54.

• Theo •

Po powrocie z Grecji, zamieszkałem znów u rodziców. Nie chciałem wracać do pustego domu, który kupiłem dla mnie i Shailene. Nie mam zamiaru tam mieszkać bez niej...

Mama, Jessica i Maria nie odzywają się do mnie odkąd powiedziałem im prawdę. Są na mnie okropnie złe - chociaż to ja jestem ich rodziną, to Shailene też stała się dla nich jej częścią. Jedynie moi bracia jeszcze zupełnie mnie nie skreślili, chociaż traktują mnie nieco chłodniej. Ojciec na każdym kroku pokazuje mi, jak bardzo go zawiodłem.

Wiem, że okropnie zawaliłem. Ale wszyscy popełniają błędy... Jesteśmy tylko ludźmi... Jednak niektórych błędów nie da się tak łatwo naprawić i nie mam za złe Shailene, że nie chce mieć ze mną nic wspólnego. Gdybym mógł cofnąć czas, oddałbym wszystko, żeby to zrobić i mieć ją znów przy sobie. Każdy kolejny dzień bez niej jest dla mnie nie do zniesienia.

Po ostatniej rozmowie z Shailene czuję się jeszcze gorzej. Jej brat miał całkowitą rację. Jestem kompletnym dupkiem, który nie potrafi się kontrolować. Dlaczego poszedłem z Ruth do jej mieszkania? Powinienem przewidzieć jak to się może skończyć, przecież ją dobrze znam. Choć byliśmy ze sobą tak długo, moje uczucie do niej całkiem ze mnie wyparowało. Uświadomiłem sobie, jaką podłą jest osobą i zadawałem sobie pytanie, dlaczego tak długo przy niej tkwiłem. Przyzwyczajenie... Na początku naprawdę ją kochałem. Ale z każdym kolejnym dniem udowadniała, że jest zła do szpiku kości. Byłem ślepy, ale przejrzałem na oczy. Zdałem sobie sprawę z moich prawdziwych uczuć. Miałem przy sobie moją najlepszą przyjaciółkę Shailene, moją bratnią duszę, z którą rozumiałem się bez słów. Związek z Ruth przysłaniał to, co naprawdę czułem do Shailene. Już od pierwszego spotkania urzekła mnie swoim spojrzeniem na świat, dobrocią, szczerością i tym, że potrafiła odgonić wszystkie moje złe myśli, rozświetlić mój dzień... Od pierwszych chwil fani zaczęli nas łączyć w parę.

Sheo...

Na początku bardzo mnie to bawiło. Shai była tylko moją przyjaciółką, ale widocznie fani dostrzegli coś, z czego sam nie potrafiłem zdać sobie sprawy. Po rozstaniu z Shailene, zacząłem oglądać wszystkie filmiki, które zrobili o nas fani... Spojrzenia, którymi się obdarowywaliśmy, każdy dotyk... Trzeba przyznać, że nie potrafiliśmy trzymać rąk przy sobie. Każdy uśmiech... Shailene, która tak bardzo się śmiała z moich idiotycznych żartów... Nasze wewnętrzne żarciki, z których śmialiśmy się podczas wywiadów, a dziennikarze patrzyli na nas dziwnie, co jeszcze bardziej nas śmieszyło...

Za tydzień wracamy na plan. Mam nadzieję, że uda mi się przekonać Shailene, że nasza miłość ma sens. Jeśli da mi jeszcze jedną szansę, zrobię wszystko, żeby była szczęśliwa. Bardzo chcę założyć z nią rodzinę, wziąć ślub, mieć dziecko... Kocham ją...

***

Mama zaprosiła na kolację całe moje rodzeństwo z ich rodzinami. Rhydian wrócił już ze stażu, więc jesteśmy wszyscy w komplecie. Prawie... Nie ma Shailene...

Podczas gdy my siedzimy przy stole i rozmawiamy, dzieci bawią się w pokoju zabaw, który moi rodzice zrobili dla swoich wnuków. Gdybym nie był takim idiotą, moje dziecko mogłoby się tam bawić już niedługo razem z nimi... Ale straciłem szansę, nie zapłodnię Shailene w najbliższym czasie... Może mi kiedyś wybaczy...

Dzwonek do drzwi przerywa naszą rozmowę. W pierwszej chwili moje serce krzyczy, że przyszła Shailene. Wróciła do mnie...

Maria idzie otworzyć drzwi. Przez chwilę słyszymy podniesione głosy, by zaraz zobaczyć wchodzącą do pokoju Ruth...

- Co ty tu robisz?! - Mama patrzy na nią złowrogo. - Nie masz wstępu do tego domu!

- Chciałam wam tylko przekazać radosną nowinę - uśmiecha się z wyższością. - Jestem w ciąży.

Ogromny ciężar przygniata moją klatkę piersiową. Że co?! To niemożliwe... Zabezpieczyliśmy się... Nie mogę być ojcem jej dziecka. To z Shailene chciałem je mieć!

- Chyba żartujesz! - Woła Jessica, patrząc na mnie ze złością.

- Jestem w ciąży z Rhydianem - dodaje Ruth.

CDN.

Co tam robaczki? 😚

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top