37.

Goście ustawiają się w długą kolejkę, żeby złożyć nam życzenia. Nasze mamy są całe we łzach, zresztą siostry Theo i nasze przyjaciółki także.

W końcu wsiadamy do auta, które zawozi nas do restauracji. Prowadzi James, obok niego jest Jessica, a my siedzimy z tyłu, całując się przez całą drogę do celu.

- Jesteście obrzydliwi - stwierdza James. - Nie możecie sobie tego zostawić na później, żebym nie musiał patrzeć jak się obściskujecie?

- Nie - odpowiada Theo i ponownie łączy nasze usta w słodkim pocałunku. - Moja kochana żona - chwyta moją rękę i całuje moją obrączkę.

- Mój cudowny mąż - uśmiecham się do niego.

- Mówiłem już pani, jak przepięknie pani wygląda, pani Taptiklis? Jak anioł.

- Pan też prezentuje się bardzo dostojnie, panie Taptiklis - odpowiadam i znowu całuję go w usta.

- Zrzygam się - komentuje James.

- Daj im spokój, niech się cieszą - Jessica uśmiecha się do nas.

***

Wracamy znów do hotelu, gdzie w restauracji, a raczej na jej tarasie, odbędzie się nasze wesele. Theo nie odstępuje mnie nawet na krok, ale nie narzekam. Lubię, gdy jest blisko mnie, nie potrzeba mi niczego innego do szczęścia. Gdy mamy przejść przez próg, Theo bierze mnie na ręce i dopiero wtedy przechodzi.

- Tradycyjnie - szczerzy zęby, a ja całuję go w policzek.

- Dobra, odstaw mnie, trochę mi się ostatnio przytyło - mówię, rozbawiona, a Theo stawia mnie na ziemi i kładzie rękę na moim brzuchu. Od razu uzyskuje odpowiedź w postaci kopnięcia.

- Moje kochane córeczki tatusia - uśmiecha się.

Wszyscy siadają na wyznaczonych miejscach przy stole, a kelnerki zaczynają roznosić jedzenie. Rano nic nie zjadłam, bo byłam za bardzo zestresowana, miałam ściśnięty żołądek. Za to teraz mogłabym zjeść konia z kopytami, tak bardzo jestem głodna.

***

Po zjedzeniu obiadu, za konsolę wchodzi DJ.

- Zapraszam Parę Młodą na parkiet, pora na pierwszy taniec! - Woła.

Theo wstaje i podaje mi rękę. Kierujemy się w stronę parkietu, a za nami goście, którzy tworzą wielki okrąg, który nas otacza.

Biorę głęboki oddech i przytulam się do Theo. Obejmuje mnie w pasie i patrzy na mnie z uśmiechem.

Z głośników zaczyna płynąć znajoma piosenka z mojego ulubionego filmu Dirty Dancing. To She's like a wind.

Zaczynamy poruszać się powoli w rytm muzyki. Nie mogę się powstrzymać i wspinam się na palce, całuję go w usta. Theo odwzajemnia pocałunek. Jego język liże moją dolną wargę, więc rozchylam je, dając mu dostęp. Słyszymy, że goście zaczynają klaskać. W końcu zaczyna nam brakować oddechu, więc odrywamy się od siebie.

- Nie mogę się już doczekać nocy poślubnej - mruczy mi Theo do ucha. Rumienię się, ale jednocześnie przypominam sobie, że nadal nie mam pojęcia, gdzie mój mąż zabiera mnie na miesiąc miodowy.

- Theo, gdzie mnie zabierasz? - Pytam, gdy nadal poruszamy się powoli po parkiecie, wtuleni w siebie, na tyle o ile pozwala nam mój wystający brzuszek.

- Niespodzianka, kochanie - odpowiada z uśmiechem. Kręcę głową, pewnie dowiem się, gdy nasz samolot wyląduje już w tym miejscu.

***

Wesele trwa w najlepsze. Wszyscy dobrze się bawią, tańcząc, jedząc i pijąc dużo alkoholu. Z głośników płynie starsza muzyka, akurat tańczę z Milesem, który porusza się tak żwawo, że czasami trudno mi za nim nadążyć, a Theo tańczy z moją mamą.

Nagle słyszymy ogromny hałas.

CDN.

Dobranoc ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top