32.
• Theo •
Następnego dnia, po południu pakujemy walizki, żeby były gotowe na jutro rano. Wynająłem prywatny odrzutowiec, którym dolecimy na Santorini, a później na tygodniowe wakacje, nasz krótki miesiąc miodowy.
Walizkę na ten wyjazd dla Shai spakowała dzisiaj Jessica, gdy już wtajemniczyłem ją w swój plan. Wszystkie inne rzeczy, takie jak mój garnitur, sukienka Shai i wszelkie dodatki również są spakowane.
Już nie mogę się doczekać aż Shailene oficjalnie zostanie moją żoną. To będzie jeden z najpiękniejszych dni mojego życia. Mimo tego, że los często podkłada nam kłody pod nogi, walczymy ze sobą i się kłócimy, to przede wszystkim mocno się kochamy. Nasza miłość zawsze wygrywa... nawet wtedy, kiedy sytuacja wydaje się beznadziejna.
Moja przyszła żona jest piękna. Zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz. Jestem dumny z tego, że wybrała właśnie mnie i zostanę jej mężem. Czasami czuję, że nie zasługuję na jej miłość. Jednak nikt nie jest idealny, mam swoje wady... jest ich sporo, ale każdego dnia próbuję je zwalczyć. Dla Shailene i moich córeczek, które są już coraz bliższe przyjścia na nasz świat.
Jestem szczęśliwy.
***
Następnego dnia rano, jedziemy kilkoma samochodami na lotnisko. Moja rodzina jest bardzo liczna, u Shai jest o wiele mniej osób, ale nadrobiła to, zapraszając swoich przyjaciół. Nie za bardzo podoba mi się, że będzie Shiloh Fernandez, Nahko, czy Daren Kagasoff, z którym grała w serialu Tajemnica Amy. Z tego samego serialu zaprosiła także swoją przyjaciółkę, Megan. Oczywiście będzie też większa część ekipy z Niezgodnej. Gdy teraz o tym pomyślę, to nasze wesele będzie ogromne, zaprosiliśmy sporo ludzi.
Shailene siedzi z Jessicą i rozmawiają o czymś cicho. Moja siostra jest smutna, chociaż stara się to ukrywać ze względu na nasz ślub. Rhydian przyleci na Santorini dokładnie w dniu naszego ślubu, bo na razie chce pomóc Ruth przy dziecku. Urodziła przedwczoraj syna, którego nazwali Jacob. Strasznie mi szkoda mojej siostry, nienawidzę patrzeć na to, jak cierpi... Moja rodzina jest dla mnie najważniejsza i kto z nią zadrze, ten zadziera ze mną. Tak jak kiedyś kochałem Ruth, tak teraz szczerze jej nie znoszę. Żałuję, że tak długo przy niej tkwiłem, bo mogłem już dawno być mężem Shailene. Jednak staram się o tym nie myśleć. To się stanie jutro. Będziemy związani ze sobą najbardziej jak można. Shailene Taptiklis, jak cudownie to brzmi.
***
O pierwszej lądujemy na Santorini. Jestem coraz bardziej podekscytowany, ale i też zdenerwowany. Musimy się upewnić, że wszystko jest dopięte na ostatni guzik, ogarnąć restaurację, nocleg dla gości... Mam nadzieję, że będzie dobrze i nikt nie nawali.
- Jak się czujesz, Shai? - Pytam, przyglądając się jej. Wygląda chyba podobnie do mnie - zarówno podekscytowana, jak i nieco zestresowana.
- Dobrze - uśmiecha się do mnie i chwyta moją rękę. Idziemy razem do samochodu, którym pojedziemy do hotelu dla gości.
Przekonuję Shailene, żeby się choć na chwilę położyła i odpoczęła. O dziwo się ze mną zgadza i już wkrótce śpi w naszej sypialni. Muszę zejść do restauracji i dowiedzieć się, czy wszystko jest w porządku.
Spotykam tam już mamę, Jessicę i Marię, które rozmawiają z obsługą.
- I co, jest okej? - Pytam.
- Tak, jak najbardziej - odpowiada Maria. - Nic się nie martw, Theo. Wracaj do Shai, my tu się wszystkim zajmiemy.
- Na pewno?
- Tak, zmykaj - śmieje się.
***
Shai budzi się po kilku godzinach.
- Hej śpiąca królewno, jesteś głodna? - Pytam.
- Tak... - patrzy na zegarek. - O Boże, tak długo spałam?! - Zrywa się z łóżka. - Trzeba wszystko sprawdzić!
- Uspokój się, wszystko jest w porządku - odpowiadam. - Zamówię obiad.
Dzwonię do obsługi, żeby złożyć zamówienie, po czym słyszę pukanie do drzwi. Idę otworzyć, a do środka wchodzą moi bracia, przyjaciele i męska część ekipy Niezgodnej.
- WIECZÓR KAWALERSKI! - Krzyczą.
- Nie chłopaki, to nie wchodzi w grę, Shai - zaczynam, ale do mojej narzeczonej podchodzi Jessica.
- Ona będzie miała swój wieczór panieński.
Marszczę brwi. Nie mam ochoty na żaden wieczór kawalerski, wolę zrobić sobie jakiś serialowy maraton z Shai.
- Dawaj, stary! - Krzyczy Jai i razem z Milesem wyciągają mnie z pokoju.
Mam nadzieję, że nie wymyślili nic głupiego.
CDN.
AAAAAAAAAA! POLSKA! ❤️
Co za piękny mecz! Genialny Robert i Turbogrosik! Zresztą, cała drużyna była cudowna, Piszczek fenomenalny.
Za to kibice Rumuni... brak słów, bydło. Ale to tylko nakręciło Roberta ❤️🇵🇱
Brawo chłopaki! 🇵🇱
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top