55.

Choć czuję ulgę, że to nie moje dziecko, jestem wściekły. Jak on mógł to zrobić mojej siostrze?!

Ruth nadal stoi z tym swoim kpiącym uśmieszkiem na ustach, a Jessica siedzi, jakby ją wmurowało w krzesło. Wszyscy jesteśmy w szoku. Kieruję swój wzrok na Rhydiana, który wygląda na przerażonego. Mam ochotę zrobić mu coś bardzo bolesnego.

- Chyba niezbyt się cieszycie? - Ruth udaje smutną. - Jestem w drugim miesiącu, więc wpadliśmy jeszcze, gdy przyjechałam do ciebie na staż do Azji.

Zanim zdążymy ją powstrzymać, Jessica zrywa się z miejsca i rzuca się na Ruth z pięściami. Jest w takim szale, że James i Harry ledwo odrywają ją od blondynki.

- Uważaj, jestem w ciąży! - Wola Ruth, poprawiając rozczochrane włosy. W tej chwili tak strasznie ją nienawidzę... Zniszczyła moje życie, życie Shailene, życie mojej siostry i życie jej dzieci...

- Ty dziwko! - Krzyczy Jessica, a po jej policzkach zaczynają płynąć łzy. Odwraca się w stronę Rhydiana. - Wynoście się stąd oboje! Nienawidzę cię, Rhydian! - Ściąga obrączkę i rzuca nią w niego. - Nienawidzę cię, słyszysz?! Zniszczyłeś naszą rodzinę! Pomyślałeś o Lilian i Bradzie, kiedy pieprzyłeś tą wywłokę?!

- Jess, daj mi wytłumaczyć - zaczyna Rhydian, ale Jessica wali go z całej siły w twarz.

- Wynoś się! Ty i ona!

- Ale Jess, dzieci...

- Nie zobaczysz ich już nigdy więcej, już ja się o to postaram!

Rhydian zaczyna ciężej oddychać.

- Nie możesz mi zabronić widywać moje dzieci! - Krzyczy.

- Zamknij się! Będziesz miał nowe dziecko, więc zapomnij o Lilian i Bradzie! - Zaczyna wypychać go z domu, razem z Ruth.

- Przecież możemy być jedną wielką rodziną! - Śmieje się Ruth.

Boli mnie widok cierpienia mojej siostry. Gdy zatrzaskuje za nimi drzwi, płacze jeszcze bardziej, cała się trzęsie. Podchodzę do niej i chcę ją przytulić, ale odpycha mnie, mierząc nienawistnym spojrzeniem.

- Zostaw mnie!

- Ale Jess, chcę... - nie daje mi dokończyć.

- Zrobiłeś to samo Shailene, więc nawet nie próbuj mnie pocieszyć, hipokryto! - Krzyczy, a ja przymykam oczy, czując bolesne ukłucie w sercu. - Wszyscy jesteście siebie warci! Dlaczego musimy przez was cierpieć?! Co ona takiego w sobie ma, że przy niej zaczynacie myśleć penisami?!

Ona ma całkowitą rację. Zrobiłem to samo co Rhydian... Jestem takim samym dupkiem jak on. Już wiem, co czuje Tanner. Na pewno też ma ochotę skręcić mi kark, tak jak ja chciałem to zrobić Rhydianowi.

Jessica wybiega z salonu w stronę sypialni.

- Przeklinam dzień, w którym poznałeś tego kurwiszona - mówi szczerze mama, wzdychając cieżko.

Trudno nie przyznać jej racji.

***

Jessica nie wychodzi z pokoju. Słyszałem, że do kogoś dzwoniła i prosiła, żeby przyjechał, ale nie zrozumiałem dokładnie kto.

Maria została na noc i obiecała pomóc w zajęciu się Lilian i Bradem. James i Harry zastanawiali się głośno jak zniszczyć Rhydianowi życie, ale ja siedziałem cicho. Zrobiłem to samo swojej dziewczynie, więc nie mam prawa go osądzać.

Mama ma rację. Ruth niczym czołg rozjechała szczęście mojej rodziny. Choć mieliśmy dobre chwile, to żałuję, że ją poznałem. Przez swój egoizm, zniszczyła nam wszystkim życie. Dopięła swego, zrujnowała rodzinę mojej siostry, z którą od zawsze szczerze się nie znosiły.

Późnym wieczorem wchodzę do kuchni, ale cofam się, słysząc cichą rozmowę Jessici, Marii i mamy.

- Przyjedzie? - Pyta mama.

- Tak. Będzie jutro wieczorem - odpowiada Jessica.

- Theo, nieładnie tak podsłuchiwać - zauważa mnie Maria.

- Kto ma przyjechać? - Pytam, ujawniając się.

- Jutro się dowiesz - odpowiada mama i nalewa nam gorącej herbaty.

CDN.

Ale leje 😢

🚿
😫

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top