52.

Po kilku tygodniach wcale nie jest mi lepiej, bo czuję się jeszcze gorzej. Każdy dzień bez Theo wymaga ode mnie wielkiej siły. Okropnie za nim tęsknię, oddałabym wszystko, żeby znowu się w niego wtulić, pocałować go, usłyszeć, że mnie kocha... Jedyne co mi zostało to leżenie całymi dniami w łóżku, wtulanie się w koszulkę Theo i płacz. Nie chce mi się jeść, nie chce mi się pić...

Nie chce mi się żyć.

***

Przeglądam nasze wspólne zdjęcia na telefonie, słuchając smętnych piosenek, które jeszcze bardziej mnie dołują.

Nagle widzę, że Theo dzwoni do mnie na FaceTime. Nie odbierałam od niego połączeń przez cały ten czas, a dzwonił kilka razy dziennie. Ale jestem w takim stanie psychicznym, że muszę go zobaczyć, usłyszeć jego głos. Zanim się rozmyślę, naciskam zielony przycisk.

Na ekranie pojawia się jego twarz. Gdy tylko go widzę, mam ochotę znowu się rozpłakać, ale się powstrzymuję.

- Cześć, Shai - wita się Theo. Tak bardzo tęsknię za jego głosem...

Odchrząkuję i biorę głęboki oddech.

- Cześć, Theo - odpowiadam.

Nie wiem, co mam mu powiedzieć. Chciałabym, żeby to on mówił, abym mogła nacieszyć się jego pięknym głosem.

- Jak się czujesz? - Pytam w końcu, nie mogąc znieść tej ciszy.

- Jakby ktoś zgasił światło w moim życiu. Tkwię w tej ciemności, nie mogąc się wydostać. Okropnie za tobą tęsknię, kochanie. Nie zniosę życia bez ciebie. Nie potrafię.

Czuję dokładnie to samo.

- Ja też za tobą tęsknię, Theo - odpowiadam. - Ale to niczego nie zmienia. Oszukałeś mnie i nie mogę być z tobą, skoro ci nie ufam.

- Gdybym tylko mógł cofnąć czas...

- Ale nie możesz - przygryzam dolną wargę, starając się nie rozpłakać. Jest mi okropnie trudno. - Nikt nie może. Musimy zdawać sobie sprawę z konsekwencji naszych czynów, gdy podejmujemy jakieś działanie.

- Kochasz mnie? - Pyta cicho Theo.

- Przecież wiesz, że kocham cię najbardziej na świecie i wątpię, żeby kiedykolwiek to się zmieniło.

- Wróć do mnie Shailene, błagam cię - Theo zaczyna płakać.

Rani mnie ten widok. Theo jest silnym mężczyzną, który naprawdę rzadko płacze. Ale to nie zmieni mojej decyzji o trzymaniu się od niego z daleka. Z małymi wyjątkami... Takimi jak ten.

- Chciałabym, ale nie potrafię - przymykam oczy. - Cały czas mam przed oczami ciebie i Ruth w łóżku. Jak ty sobie wyobrażasz dalej nasz związek? Jak mam ci zaufać, Theo? Jak?

- To był największy błąd mojego życia. Nawet nie wiesz jak bardzo żałuję...

- Nie wiem co mam myśleć, Theo. Skąd mam mieć pewność, że znowu mnie z nią nie zdradzisz? Przecież wtedy też mi obiecałeś, że tego nie zrobisz. Nadarzyła się pierwsza lepsza okazja i już ją pieprzyłeś. Nie mam zamiaru udawać, że mnie to nie boli, bo boli okropnie.

- Powiedz, co mam zrobić, a to zrobię. Zrobię wszystko, żebyś do mnie wróciła.

Nagle drzwi do mojego pokoju się otwierają i wchodzi Tanner.

- Koniec tego użalania się nad sobą, Shai - woła głośno. - Nie będziesz chyba rozpaczała całe życie po tym debilu.

- Tanner, rozmawiam - mówię, wskazując na telefon.

- Z kim? - Pyta Tanner i gdy widzi na ekranie Theo, zaczyna się wściekać. - JAK ŚMIESZ DZWONIĆ DO MOJEJ SIOSTRY, PO TYM CO JEJ ZROBIŁEŚ?! DAJ JEJ SPOKÓJ, MAŁO PRZEZ CIEBIE PŁAKAŁA?! WIESZ W JAKIM STANIE WRÓCIŁA Z GRECJI?! ZABRANIAM CI SIĘ DO NIEJ ZBLIŻAĆ! - I wyrywa mi telefon, rozłączając się.

- Co zrobiłeś?! - Warczę, zaczynając płakać.

- Shai, tak będzie lepiej. Uwierz mi, poboli i przestanie. Nie myśl już o nim.

Kiwam głową i wycieram łzy z policzków.

- A tak to po co przyszedłeś?

- Mama pyta czy chcesz coś ze sklepu? Jedzie po chemię, i tak dalej.

Zaglądam do swojej łazienki i patrzę, czy czegoś nie potrzebuję. Nagle mój wzrok spoczywa na pudełku z tamponami i natychmiast oblewa mnie zimny pot. Kiedy ostatni raz miałam miesiączkę? Zaczynam szybko liczyć.

Spóźnia mi się dwa miesiące.

CDN.

Dobranoc! 🌚

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top