyczuwam. Musze jednak wyjść z łóżka, ponieważ zaraz zwymiotuję na pościel.

– Dobrze się czujesz? – Moje wewnętrzne myśli przerywa męski głos, zlokalizowany w rogu pokoju. Spoglądam na sylwetkę Brada i marszczę nos.

– Co tutaj robisz?

– Pilnowałem cię, martwię się o ciebie Mysza.

Przez jego troskliwy wyraz twarzy, znów zbiera mnie na wymioty. Pędzę biegiem do łazienki i zamykam za sobą drzwi. Padam na kolana przed ubikacją i wymiotuję. Nie poprawka, ja wyrzyguję sobie kiszki. 

Spoglądam na zegarek znajdujący się w łazience. Świetnie, nie ma nawet szóstej. 

Wymiotuję do tego momentu, aż żółta paćka wylatuje z moich ust. Zamykam klapę i siadam na niej by opukać swoją twarz. Do łazienki wchodzi Brad ze współczującą miną.

– Chyba zaszkodziły mi wczorajsze drinki – informuję go i macham ręką.

Kiwa głową i wręcza mi szklankę wody. Wypijam wszystko jednym duszkiem, by po chwili znów paść na kolana i zwrócić wodę.

– Zawiozę cię do lekarza – mówi chłopak.

– Nie – odpowiadam przejęta. – Żadnych lekarzy.

– W takim razie co mogę dla ciebie zrobić?

Wzruszam ramionami. Podnoszę się z podłogi i kręci mi się w głowie. Mój ex łapie mnie w ostatniej chwili, przed spotkaniem z kafelkami. 

– Mysza, naprawdę się przejmuję co ci jest?

– Nie mam pojęcia Brad, źle się czuję, to wszystko.

Zanosi mnie do łóżka i okrywa kocem. 

– Może masz okres? Lub coś? – pyta. – Kiedyś czytałem, ze kobiety podczas obfitego okresu, mogą być przemęczone i ...

– Cicho! – zatrzymuję go. – Nie praw mi morałów o okresie, dobra? Nie mam go, powinien pojawić się za...

Powinien pojawić się kilka tygodni temu. Przerażona podnoszę się z łóżka w poszukiwaniu kalendarza. Padam na kolana przed moja torbą podróżną i znajduje tam moją kosmetyczkę. patrzę na tabletki antykoncepcyjne, została połowa opakowania, którą powinnam wybrać... Cholera nie jest dobrze. Szperam dalej i znajduję kalendarzyk... Ostatni okres miałam....

Jasna dupa...

Sześćdziesiąt dni temu!

– Mysza?

Słyszę delikatny szept Brada. Czuję jego rękę na moim ramieniu.

– To niemożliwe – mówię tak cicho, że sama tego nie słyszę, ale Brad słyszy.

– Co jest niemożliwe?

O mój Boże. To nie może być prawda. Nie, mylę się, jestem zatruta to wszystko...

Tak jesteś zatruta, spermą Maxa – mówi mój głupi móżdżek. 

– Mysza?

– Brad, ja ... – dukam.

– Ty ... – ponagla mnie.

– Jestem w ciąży – mówię szeptem.

Brat blednie. Traci wszystkie kolory. Patrzy na mnie z osłupieniem.

– Co?

– Jestem w ciąży. Nie mam miesiączki od dwóch miesięcy, mam mdłości, ja...

– Jesteś w ciąży – kończy za mnie Brad.

Przerażona zaczynam krążyć po pokoju. 

– Brad ja...

– Ubieraj się! 

– Co? – pytam i przystaję na środku pokoju.

– Ubieraj się, Mysza – mówi – zawiozę cię do lekarza.

Do lekarza, który ma mnie zbadać i powie że jestem w ciąży.

– Nie chcę – łkam.

Przytula mnie do siebie i głaszcze spocone włosy.

– Wiem, wiem Mysza, ale musisz, musisz się upewnić.

Kiwam głową, ale mocniej się w niego wlepiam. 

Nie  mogę być teraz w ciąży.

Nie mogę być w ciąży z Maxem.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top