9.
- Wstawaj, Shai! - Budzi mnie upierdliwy głos należący do mojego chłopaka. Moja ręka wystrzela w powietrze na oślep i trafiam na twarz Theo, więc zatykam mu buzię.
- Cicho tam, niektórzy próbują jeszcze pospać - mruczę, nie otwierając oczu.
- Kotku, budzimy się. Chcę cię zabrać na zwiedzanie Londynu - mówi Theo, obsypując pocałunkami moje ramiona.
- A nie możemy jechać później? Chyba go nie ukradną przez dwie godzinki? - Mruczę.
Theo pozostaje przez chwilę cicho, ale nagle czuję jego ręce na brzuchu i zaczyna mnie bezlitośnie łaskotać. Paraliżuje mnie ze śmiechu, dosłownie nie mogę oddychać i zaraz się uduszę. Udaje mi się jakoś dotrzeć ręką do jego bokserek i wsuwam pod nie dłoń. Theo momentalnie przestaje, a jego oddech przyspiesza, gdy wyjmuję jego twardą męskość.
- Już? - Unoszę brwi, siadając na kolanach.
- My faceci tak mamy o porankach, wiesz? - Theo obserwuje mnie, gdy zbliżam do niego swoje usta. - Shai... - nie kończy, bo wkładam go do buzi. Theo wydaje z siebie syk i wplątuje palce w moje włosy. Jestem trochę zestresowana, bo chcę, żeby było mu przyjemnie, a robię to pierwszy raz w życiu. Jest za duży, żeby zmieścił się cały w moich ustach, więc tą część, która się nie zmieściła, obejmuję rękami.
Poruszam głową dosyć szybko, liżąc i ssąc. Theo przymyka oczy i wydaje mi się, że chyba nie jestem aż taka zła, skoro co chwilę mruczy jak mu dobrze.
- Shai, zaraz dojdę - mówi w końcu, a ja całą siłą woli zmuszam się, żeby nie parsknąć śmiechem. Głupia Jessica. - Shai - powtarza, ale ja się nie cofam, gdy czuję jego nasienie na języku.
Po wszystkim wstaję z łóżka, jak gdyby nigdy nic. Theo patrzy na mnie z uśmiechem.
- Jeśli będzie pan grzeczny, panie Taptiklis, to dziś wieczorem w końcu dokończymy - i kołysząc zmysłowo biodrami udaję się do łazienki.
***
- Zostawię auto na parkingu i będziemy się poruszać metrem, tak będzie szybciej i wygodniej - mówi Theo.
- Dobrze, kochanie - odpowiadam i całuję go w policzek.
- Lubię jak tak do mnie mówisz - wyznaje Theo.
- Cieszę się, kochanie - dodaję znowu, a brunet kładzie dłoń na moim udzie. - Ręce na kierownicy! Na za piętnaście trzecia! - Grzmię.
- Też cię kocham - rzuca mi tylko rozbawione spojrzenie.
***
- Chcę zdjęcie przy Big Benie - oświadczam.
- To daj telefon, zrobię ci - mówi Theo, ale ja kręcę głową.
- Kiedy ty poszedłeś kupić nam picie, ja zawędrowałam do pewnego sklepiku i... - wyciągam coś, przez co Theo wybucha śmiechem.
- Nie wierzę własnym oczom! Shailene Diann Woodley i kijek do selfie! Świat się kończy! - Woła nadal rozbawiony.
- Bo chcę być na tych zdjęciach z tobą - odpowiadam i całuję go krótko w usta.
- Kocham cię - Theo uśmiecha się do mnie, patrząc czule w moje oczy. - To,
że cię mam jest największym darem od Boga.
- Też cię kocham, Theodore - wtulam się w jego ramiona. Czuję się wtedy bezpiecznie.
***
Siedzimy w pociągu i nagle podchodzą do nas dwaj mężczyźni.
- Bilety do kontroli - odzywają się, a my zamieramy. Zupełnie o tym zapomnieliśmy!
Mam ochotę wybuchnąć śmiechem. Patrzę rozbawiona na Theo, który tłumaczy kontrolerom, że nie posiadamy biletu. Zaczynają wypisywać nam mandaty.
- Jesteśmy Nieustraszeni, nie musimy kupować biletów - odzywam się w końcu, a mężczyźni patrzą na mnie ze zmarszczonymi brwiami.
- Shai - ostrzega Theo, ale kąciki ust mu drżą.
- Musicie wysiąść na następnej stacji i kupić bilet - informuje nas jeden z nich i odchodzą.
Wstajemy i podchodzimy do wyjścia.
- Ale mamy szczęście! - Wołam, gdy zbliżamy się do stacji. - King's Cross! Pieprzyć Pałac Buckingham! Jedźmy do Hogwartu!
- Pierwszego września już niedługo - Theo puszcza mi oczko.
Pociąg zatrzymuje się, a my wysiadamy. Theo kieruje się do kasy biletowej.
- Będę koło przejścia na peron 9 i 3/4 okej? - Mówię, a Theo kiwa głową.
Szukam tego miejsca i w końcu widzę wózek z kuframi i klatką z Hedwigą. Wyżej wisi tabliczka z napisem Platform 9 3/4.
Uśmiecham się i robię zdjęcie. Zaczynam coraz bardziej kochać Anglię.
Nagle słyszę, że jacyś mężczyźni wołają coś po arabsku.
- Allahu Akbar!
Po czym słyszę ogromny huk, wszędzie robi się czarno, moje stopy odrywają się od podłoża, czuję, że moje ciało jest w powietrzu. A potem pustka.
• Theo •
Kupuję bilety i nagle słyszę jakieś zamieszanie za sobą. Odwracam się i w tej chwili następuje ogromny wybuch, automatycznie zginam się, kładąc ręce na głowie. Jestem na tyle daleko, że czuję tylko smród i gryzie mnie w gardle.
Wszyscy zaczynają krzyczeć i płakać, biegają we wszystkie strony. Prostuję się, widzę jedynie czarną i gęstą chmurę dymu, rozwalony pociąg i zawaloną ścianę wraz z częścią dachu.
W tym miejscu, gdzie zostawiłem Shailene...
CDN.
Dobranoc dziubaski 🌚👌🏿👈🏿🐍
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top