22.
• Theo •
Budzę się z potwornym bólem głowy, który rozsadza mi czaszkę. Zaczynam rozglądać się leniwie po pomieszczeniu i widzę, że obok mnie leży Miles, który właśnie otwiera oczy. Co on do cholery robi w moim łóżku? Nagle dociera do mnie więcej faktów - na każdym skrawku pościeli położona jest pizza. Jednak najgorsze jest to, że jestem nago. Nie mam nawet bokserek! Siadam gwałtownie i widzę, że na podłodze porozrzucane są nasze ubrania. Nagle zimny pot oblewa moje czoło, gdy uświadamiam sobie, że mam założoną prezerwatywę.
- Co tu się kurwa stało?! - Warczę, a Miles siada na łóżku. On chyba też jest zupełnie nagi... Zaczyna mi się robić niedobrze.
- Nie wiem, ale trochę piecze mnie tyłek - krzywi się. - Dlaczego nie mam nic na sobie?
- Myślisz, że pamiętam cokolwiek z poprzedniego wieczoru? - Wychylam się, sięgając do bokserek na podłodze. Ubieram je pod kołdrą i wstaję. - Ja pierdole, skąd tu się wzięła ta cała pizza?
- Chyba mamy inne zmartwienie - mówi niemrawo Miles. - Obudziliśmy się razem w łóżku. Nadzy. Myślisz, że...?
- Nawet nie waż się dokończyć - przerywam mu i blednę. - Nawet zalany w trupa nie przespałbym się z facetem!
Mam taką nadzieję. Boże, błagam, niech to będzie zły sen! Nie dość, że umieram na ból głowy, mam potwornego kaca, to jeszcze chce mi się rzygać na samą myśl o tym, co mogło zdarzyć się w nocy... Idę do łazienki i ściągam gumkę. Nie wygląda na używaną... Ale to jeszcze niczego nie dowodzi...
Patrzę na zegarek i z jękiem stwierdzam, że za pół godziny musimy być na planie. Nagle w moich myślach pojawia się Shailene. Zupełnie o niej zapomniałem! Jedyne co pamiętam to to, że była na kolacji z tym gnojkiem. A co jeśli została mnie i Milesa w łóżku? Jak ja się z tego wytłumaczę?! Nawet sam nie wiem, czy do czegoś między nami doszło, czy nie. Wzdrygam się na samą myśl.
***
• Shailene •
Gdy spotykam Theo na korytarzu, wygląda jakby był chory, bo jest strasznie blady. Marszczę brwi, aż tak bardzo dokucza mu kac?
- Dzień dobry, kochanie - całuję go delikatnie w usta.
- Hej - odpowiada cicho. Może przejmuje się tym, co zastał po przebudzeniu? Niee, na pewno się skapnął, że to dowcip. Nie jest głupi. - I jak było na kolacji?
- Fajnie - uśmiecham się do niego i biorę go za rękę, kierując się do wind.
- A gdzie cię zabrał?
- Do KFC.
- Hm, bardzo romantycznie - kpi Theo.
- To nie była randka, żeby musiało być romantycznie - ściągam brwi. - Przypominam ci, że mam chłopaka.
- Należysz do mnie - warczy seksownie Theo i ściska mój pośladek.
Jego oczy wciąż pozostają zmartwione.
***
- Gdzie do cholery jest Ansel?! - Drze się Robert.
Chłopak spóźnia się już czwartą godzinę, nie odbiera telefonu, zero odzewu. Nagraliśmy niektóre sceny bez niego, bo jego obecność nie była wymagana wszędzie. Ale teraz, po przerwie na lunch, chcieliśmy nagrać dosyć wymagającą scenę, ze mną, Anselem i Zoë.
- Nie będziemy tracić czasu. Shailene, Theo, Naomi i Miles. Za piętnaście minut idziemy do budynku B i nagrywamy scenę z uwolnieniem serum pamięci.
Zaczynam się trochę martwić, bo Ansel jest porządny i punktualny. Nigdy nie zawodzi.
- Zauważyłaś miny Theo i Milesa? - Mówi mi na ucho Zoë, śmiejąc się.
- Myślisz, że to nie tylko kac? - Przygryzam wargę. Żal mi patrzeć na Theo w takim stanie.
- Zobacz na ich miny! Są załamani!
Poczucie winy zaczyna wżynać się w moje myśli. Muszę powiedzieć mu prawdę, bo teraz prawdopodobnie jest przekonany, że zeszłej nocy uprawiał seks z Milesem. Trochę żałuję, że dałam się wkręcić Zoë w to wszystko.
- Theo, możemy porozmawiać? - Pytam, podchodząc do niego bliżej.
- Jasne - odpowiada, a ja wyciągam go za rękę na zewnątrz.
Nie wiem, jak mam mu to powiedzieć... Nie chcę go rozzłościć.
- Theo, jeśli chodzi o zeszłą noc...
- Widziałaś?
- Tak, ale posłuchaj. Wy... Byliście ubrani, jak was zastałyśmy z Zoë. Ona chciała się zemścić, bo wcześniej zrobiliście jej dowcip.
- Poczekaj - zaczyna chłodno Theo. Nie podoba mi się jego ton. - Czyli chcesz mi powiedzieć, że widziałaś jak się zamartwiam przez dobrych kilka godzin i mi nie powiedziałaś?! Co to ma kurwa znaczyć, Woodley?!
- Theo, uspokój się - próbuję wziąć jego rękę, ale mnie odpycha.
- Zostaw mnie w spokoju! Jeszcze nikt nigdy mnie tak nie potraktował! Zadowolona jesteś z siebie? Na tym ci zależało? Żeby mnie upokorzyć?!
- Nie, Theo, nie mów tak - zaczynam płakać. Nie wiedziałam, że tak zareaguje! Staram się go przeprosić, ale ponownie mnie odpycha.
- Trzymaj się ode mnie z daleka, Woodley.
CDN.
Dobranoc 🌚
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top