43.
Shailene
Theo traci przytomność, a ja zaczynam panikować i wołać o pomoc. Podbiega do mnie kilku turystów, którzy tak jak my wypoczywają w tym miejscu.
- Co się stało? - Pyta jeden z mężczyzn. - Jestem lekarzem.
- Chyba użądliła go pszczoła, zaczął się dusić i stracił przytomność - udaje mi się wydukać przez łzy.
- Cholera, nie mam przy sobie adrenaliny, musimy zawieźć go jak najszybciej do szpitala - odpowiada.
- Nie lepiej zadzwonić po pogotowie? - Pyta jakaś brunetka, pewnie jego dziewczyna lub żona.
- Wiesz jak tutaj działają szpitale. Szybko, pomóżcie mi go przenieść do auta - mówi do innych mężczyzn.
Jakieś kobiety zdążyły mi już pomóc się spakować, a partnerka lekarza prowadzi mnie do auta. Po drodze zakładam plażową sukienkę i klapki, choć ledwo widzę przez łzy.
- Spokojnie, wszystko będzie dobrze - kobieta uśmiecha się do mnie pokrzepiająco. - Jestem Kate.
- Shai - odpowiadam.
Wsiadamy do auta, Theo nadal jest nieprzytomny. Nie miałam pojęcia, że może tak zareagować na użądlenie przez pszczołę... To pewnie uczulenie... Theo chyba sam o tym nie wiedział.
***
W szpitalu natychmiast zabierają Theo i zostawiają mnie samą na korytarzu bez jakiejkolwiek informacji. Jestem tak zdenerwowana, że nie potrafię usiedzieć w miejscu.
- Shai, powinnaś usiąść, jesteś w ciąży - mówi Kate, która została razem z partnerem Markiem w szpitalu, żeby mi towarzyszyć. Mark próbuje rozmawiać z lekarzami, żeby wyciągnąć od nich jakieś informacje o Theo, co nie jest łatwe.
- Nie, dopóki nie dowiem się co z moim mężem - odpowiadam, a moje ciało zaczyna drżeć, choć wcale nie jest mi zimno.
Po dwudziestu minutach wraca Mark.
- Udało mi się dowiedzieć, że twój mąż miał wstrząs anafilaktyczny przez użądlenie pszczoły. Szkoda, że nie miał przy sobie adrenaliny, bo wtedy moglibyśmy mu pomóc od razu...
- Mogę go zobaczyć? - Pytam od razu.
- Shai, twój mąż zapadł w śpiączkę - odpowiada powoli Mark, a czuję się tak, jakby ktoś uderzył mnie czymś ciężkim w głowę. To chyba jakiś żart...
- Co takiego?
- To prawdopodobnie przez to, że nie zareagowaliśmy od razu z adrenaliną. Dusiło go i jego mózg był niedotleniony...
- Co teraz będzie? - Znowu zaczynam płakać.
- Musisz być dobrej myśli - Kate przytula mnie, a ja kompletnie się rozklejam.
Dopiero co się pobraliśmy... Potrzebuję go... Nasze córki go potrzebują... Jeśli coś mu się stanie, jeśli odejdzie... Nie zniosę tego.
CDN.
❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top