15.

- ... w Cozumel, w Meksyku - kończy Theo, a ja rzucam się na niego, całując go mocno w usta.

Jestem okropnie podekscytowana. Brakowało mi słońca, choć nawet polubiłam śnieg... jednak wychowywałam się w Kalifornii, więc potrzebuję od czasu do czasu gorącego klimatu. Theo zna mnie aż za dobrze.

- Kocham cię najbardziej na świecie - uśmiecham się do niego, kiedy idziemy w stronę samochodu, który Theo prawdopodobnie zarezerwował już wcześniej. - W ogóle, co to za okazja?

- Kochanie, jutro jest takie specjalne święto... - odpowiada Theo, otwierając dla mnie drzwi. Wsiadam do środka, a on wkłada naszą walizkę do bagażnika, po czym sam wchodzi do auta.

- Jakie znowu święto? - Pytam, a on odpala silnik, po czym odjeżdżamy.

- Walentynki - odpowiada, spoglądając na mnie z uśmiechem.

O rany, kompletnie o tym zapomniałam! Ostatnio jestem strasznie roztargniona, zapominam o wielu rzeczach, nie mogę się na niczym skupić. To trochę denerwujące. Poza tym... nie mam żadnego prezentu dla Theo. No trudno.

- Chciałem zabrać cię na Hawaje, ale mamy zbyt mało wolnych dni, a wolałem nie spędzać aż tyle czasu w podróży - dodaje Theo.

- Tutaj jest równie pięknie - odpowiadam.

- Tak czy inaczej, zabiorę cię na Hawaje. Wiem jak bardzo uwielbiasz to miejsce.

***

Theo wynajął dla nas odosobniony domek, z prywatną plażą, który strasznie mi się podoba. Ma dwa tarasy, jeden na dole, z niewielkim basenem i leżakami, drugi na górze, na który wchodzi się przez sypialnię. Widok z niej jest niesamowity. Mogłabym tak stać godzinami i wpatrywać się w turkusową wodę.

- Podoba ci się? - Pyta Theo, rozpakowując nasze rzeczy.

- Jest cudownie - odwracam się do niego. Kładę rękę na brzuchu i uśmiecham się. Chciałabym, żeby moje bliźniaki zaczęły już kopać. Czasami mam wrażenie, jakby się poruszały, ale nie wiem, czy to nie jest tylko moja wyobraźnia. - Hm, nie jestem pewna, czy mogę się opalać w ciąży...

- O wszystko zapytałem lekarza - odpowiada Theo, chowając ostatnią rzecz do szafy. Zapina walizkę i chowa ją pod łóżko, po czym podchodzi do mnie. - Nie widział przeciwwskazań. Po prostu musimy pamiętać o mocnym kremie z filtrem, częstym piciu wody i ochładzaniu twojego ciała. Oczywiście nie możemy też siedzieć na plaży cały dzień i nie powinnaś leżeć na kocu, tylko na leżaku.

- O wszystko zadbałeś - zauważam i przyciągam go do siebie, obejmując jego szyję. Mój brzuszek powoli nie pozwala nam przytulać się za mocno.

- Bo was kocham - odpowiada Theo, zbliżając swoje pełne usta do moich. Zaczyna mnie całować, jego język wślizguje się do środka. Moje ręce masują jego plecy, podczas gdy on kładzie swoje na moim brzuchu. Zjeżdżam niżej, na jego pośladki. Theo ma seksowny tyłek, nie ma co do tego wątpliwości.

- My ciebie też kochamy - odrywam się od niego. - Idziemy popływać?

- Ale myślałem, że... - jęczy zrezygnowany Theo, ale ja już podchodzę do szafy w poszukiwaniu stroju kąpielowego.

Znajduję go w szufladzie, więc ściągam z siebie ubrania i bieliznę. Słyszę za plecami jak Theo nabiera głośno powietrza. Podchodzi do mnie i kładzie ręce na moich biodrach, zjeżdżając między moje nogi.

- Theo - protestuję, gdy chce wsunąć we mnie palec.

- Shai, proszę - mówi błagalnie, jego usta znaczą mokre ślady na moim karku.

Odwracam się do niego i patrzę mu w oczy, które są pełne miłości i pożądania. Przygryzam wargę, a Theo nie wytrzymuje i wpija się w moje usta. Podnosi mnie za pośladki, więc obejmuję go nogami w pasie. Powoli kieruje się w stronę łóżka, na którym kładzie mnie delikatnie. Ściąga z siebie ubrania w ekspresowym tempie, po czym nachyla się nade mną i zaczyna całować moją szyję, kierując się coraz niżej.

- Mieliśmy iść popływać - mówię, a z moich ust wydobywa się jęk.

- Później, teraz mamy ciekawsze rzeczy do roboty - odpowiada, patrząc na mnie znacząco.

CDN.

Co tam? 😘

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top