18.

Siadam obok kierowcy, a Theo z tyłu za mną. Non stop szturcha mnie w ramię, ale staram się go ignorować. W końcu jednak nie wytrzymuję.

- Czy mógłbyś się uspokoić?! Masz robaki w dupie?! - Warczę.

- Ojej, masz okres? - Odpowiada.

- Tak, nawet ma swoją nazwę. Wiesz jaką? Theodore Peter James Kinnaird Taptiklis!

Theo nie wytrzymuje i parska śmiechem. Choć jestem na niego koszmarnie zła, to mi też drgają kąciki ust. Jednak nie pokazuję mu tego, bo jeszcze pomyśli, że sprawa jest już załatwiona. A nie jest.

***

Na planie każdy z aktorów ma swoją malutką przyczepę kempingową, gdzie możemy iść w przerwie, żeby odpocząć, czy ogólnie zrobić to, na co mamy ochotę. Witamy się z reżyserem i idziemy do swoich przyczep, jednak gdy chcę się przebrać w strój Tris, do środka wślizguje się Theo.

- Co ty tu robisz? - Pytam. - Idź sobie.

- Nie.

- Co to znaczy nie? - Odwracam się i kładę ręce na biodrach. Patrzę na niego spod zmarszczonych brwi.

Theo jednak zabarykadował drzwi i podchodzi do mnie bliżej. Cofam się, ale nie mam za bardzo gdzie uciec.

- Theo!

Przypiera mnie do ściany i kuca, kładąc ręce na guziku moich spodni. Odpina go, rozpina zamek, po czym zsuwa moje szorty razem z majtkami. Oblizuje wargi i uśmiecha się do mnie.

- Chciałbym cię przeprosić - informuje mnie, unosi moją nogę, by spoczęła na jego ramieniu, po czym muska ustami moją kobiecość. Po chwili jego język przystępuje do działania. Choć jestem na niego zła, moja wola nie jest na tyle silna, żebym to przerwała, jest mi za dobrze. Wplątuje palce w jego włosy i przymykam oczy.

- Patrz na mnie, kiedy cię zaspokajam - mówi Theo, nie przerywając tych słodkich tortur.

Otwieram oczy i zerkam na niego. To jest takie... seksowne. Theo przyspiesza, a ja mam ochotę krzyczeć, ale powstrzymuję się, gryząc się w wargę. Pozwalam sobie jedynie na ciche pojękiwanie, które jest w stanie usłyszeć tylko Theo.

- No już, dojdź dla mnie - mruczy, a mi zaczynają trząść się nogi. Czuję, że spełnienie zaraz nadejdzie, krew zaczyna płynąć szybciej, oddech mam urywany...

- Aaaaaaach, Theo - jęczę trochę głośniej, po czym czuję znajome pulsowanie. Wyginam się do tyłu, zamykam oczy i dochodzę, oddychając płytko.

Theo wstaje i nasuwa na mnie z powrotem majtki i szorty. Uśmiecha się i całuje mnie gorąco w usta. Odwzajemniam pocałunek, obejmując go za szyję, nasze języki i wargi idealnie ze sobą współpracują.

- Bardzo cię przepraszam, Shai - mówi ze skruchą Theo. - Jestem kompletnym debilem.

- Jesteś - potwierdzam i uśmiecham się do niego. - Jednak ten debil ma szczęście, że go tak bardzo kocham.

- A debil kocha swoją dziewczynę. Z całego serca - ponownie mnie całuje.

- Nie rozmawiałam z Nahko od czasu kiedy ze mną zerwał - wyjaśniam. - I tak nie poszłabym na tę kolację. Bo mam chłopaka, z którym spędzam wieczory.

- I noce - przypomina mi Theo. - Nie zapominajmy o nocach. W ogóle myślę, że powinnaś przenieść się do mojego pokoju, bo i tak nie korzystamy z twojego.

- Ale oni nie wiedzą, że jesteśmy razem, więc muszę się do ciebie podkradać - puszczam mu oczko.

- Chciałbym powiedzieć reszcie - wyznaje Theo.

- Ale wtedy ktoś mógłby wygadać mediom - zauważam.

- Mam gdzieś media.

- Ja też, ale to wszystko może wpłynąć na film. Wiesz jaki Robert jest dziwny. Nie chcę z nim kolejnych spin.

- Jeśli mowa o Robercie - Theo patrzy na zegarek. - Chyba znowu nas zjedzie. Lepiej szykuj porządną wymówkę!

- Ja? To ty mi się tutaj wpakowałeś - uśmiecham się. - Przepraszam za spóźnienie, ale Theo robił mi dobrze.

Theo parska śmiechem.

- Masz rację, szczerość to podstawa.

CDN.

Znalazłam taki gif 😂 To ja, jeśli kiedykolwiek zobaczyłabym Theo na żywo 😂

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top