47.
• Shailene •
Mam wrażenie jakby ktoś walnął mnie czymś ciężkim w głowę. Nie mogę normalnie oddychać, coś ściska moje gardło, ciężar przygniata moją klatkę piersiową. Wciąż słyszę słowa Theo, które mój mózg powtarza jak echo.
Spałem z Ruth.
- Shai, powiedz coś, błagam - mówi Theo, wciąż ściskając moją rękę.
Wyrywam się i przymykam oczy. Złość wciąż we mnie narasta, by skumulować się i wypłynać na powierzchnię. Gdy otwieram ponownie oczy, są pełne łez. Bez zastanowienia uderzam Theo w twarz z całej siły.
- Jak mogłeś?!
Odsuwam się od niego i zaczynam płakać. Nie mogę w to uwierzyć.
- Popełniłem błąd, ale strasznie cię przepraszam...
- Przepraszasz?! - Zaczynam się szyderczo śmiać. On jest chyba śmieszny! - Bzyknąłeś swoją byłą, podjąłeś świadomą decyzję, wybrałeś ją zamiast mnie! Pieprzysz głupoty o jakimś błędzie...
- Kochanie, błagam cię, musisz mi wybaczyć. Wierzę, że potrafisz to zrobić. Kochasz mnie, a ja kocham ciebie.
- Kochasz mnie?! - Powtarzam głosem, którego sama nie poznaję. - Gdybyś mnie kochał, nigdy byś mnie nie zdradził! To chyba była najlepsza chwila w twoim życiu, gdy rozłożyła przed tobą nogi i mogłeś ją pieprzyć ile tylko chciałeś.
- To nieprawda, to była chwila słabości, nie chciałem tego zrobić.
- Ale zrobiłeś - odsuwam się, łzy nie przestają płynąć po moich policzkach. - Ufałam ci. Kochałam cię. Chciałam założyć z tobą rodzinę... Dlaczego tyle mówiłeś tyle o ślubie i dzieciach? Dlaczego mi to zrobiłeś, dlaczego?! - Krzyczę.
- Przepraszam. Spierdoliłem nasz związek...
- Spierdoliłeś!
Muszę stąd odejść i to jak najszybciej. Nie mogę na niego patrzeć, bo robi mi się niedobrze. Cały czas mam przed oczami jego i Ruth w łóżku. Dopięła swego, udowodniła, że Theo ciągle ją kocha, bardziej niż mnie, skoro postanowił mnie z nią zdradzić.
Gdy odwracam się z zamiarem odejścia, Theo chwyta mnie za rękę i próbuje przytulić.
- Nie dotykaj mnie! - Wrzeszczę. - Jeszcze nikt nigdy mnie tak nie zranił! Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego!
- Nie mów tak, kocham cię! Wierzę, że możemy odbudować nasz związek, razem damy radę!
- Nie mogę na ciebie patrzeć, Theo - odpowiadam, patrząc na niego twardo. - Idź i odbuduj swój związek z Ruth. Widocznie tego chcesz, skoro ją wybrałeś. Podejrzewałam, że nadal ją kochasz i miałam rację. Życzę wam powodzenia.
- Nie kocham jej tylko ciebie! Nie możesz ode mnie odejść. Nie pozwolę ci.
- Właśnie to robię. Z nami koniec, Theo Jamesie - te słowa ledwo przechodzą przez moje gardło, a Theo upada na kolana i przytula się do moich nóg.
- Nie zgadzam się, Shai, ja nie dam rady bez ciebie, nie umiem bez ciebie żyć, słyszysz?!
- To się naucz - mówię twardo. - Ruth ci pomoże.
- Daj nam szansę, błagam cię!
Jeszcze nigdy nie widziałam, żeby Theo tak płakał. Łzy spływają po jego policzkach, oczy są czerwone, a włosy poczochrane. Klęczy przede mną na kolanach... Ale muszę być silna.
- Nie potrafię, Theo. Nie zaufam ci ponownie. - ściągam naszyjnik, prezent urodzinowy od Theo. Kładę go przed nim, a on wpatruje się w niego, kręcąc głową, jakby nie wierzył w to, co się dzieje.
Odchodzę, zastanawiając się jak wydostać się z tej przeklętej wyspy. Chcę wrócić do domu, położyć się i płakać. Biegnę do portu.
- Kochanie, poczekaj! - Woła Theo, a ja podchodzę do starszego pana, który siedzi na swojej łodzi.
- Czy mógłby pan popłynąć ze mną na Santorini? - Pytam, ale widzę, że mnie nie rozumie. Wyciągam z portfela banknot o nominale 100 euro i pokazuję mu go. - Santorini!
- Wsiada, wsiada! - Odpowiada łamanym angielskim. Wchodzę do jego łodzi i podaję mu pieniądze. Odpływa kawałek, akurat gdy podbiega Theo.
- Będę o ciebie walczył! - Krzyczy zrozpaczonym głosem.
Nie ma takiej potrzeby. Nie potrafię mu wybaczyć. Już nigdy mu nie zaufam. Walka nie ma sensu.
- Już nigdy nie będziemy razem - mówię sama do siebie i wybucham płaczem.
To tak straszliwie boli. Za mocno go kocham, ale jednocześnie nienawidzę.
Nie ma już nas. Nie ma już Sheo...
[Gif lub film został dodany tutaj w nowszej wersji Wattpad. Aby go zobaczyć, dokonaj aktualizacji.]
CDN.
Polecam filmik na końcu rozdziału 💔💔
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top