8.

• Shailene •

Theo całuje mnie coraz śmielej i wkłada ręce pod moją koszulkę, gładząc delikatnie mój brzuch, powoli kieruje się do piersi, ściskając je lekko.

Jęczę cicho w jego usta, kiedy jego palce wsuwają się pod miseczki mojego stanika. Obejmuje moją pierś i ściska ją mocno.

- Idealnie pasujesz do mojej dłoni - mruczy, po czym zsuwa ręce na moje biodra i sadza mnie na swoich udach. Obejmuję go nogami w pasie i zaczynam całować jego szyję. Brunet ściąga ze mnie koszulkę, a następnie zabiera się za odpinanie stanika. Pozbywa się go w mgnieniu oka i przyciska wargi do mojej piersi.

- Theo - szepczę i wplatam palce w jego włosy.

Jego duże usta doprowadzają mnie do szaleństwa. Moje policzki są rozpalone, zaczyna mi szumieć w głowie. Theo na chwilę odrywa się ode mnie, po czym wstaje, unosząc mnie z łatwością. Chwyta jeszcze moją koszulkę i stanik, po czym kieruje się w stronę sypialni, całując moją szyję.

- Wolę nie zostać przyłapany przez rodziców - uśmiecha się szyderczo i kopniakiem otwiera drzwi do swojej sypialni, po czym zamyka je tyłkiem. Idzie w stronę łóżka, po czym zrzuca mnie na nie delikatnie. Oblizuje wargi, po czym rozpina zamek moich spodni, zsuwając je ze mnie.

- Jesteś piękna - mówi i zabiera się za całowanie mojego brzucha, wsuwając język w pępek. Chichoczę, bo moje ciało jest tak unerwione, że mam łaskotki niemalże wszędzie.

Theo podnosi wzrok, a ja zauważam, że jego oczy pociemniały i widać z nich pożądanie. Nie protestuję, kiedy zsuwa ze mnie majtki i całuje moją kobiecość. Wzdycham ciężko, ale gdy czuję tam jego język, nie mogę powstrzymać się od głośnego jęku.

- O Boże, Theodore - dotykam jego miękkich włosów, ale on nie przerywa słodkich tortur, wsuwając we mnie dwa palce. Moje ciało zaczyna drżeć, gdy porusza nimi szybko, pomagając sobie ustami.

- Och - kolejne jęki wydobywają się z moich ust. Jeszcze nigdy nie czułam się tak dobrze. Spełnienie nadchodzi o wiele za szybko, niżbym tego chciała. Wyginam się w łuk, zaciskając powieki i powtarzając jego imię.

Gdy opadam na łóżko, otwieram oczy i widzę uśmiechniętego Theo, który wpija się w moje usta. Oddaję pocałunek z pełną mocą, przygryzając jego wydatną dolną wargę. Chcę go poczuć w sobie, więc niecierpliwie zsuwam jego bokserki. Jego naprężona męskość jest przyciśnięta do mojego uda, Theo rozsuwa moje uda i sadowi się między nimi. Wsuwa we mnie czubek penisa, gdy nagle słyszymy coraz wyraźniejsze głosy.

- Theo? Shailene? Jesteście tu? - Woła Jane.

Zamieramy na chwilę, po czym wyskakujmy z łóżka jak z procy. Ubieramy się tak szybko, że mylimy się i zakładamy nie te koszulki co trzeba. O ile u mnie nie wygląda to aż tak dziwnie, to Theo nie może się ruszyć w mojej.

- Theo, koszulki - zaczynam się nerwowo śmiać. Gdy jednak chce ją ściągnąć, drzwi otwierają się i wchodzi Jane.

Patrzy na nas podejrzliwie, po czym wybucha śmiechem widząc zakleszczonego w za małej koszulce Theo.

- Chyba wam w czymś przeszkodziłam - mówi znacząco, a ja zaczynam się czerwienić.

- Nie mamo, po prostu chciałem sprawdzić jak na mnie leżą damskie ubrania - odpowiada sarkastycznie Theo i ściąga moją koszulkę.

- Jesteście tacy uroczy - stwierdza Jane i wychodzi z pokoju nadal się śmiejąc.

Patrzę przez chwilę na Theo, po czym sami wybuchamy śmiechem. Podchodzę do niego i całuję go mocno.

- Dobranoc - puszczam mu oczko.

- Dobranoc - odpowiada, zrezygnowany.

CDN.

DOBRANOC! 🌚👌🏿👈🏿👅😎

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top