5.
Sama nie wierzę w to, że zdobyłam się na takie coś, ale mina Theo była tego warta. Uśmiecham się sama do siebie i wracam do swojego pokoju. Biorę szybki prysznic i przebieram się w piżamę.
Przed zaśnięciem zaglądam jeszcze do telefonu i widzę, że mam wiadomość od Milesa. Przygryzam wargę, zastanawiając się, czy chcę ją przeczytać... Ciekawość wygrywa.
Cześć Shai, co tam? Wiem, że jesteś z Theo w Anglii i jestem ciekawy, czy w końcu zrozumiał, że powinniście być razem. Całuję, Miles
Mam bardzo mieszane uczucia. W głębi serca nadal bardzo lubię Milesa, ale jak pomyślę, że prawie mnie zgwałcił... Najtrudniejsze w życiu jest wybaczanie. Miles nie chciał tego zrobić... A ja pragnę odzyskać przyjaciela.
Aloha Miles. Ja i Theo jesteśmy już parą, ale nie mów nic nikomu, okej? Oprócz ciebie wie tylko Zoe i tak ma na razie pozostać. Mam nadzieję, że u ciebie wszystko ok. Trzymaj się, Shai
***
Budzi mnie namiętny pocałunek złożony na moich ustach. Nie do końca przytomna, odwzajemniam go i czuję, że ktoś przygniata mnie do łóżka. Otwieram oczy i widzę Theo, który położył się na mnie, a jego ręce wślizgują się pod moją koszulkę.
- Chciałeś wykorzystać to, że jestem zaspana? - Uśmiecham się, lekko go odpychając.
- Nie, chcę ci się odwdzięczyć - porusza brwiami i zahacza palcami o spodenki od piżamy.
- Masz szczęście, że jestem bezinteresowna - odtrącam jego uparte ręce.
- Moja Altruistka - kręci głową, zrezygnowany.
- Twoja - całuję jego pełne usta.
Uśmiechamy się między pocałunkami, a Theo tuli mnie mocno do siebie. Delikatnie gładzi mój policzek i niechętnie się ode mnie odrywa.
- Musimy się zbierać - informuje mnie z wesołym błyskiem w oczach.
- Taak? Mamy jakieś plany? - Pytam, wstając.
- Lubisz Harrego Pottera? - Upewnia się jeszcze.
- Uwielbiam!
- W takim razie... Zabrałaś mnie do Disneylandu, więc odwiedzimy dziś Warner Bros Studio pod Londynem.
Zamieram na chwilę i rzucam się na niego szczęśliwa, obsypując jego twarz pocałunkami.
- Aaaaa! Kocham cię! - Krzyczę i zaczynam skakać jak wariatka.
- Jesteś szalona - śmieje się Theo.
- Bo to spełnienie jednego z moich marzeń! - Podchodzę do szafy i szybko wyciągam z niej ciuchy. - Na co czekasz, ubieraj się!
- Spokojnie, zjemy jeszcze śniadanie - Theo obejmuje mnie, całując moje włosy. Odwracam się do niego i biorę jego twarz w dłonie.
- Dziękuję - patrzę się w jego czekoladowe oczy, na co on cmoka mnie w nos, śliniąc mnie przy tym. - Theodore!
- Tak się nazywam! - Woła jeszcze i znika za drzwiami.
***
- Wspaniałe miejsce - wzdycha Jessica. - Chętnie bym tam jeszcze raz pojechała.
- Na szczęście masz kochanego brata - Theo pokazuje jej trzy bilety.
- Serio?! Aaa, kocham cię! - Woła Jessica i ściska go mocno.
- Gdybym wcześniej wiedział, ile to wzbudza miłości w ludziach... - Theo uśmiecha się szyderczo.
- Magia - szepczę, poruszając brwiami.
- Dobra, czarodziejki, zbieramy się, bo zaraz będą tam tłumy ludzi. - mówi Theo.
- Dobrze, ojcze - śmiejemy się z Jessicą, a ten tylko kręci głową i idzie do garażu.
Zostajemy z Jessicą same, a ona spogląda na mnie z podejrzliwą miną.
- No co? - Pytam w końcu.
- Wczoraj usłyszałam dziwny dźwięk, który wydał z siebie mój brat - zaczyna, a ja wytrzeszczam oczy, jednak opamiętuję się i staram się przybrać normalny wyraz twarzy. - Jak dla mnie był jednoznaczny...
- Och, Theo uderzył się w mały palec u nogi i jęczał przez chwilę z bólu - wzruszam ramionami.
- Jaaaasne, nie brzmiało jakby go bolało. Shaiiii zaraz dojdę - Jessica parska śmiechem i wychodzi szybko z domu.
- Jess! - Wołam i wybiegam za nią.
Wsiadamy do auta, w którym czeka już Theo, a ta małpa wciąż się rechocze.
CDN.
AAAAAAA CO ZA ŻENADA 🌑
GDZIE BYŁ MÓJ PAZDAN?! 🌑
MILIK, ZRÓB COŚ POŻYTECZNEGO I ZOSTAŃ W KAZACHSTANIE. 🖕🏿
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top