16.

Budzi nas upierdliwy dźwięk dzwoniącego telefonu Theo. Jęczę, kładąc na głowie poduszkę, żeby stłumić go choć trochę.

- Odbierz to cholerstwo, błagam - mówię w końcu. Jestem zmęczona, bo poszliśmy spać dopiero po trzeciej w nocy. Między nogami czuję pulsowanie i lekki ból, ale warto było, bo ostatnia noc zostanie w mojej pamięci jako jedna z ulubionych.

Theo warczy tylko niczym grizzly i kładzie głowę na moim brzuchu.

- James, rusz ten seksowny tyłek do telefonu - śmieję się, gdy on uśmiecha się pod nosem.

- Seksowny powiadasz? - Otwiera oczy i patrzy na mnie z rozbawieniem.

- Najseksowniejszy - siadam na łóżku, a głowa Theo zjeżdża na moje uda. Pochylam się i składam na jego ustach lekki pocałunek, który niemalże natychmiast odwzajemnia. Nie pogłębia go jednak, nasze wargi współpracują ze sobą delikatnie i czule.

- Kocham cię - mówię, głaszcząc go po miękkich włosach, które skręcają mu się w delikatne loczki.

- Ja ciebie też - odpowiada, wzdychając. Wstaje i podchodzi do telefonu, który leży na komodzie. Robi przerażoną minę, patrząc na telefon, więc podchodzę do niego, a on odbiera.

- Halo? - Odzywa się niepewnie.

- HALO?! CZY WIESZ KTÓRA JEST GODZINA?! INFORMUJĘ CIĘ, ŻE TWÓJ URLOP SIĘ SKOŃCZYŁ I POWINIENEŚ BYĆ NA PLANIE JUŻ OD DWÓCH GODZIN! - Wrzeszczy reżyser.

Rany, kompletnie zapomnieliśmy nastawić budzik! Patrzę na zegar i z przerażeniem stwierdzam, że jest już po dziesiątej.

- Robert, bardzo cię przepraszam, przylecieliśmy wczoraj bardzo późno i totalnie zaspałem - mówi Theo.

- Okej, a co z Shailene? Też zapadła w sen zimowy? Nie wiem po co ta dziewczyna w ogóle ma telefon, skoro w ogóle go nie używa.

- Zaraz pójdę do jej pokoju i ją obudzę - odpowiada Theo i posyła mi rozbawione spojrzenie, a ja wytykam mu język. - Zaraz będziemy na planie.

Rozłącza się i odkłada telefon. Ubieram się w swoją koszulkę i szukam majtek, ale nie mogę ich znaleźć.

- Theo, gdzie są... - zaczynam, rozglądając się, ale przerywam, gdy widzę zgubę. Są zawieszone na kręcącym się wiatraku na suficie. Staję łóżku, ale nie dosięgam, Theo próbuje i też nie może ich ściągnąć.

- Dobra, niech zostaną - śmieje się Theo. - Będę na nie patrzał przed zaśnięciem.

- Chcę odzyskać majtki - upieram się. - Nie wiem jak, ale je ściągnij. Widzimy się za dziesięć minut?

- Okej.

Wychodzę z jego pokoju i idę do siebie. Wyciągam z szafy szorty i koszulkę, po czym biorę prysznic w ekspresowym tempie. Myję jeszcze zęby, rozczesuję włosy i wychodzę pospiesznie z pokoju. Theo już na mnie czeka.

- Chodź, Piękna - mówi i chwyta mnie za rękę.

- Idę, Bestio - odpowiadam, rozbawiona.

- Wolę być tą świecą, bo umiał wyrywać laski i świrował z tą zmiotką do kurzy.

Parskam śmiechem i uderzam go żartobliwie w ramię.

- Jesteś nienormalny.

- Wiem.

***

Jeszcze w Anglii postanowiliśmy, że na razie nie będziemy nikomu mówić o naszym związku, więc na razie wie tylko Zoe i Miles.

Kiedy w końcu docieramy na plan, Robert piorunuje nas wzrokiem.

- Shailene, do czego służy telefon? - Pyta.

- Przepraszam, ale wiesz, że on i ja to zupełnie dwa różne światy - wzruszam ramionami.

- Lepiej dla ciebie, żeby się spotkały - odwarkuje. - Możesz być sobie wesołą, zacofaną hipiską w domu, ale nie tutaj.

Marszczę brwi i robi mi się przykro. Zazwyczaj staram się być po prostu miła i serdeczna dla ludzi, nie wiedziałam, że komuś może to przeszkadzać. Wolałam, kiedy reżyserem był Neil, mieliśmy ze sobą dobry kontakt.

- Nie odzywaj się tak do niej - mówi ostro Theo, zaciskając dłonie w pięści.

- Theo, daj spokój, nie warto - szepczę i prowadzę go do pomieszczenia charakteryzatorów.

***

Mamy przerwę i siedzimy w namiocie, jedząc drugie śniadanie. Musiałam im opowiedzieć o ataku na King's Cross i ogólnie o naszym pobycie w Anglii.

Ansel ziewa szeroko, na co Miles szturcha go w ramię.

- A co ty taki śpiący? Pewnie oglądałeś pornosy do rana! Czy to w ogóle legalne w twoim wieku?

- Jestemjużpełnoletniilerazymamtopowtarzać? - Warczy Ansel ze zrezygnowaną miną. - Poza tym miałem porno za ścianą. Jakaś laska tak krzyczała, że nie dało się spać. Wydaje mi się, że to sąsiedzi z dołu, widziałem na balkonie taką parkę, musiał ją nieźle wybzykać. - Patrzy się na mnie i Theo. - A wy o której wróciliście? Może też ich słyszeliście? On chyba ma podobne imię do ciebie Theo, tak jakoś brzmiały te jej krzyki.

Patrzymy na siebie z Theo przez ułamek sekundy i parskamy śmiechem.

- Wróciliśmy w nocy, więc chyba nas to ominęło - mówi Theo.

Chyba będę musiała się nieco hamować.

CDN.

Awwww, jak słodko 🌚🌚😏💚👌🏿👈🏿

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top