14.
Po trzech tygodniach musimy wrócić do Ameryki. Nasz urlop przedłużył się przez niedyspozycję Shailene, ale po przebadaniu w klinice mojego ojca, okazało się, że wszystko jest już w porządku i możemy wrócić do pracy.
- Kochanie, wstawaj, niedługo musimy jechać na lotnisko - mruczę, nachylając się nad Shailene. Całuję jej gładką szyję, powoli kierując się w stronę dekoltu. Chciałbym się w końcu z nią kochać, ale jeśli zrobimy to teraz, to możemy spóźnić się na samolot, a nie chcę, żeby nasz pierwszy raz był kilkuminutowym, szybkim numerkiem.
- Ale mi się nie chce wyjeżdżać - marudzi Shai, a ja uśmiecham się do niej.
- Tak bardzo ci się tutaj podoba?
- Anglia jest cudowna - wzdycha. - Mogłabym tu zamieszkać. Jedynym mankamentem jest ta okropna pogoda, ale mogłabym od czasu do czasu odwiedzić Simi Valley i wtedy nacieszyłabym się słońcem.
Miło mi to słyszeć, bo chciałbym później zamieszkać z Shai właśnie w Anglii, żeby tutaj wychowywały się moje dzieci.
- Wszystkiego najlepszego z okazji miesięcznicy - mówię, bo dziś mija miesiąc odkąd jesteśmy razem. Całuję ją mocno w usta. Lekko je uchyla, co od razu wykorzystuję i mój język wślizguje się do środka. Nagle Shai przewraca mnie na plecy i siada okrakiem na moich biodrach, między jej nogami pulsuje moja wciąż rosnąca erekcja. Shailene obsypuje mój tors pocałunkami.
- Shai, nawet nie wiesz jak bardzo cię teraz pragnę, ale nie zdążymy na lotnisko - mruczę zrezygnowany. - Nie chcę jechać ze stojącym...
- Mam na to sposób - puszcza mi oczko i zsuwa moje bokserki, uwalniając twardego mini Theo, który praktycznie rzecz biorąc jest całkiem spory i jestem zadowolony z jego rozmiaru. Shai oblizuje seksownie wargi i zaczyna ssać jego czubek. Przez ciało przechodzi mi milion dreszczy i wplątuje palce w jej włosy. Nie mogę powstrzymać głośnego westchnienia, gdy wkłada go do buzi niemalże całego. Jej język jest zwinny i uwielbiam sposób, w jaki owija się wokół mojej męskości. Czuję delikatne mrowienie, co jest pierwszą oznaką, że niedługo dojdę. Nie mija dużo czasu i już wiem, że jestem blisko.
- Shai - mruczę ostrzegawczo, ale ona ssie jeszcze mocniej, więc nie wytrzymuję i doznaję spełnienia w jej ustach.
Zaczyna wstawać z łóżka i uśmiecha się do mnie słodko.
- Wszystkiego najlepszego z okazji miesięcznicy - mówi i znika w łazience.
***
- Ja przy oknie! - Kłóci się Shai.
- Na bilecie jest napisane wyraźnie - Shailene Woodley, 28B - uśmiecham się złośliwie.
- Theodore Peterze Jamesie Kinnaird Taptiklis - mówi powoli, obrzucając mnie złym spojrzeniem. - Nie obchodzi mnie co jest napisane na bilecie! Puść mnie do okna.
- No dobra, uparciuchu - przewracam oczami i wstaję, a Shai prześlizguje się na moje miejsce.
- Dziękuję, skarbie - całuje mnie w policzek.
- Tak, teraz skarbie - kręcę głową. - A przed chwilą chciałaś wydrapać mi oczy!
Ona tylko wtula się w moje ramię, uśmiechając się figlarnie.
***
- Witaj Ameryko! - Woła radośnie Shailene.
Odebraliśmy już bagaże i zmierzamy w kierunku postoju taksówek. Jest już wieczór. Spaliśmy niemalże przez cały lot i moja dziewczyna jest ożywiona i radosna jak skowronek.
W końcu dojeżdżamy do hotelu i idziemy do naszych apartamentów.
- Przyjdziesz się trochę poprzytulać? - Pytam z uśmiechem.
- Oczywiście, czekaj na mnie - puszcza mi oczko i wchodzi do siebie.
Postanawiam, że najpierw wezmę szybki prysznic po tych kilkunastu godzinach lotu. Zakładam na siebie tylko bokserki i koszulkę. Później wychodzę i idę do sypialni. Zaczynam zapalać świeczki zapachowe, które znalazłem w łazience, żeby stworzyć odpowiedni nastrój. Będziemy się dzisiaj kochać.
Słyszę dźwięk otwieranych drzwi i widzę Shailene, ubraną tylko w jedną z moich koszulek, która ledwie zakrywa jej pośladki.
- Ale ładnie pachnie - zauważa i zbliża się do mnie powoli z uśmiechem.
Gdy jest już wystarczajaco blisko, zaczynamy się namiętnie całować. Unoszę ją lekko, a ona obejmuje mnie nogami w pasie.
- Chcę się z tobą kochać - mruczę, zjeżdżając ustami na jej szyję.
- To dobrze, bo ja też tego pragnę - odpowiada, ściągając moją koszulkę.
CDN.
Miłego weekendu! 🌚👌🏿👈🏿🐍👅😏😂
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top