47.
Theo
Widzę, że Shailene zaczyna płakać, ale zamiast współczucia, czuję narastającą złość.
- Theo, proszę cię, nie mów tak...
- A jak mam mówić? Jestem z tobą szczery!
Nie mam zamiaru jej okłamywać. Prawda jest taka, że nie wiem, co mam robić, co myśleć... Kobieta, która przede mną stoi, jest dla mnie zupełnie obca, nic do niej nie czuję, a przecież powinienem ją kochać, to moja żona... Na dodatek wkrótce mam zostać ojcem, a nie mam pojęcia, czy tego chcę... Nie jestem na to gotowy. Jak mam zająć się małymi dziećmi, jak mam je wychować, skoro sam z sobą nie potrafię dojść do ładu?
Wiem, że Shailene chciałaby się do mnie przytulić, czy wykonać inny gest... Problem w tym, że ja nie wiem, czy tego chcę. Ponoć przed zapadnięciem w śpiączkę bardzo ją kochałem.
Teraz tego nie czuję.
Moi rodzice i rodzeństwo próbują wskrzesić we mnie dawnego Theo, ale wątpię czy im się to uda.
Nie wiem, co robić.
Najchętniej bym zasnął i obudził się dopiero wtedy, kiedy wszystko wróci do normy.
- Theo, kocham cię - mówi cicho Shailene.
Nie odpowiadam. Jest mi głupio i czuję się źle z tym, że nie mogę powiedzieć jej tego samego.
- Muszę iść się przewietrzyć - rzucam tylko i kieruję się w stronę wyjścia. Po drodze zakładam kurtkę i biorę kluczyki do samochodu.
Gdzie mam jechać? Nie znam okolic... Ruszę przed siebie, a dalej się zobaczy... Może pojadę do centrum? Znajdę się wśród innych ludzi, może przypomnę sobie coś, ponoć urodziłem się tutaj i tutaj żyłem ponad dwadzieścia lat. Może gdy zobaczę jakieś miejsce, to pobudzi to moją pamięć? Jakiś mały bodziec, który rozpocznie proces przypominania sobie wszystkiego...
***
Parkuję w centrum i wysiadam z auta.
Miejsce, w którym się znajduję, nic mi nie mówi, niczego nie przypomina. Wytężam mózg i próbuję pobudzić swoją pamięć, ale kompletnie nic nie przychodzi mi do głowy. Tak jakbym nigdy w życiu tu nie był...
Wkurzam się, bo powinienem wiedzieć... Na razie mogę polegać tylko na tym, co mówią mi inni... Muszę im zaufać, a z tym mam problem. Czy powinienem ufać osobom z mojego otoczenia? Co jeśli mnie okłamują?
***
Po godzinie bezsensownego chodzenia, w końcu siadam w kawiarni i zamawiam herbatę. Jestem Anglikiem i ponoć bardzo ją lubimy...
Muszę się tak wielu rzeczy dowiedzieć. To takie frustrujące...
- Cześć Theo - słyszę głos za sobą.
Odwracam się i widzę niską blondynkę. Nie mam pojęcia, kim jest.
- Cześć? - Odpowiadam.
- Słyszałam, co ci się przytrafiło. To straszne - przysiada się do mojego stolika.
- Przepraszam, ale nie wiem, kim jesteś - mówię niepewnie.
- Och, no tak, oczywiście. Jestem Ruth - uśmiecha się.
CDN.
❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top