35.

Następnego dnia budzę się, czując lekki ból głowy. Nie jednak aż tak bardzo uciążliwy, bo nie wypiłem tyle, żeby mieć mocnego kaca.

Wstaję i idę do kuchni, żeby napić się wody i wziąć tabletkę przeciwbólową. Następnie kieruję się do łazienki, żeby wziąć prysznic. Stoję pod zimnym strumieniem dosyć długo, żeby odpędzić resztki snu. Gdy wychodzę, jestem już nieźle zmarznięty. Ubieram bokserki i wychodzę z łazienki.

Zjadłbym jakieś śniadanie, ale powoli dopada mnie stres. Nagle serce zaczyna mi walić jak oszalałe.

Cholera. Dzisiaj się żenię.

Zaczynają pocić mi się dłonie. A co jeśli Shailene się rozmyśli? Co jeśli uzna, że jednak na nią nie zasługuję i nie chce być żoną takiego idioty jak ja? Ma powody, żeby mnie nie poślubić... Już tyle razy ją zawiodłem, wczoraj o mało co, nie zdradziłbym jej drugi raz...

Siadam na podłodze w salonie i ukrywam twarz w dłoniach. Nawet nie wiem kiedy, zaczynam się trząść, a z moich oczu lecą łzy.

Nie zasługuję na nią.

Dlaczego musiałem w przeszłości ją tak ranić? Czuję do siebie wstręt. Ona zasługuje na kogoś lepszego. Co ja jej mogę dać?

Kocham ją.

Ale czy to wystarczy?

***

• Shailene •

Od samego rana przez mój pokój przewija się mnóstwo ludzi. Najpierw biorę relaksującą kąpiel, a potem zaczyna się katorga.

Fryzjerka zajmuje się moimi włosami, które upina w kok, jedną z moich ulubionych fryzur. Dobrze, że włosy zdążyły mi odrosnąć, na tyle, żeby można było je ładnie upiąć. Następnie manikiurzystka zajmuje się moimi paznokciami, które maluje hybrydowym lakierem w kolorze bladego różu. Następnie wizażystka zaczyna mnie malować. Czas mija nieubłaganie szybko, zaczynam się denerwować. Od wczoraj nie rozmawiałam z Theo i jestem ciekawa, co robili na wieczorze kawalerskim... Mam nadzieję, że nic głupiego... Znając ich, pewnie zamówili striptizerki... Czy Theo pozostał wierny? Już raz mnie zdradził... Chyba nie potrafiłby zrobić tego ponownie, bo wtedy bym odeszła od niego na zawsze, nie wybaczyłabym mu drugi raz.

Gdy mój makijaż jest gotowy, dziewczyny pomagają mi założyć sukienkę i kremowe balerinki, bo nie powinnam nosić butów na obcasie. Wszystko pasuje idealnie. Moimi druhnami są Zoë, Megan, Jessica i Maria. Prowadzą mnie do wysokiego lustra, gdzie w końcu widzę swoje odbicie.

Muszę przyznać, że wyglądam ładnie. Mój ciążowy brzuszek przyciąga wzrok, a dziewczynki co chwilę dają o sobie znać.

Drzwi otwierają się i wchodzi moja mama i mama Theo.

- Kochanie! - Mama podbiega do mnie i ściska mnie. - Wyglądasz tak pięknie, po prostu kwitniesz!

- To prawda, Shai - przyznaje Jane. - Wyglądasz cudownie! Jesteś taka śliczna.

Moja mama wzrusza się, co sprawia, że i mi łzy napływają do oczu.

- Moja malutka córeczka dzisiaj wychodzi za mąż! Jak ten czas szybki leci!

- Hej, nie płakać mi tutaj, bo zniszczycie makijaż! - Mówi Jessica.

Odsuwam się od mamy i oddycham głęboko, żeby się uspokoić.

- Jak Theo? Byłyście u niego? - Pytam.

- Tak, jak przyszliśmy do chodził po pokoju w samych bokserkach i skarpetkach, cały zestresowany - odpowiada Jane.

- Zestresowany? - Marszczę brwi.

- Theo boi się, że się rozmyślisz... Mówił, że na ciebie nie zasługuje... - Maria przygryza wargę.

- Co?! Muszę się z nim zobaczyć!

- Zobaczysz przed ołtarzem za jakąś godzinę - odpowiada Zoë.

Muszę chociaż do niego zadzwonić... dziewczyny schowały mój telefon gdzieś w sypialni, więc wymykam się i zaczynam go szukać. Znajduję go w szafce nocnej i już wybieram numer Theo, gdy nakrywa mnie Jessica.

- Oddawaj! Zobaczysz go za godzinę! Musimy jeszcze założyć biżuterię!

- Poczekaj! - Mówię, zanim wyrywa mi telefon.

Piszę pospiesznie wiadomość do Theo.

Kocham cię.

Jessica przewraca oczami i zabiera mój telefon.

- Idź do salonu założyć biżuterię i jedziemy! A o Theo się nie martw.

Kiwam głową. Druhny pomagają mi założyć delikatną biżuterię i wręczają mi malutki bukiet kwiatów.

- Musimy już jechać - odzywa się Maria.

Kiwam głową i biorę głęboki oddech.

Jestem gotowa.

CDN.

Miłego wieczoru ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top