50.

• Theo •

Kiedy patrzę na odpływającą Shailene, czuję jak ból rozrywa moje serce. Musiałem powiedzieć jej prawdę, nie mogłem dalej ją tak okłamywać. Miałem cichą nadzieję, że zareaguje inaczej... Ale czego ja się spodziewałem? Zdradziłem ją ze swoją byłą. Obiecałem jej, że nigdy jej tego nie zrobię. Zawiodłem jej zaufanie... A bez tego nie da się normalnie żyć w związku.

Nie wiem jak długo siedzę na pomoście, wpatrując się w wodę. Nie chcę wracać do domu, gdzie nie będzie czekała na mnie miłość mojego życia. Tak długo nie zdawałem sobie sprawy, że ją kocham. A gdy już miałem ją przy swoim boku, zawiodłem. Nie potrafiłem utrzymać jej przy sobie, zraniłem ją na całe życie.

Muszę ją odzyskać. Zrobię wszystko, co możliwe, żeby do mnie wróciła. Choćby to miała być ostatnia rzecz, którą zrobię w życiu.

Wsiadam na motorówkę i wracam na Santorini.

***

- Babciu, jest Shailene? - Pytam, wchodząc do domu, choć już znam odpowiedź.

- Wbiegła tu cała zapłakana, spakowała się, podziękowała nam za gościnę i wyszła - babcia krzyżuje ręce na piersiach i patrzy na mnie ostro. - Co ty zrobiłeś tej biednej dziewczynie, Theodore?! Wyglądała jakby jej się świat zawalił.

Siadam na krześle i ukrywam twarz w dłoniach. Shai jest już pewnie na promie do Aten. Czy wróci od razu do Ameryki?

- Theodore.

Jak mam jej powiedzieć o tym, co zrobiłem? Zawsze miała o mnie dobre zdanie, a teraz pewnie stanę się jej najgorszym wnukiem.

- Ja... Zdradziłem ją z Ruth - mówię szybko, jakbym chciał wypluć z siebie trujący jad.

Boję się podnieść wzrok i spojrzeć na babcię.

- Theodore, to jest najgorsze świństwo jakie mogłeś jej zrobić - odpowiada, a ja w końcu mam odwagę i patrzę na jej zawiedzioną twarz. - Shailene jest taka dobra i miła. Tworzyliście naprawdę piękną parę, przez ostatnie dni nie mogłam się na was napatrzeć. Wyglądaliście na bardzo zakochanych.

- Kocham ją najbardziej na świecie - mówię, a moje oczy wypełniają się łzami. - Nie potrafię już bez niej żyć. Co mam zrobić?

Babcia przytula mnie do siebie i wtedy zupełnie się rozklejam. Trwa to dobre kilkanaście minut, płaczę nad tym, że jestem taki beznadziejny i głupi, nie potrafiłem docenić wspaniałej kobiety, którą miałem przy sobie.

- Daj jej czas. Teraz jest zraniona i cierpi, na pewno nie chce cię widzieć na oczy. A tak to przemyśli sprawę, przejdzie jej pierwsza złość...

- A jak przemyśli i dojdzie do wniosku, że nie chce mnie w swoim życiu?

- To będziesz musiał nauczyć się z tym żyć. I nie miej do niej pretensji. Co ty byś zrobił na jej miejscu, gdybyś to ty został zdradzony?

Nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Wiem, że byłbym cholernie wściekły i skręciłbym kark temu, z kim by mnie zdradziła. Ale nie przestałbym jej kochać.

- Muszę jechać - zrywam się i przecieram oczy.

- Theodore, nie zdołasz jej zatrzymać. Naprawdę musisz dać jej czas, żeby ci wybaczyła. To nie będzie dla niej łatwe, ale wierzę, że jej się uda. - Przygląda mi się i kręci głową. - Dostałeś od niej w twarz? Musiała ci nieźle przygrzmocić, bo masz niezłe limo. Zuch dziewczyna - wstaje z kanapy. - Przyniosę ci lód.

Marszczę czoło i przyglądam się w lustrze. Faktycznie, moja twarz nie wygląda najlepiej.

Ale babcia ma rację. Shailene w tej chwili mnie nienawidzi. Nie wiem jak długo wytrzymam bez niej, jej pocałunków, przytulenia... Ale wiem, że warto czekać i będę czekał, tak długo jak będzie trzeba.

CDN.

Pozdrawiam moje robaczki!
😚😚😚

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top