4.

- Co ty tu robisz, Ruth? - Pyta Theo zbolałym głosem. - Śledzisz nas, czy co?

- A więc już pocieszyłeś się w ramionach Woodley? Ledwo ze mną zerwałeś i już leciałeś do niej? - Wypluwa z siebie słowa jak jad. W sumie przypomina mi żmiję.

- Już od jakiegoś czasu planowałem się z tobą rozstać - oświadcza Theo. - Przestałem cię kochać, ale nie zdawałem sobie z tego do końca sprawy. Przepraszam, że ciągnąłem to tak długo.

- Kłamiesz! - Syczy Ruth, a w jej oczach pojawią się łzy. - To dlaczego jeszcze przed rozstaniem się ze mną kochałeś?

Nie wiedziałam o tym... Mina momentalnie mi rzednie, co nie uchodzi uwadze Ruth.

- Tak! I wiesz, co ci powiem? - Podchodzi do mnie jeszcze bliżej. - Nigdy nie będziesz w stanie zaspokoić potrzeb seksualnych Theo - zaczyna się perfidnie śmiać. - Wróci do mnie szybciej niż ci się wydaje...

- Dosyć - przerywa jej stanowczo Theo. - Zostaw nas w spokoju. Nic mnie z tobą nie łączy, więc nie próbuj się ze mną kontaktować. Cieszę się, że w końcu sobie uświadomiłem, jaką jesteś podłą osobą - bierze mnie za rękę i prowadzi do wyjścia z centrum.

Chyba jednak nie zjemy tu kolacji...

***

Theo parkuje przed ekskluzywną restauracją. Zaczynam się robić zakłopotana, bo mam na sobie kombinezon, który pożyczyła mi Jessica... A tutaj pewnie wymagają sukienek...

- Theo, nie jestem odpowiednio ubrana - zatrzymuję go, skrępowana.

- Wyglądasz ślicznie - całuje mnie krótko w usta i wychodzi szybko z auta, żeby otworzyć mi drzwi.

Podaję mu rękę z uśmiechem. Nie potrzebuję tego, ale imponuje mi to, że jest takim dżentelmenem. Zresztą zawsze mnie tak traktował, zanim zostaliśmy parą również.

***

- Chcesz mnie upić, Theodore? - Pytam rozbawiona, kiedy dolewa mi wina.

- Taaa, przejrzałaś mnie - Bo wiesz, jesteśmy ze sobą już dobę...

Wybucham głośnym śmiechem. Prawda jest taka, że mam na niego straszną ochotę i to już od dawna... Ale nie chcę, żeby pomyślał, że jestem łatwa... Z drugiej strony nie znamy się od wczoraj... Nie wiem, muszę to wszystko przemyśleć.

- Ziemia do Shai! - Woła Theo. - O czym tak rozmyślasz?

- O tobie.

- Och. I co wymyśliłaś? - Porusza znacząco brwiami.

- Dzisiejsza noc... Leżę na twoim łóżku naga - przygryzam dolną wargę.

- Mów dalej...

- Nagle wskakujesz ty w przebraniu wielkiego serowego chipsa Cheetos - kończę i parskam śmiechem.

- Wszystko popsułaś! - Oburza się Theo. - A już miałem coś dodać o ukłuciu się okruszkiem...

- Okruszkiem?! - Mój wzrok pada na jego krocze. - Wiesz, chyba muszę już lecieć... - dodaję ze śmiechem.

- Dzisiaj możesz się przekonać o jego wielkości i mocy.

- Każda dziewczyna o tym marzy - puszczam mu oczko.

***

Wpadamy do sypialni Theo, cały czas mocno się całując. Dobrze, że już wszyscy śpią.

Theo unosi mnie, trzymając ręce na moich pośladkach, więc obejmuję go nogami w pasie. Zjeżdża z pocałunkami na moją szyję i dekolt, więc mimowolnie wzdycham. Odrywam się na chwilę od jego ust i zeskakuję. Theo patrzy na mnie pytająco, ale ściągam z niego koszulkę i popycham na kanapę, po czym sama siadam na nim okrakiem. Brunet nie pozostaje mi dłużny i pozbywa się mojego kombinezonu, zostawiając mnie w samej bieliźnie. Czuję, że jego męskość rośnie między moimi nogami, więc rozpinam jego spodnie, żeby mu ulżyć. Theo skopuje je do kostek, po czym gdzieś rzuca. Zaczyna ściskać moje piersi, gdy odzywa się mój telefon. Kombinezon leży obok mnie na kanapie, więc sięgam do kieszeni.

- To Zoe - stwierdzam, patrząc na wyświetlacz.

- Nie odbieraj - mruczy Theo, a ja uśmiecham się złośliwie.

- Cześć Zoe - witam się z przyjaciółką.

- No cześć, co tam słychać za oceanem? - Pyta, a ja wsuwam rękę pod bokserki Theo. Patrzy na mnie z szeroko otwartymi oczami, gdy obejmuję jego męskość, energicznie poruszając dłonią.

- Super, tylko ciągle pada. Byliśmy dzisiaj w kinie na Epoce Lodowcowej.

- Shai - jęczy cicho Theo, przymykając oczy. Jego oddech jest nierówny.

Czuję jak rośnie w mojej dłoni, więc nie przerywam.

- Epoka lodowcowa? - Śmieje się Zoe.

- Tak, ale powiem ci, że niezła bajka. No cóż, potem byliśmy na kolacji...

Theo zaczyna coraz głośniej oddychać i posapywać. Nie przerywam swoich działań i uśmiecham się do niego, oblizując dolną wargę.

- Co tak dziwnie dyszy? - Pyta po chwili Zoe.

- Robię Theo dobrze - odpowiadam, na co ten wytrzeszcza na mnie oczy, a Zoe parska śmiechem.

- A wy jesteście razem?

- Tak.

- To czemu się nie chwalisz? - Zoe piszczy przez chwilę, po czym dodaje. - Gratuluję!

- Dziękuję - jeszcze bardziej przyspieszam, a Theo nie jest w stanie powstrzymać głośnego jęku, który wymyka się z jego ust.

- Wiesz co, nie przeszkadzam wam już - śmieje się Zoe. - Miłej zabawy!

- Dzięki, pa! - Odrzucam telefon i skupiam uwagę na Theo, który wygląda tak, jakby był już blisko.

- Shai, zaraz dojdę - wydusza z siebie.

- To dobrze - odpowiadam, a po chwili widzę na swojej ręce białawy płyn. Unoszę palce do ust i na oczach zdziwionego Theo, oblizuję je, po czym całuję go namiętnie w usta. Oddaje pocałunek, ale ja odrywam się od niego, chwytam kombinezon i schodzę z jego kolan.

- Dobranoc, Theo - i wychodzę z jego sypialni.

CDN.

Co tam? 🌚

Dzisiaj mecz! Tęskniłam już za naszymi Orzełkami ❤️❤️ Na ich cześć piosenka w mediach! POLSKA! 🇵🇱

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top