10.
Już mam szykować dla kogoś wpierdziel za to, że mówi tak do MOJEJ dziewczyny, ale okazuje się, że to tylko Jorge, nasz trener. Którego Shailene szczerze uwielbia...
- Cześć Jorge - wita się ostrożnie.
- Shai, przez całą przerwę wymyślałem dla ciebie nowy plan treningowy! - Mówi podekscytowany Jorge, po czym przygląda się dokładnie Shailene. - Nie możesz jeść tyle jajek! Mam specjalną dietę...
- Będę jadła, co będę chciała - odpowiada z pełną buzią. Wygląda strasznie uroczo. - Jestem w ciąży.
Jorge wytrzeszcza oczy, a jego oczy wpatrują się w brzuch Shai. Uśmiecha się, po czym do niej podchodzi i zaczyna ją ściskać.
- Gratuluję! - Woła, a Shailene próbuje uwolnić się z jego objęć.
- A mi nie pogratulujesz? - Pytam.
- A wy jesteście razem?! Nie wiedziałem! Gratuluje! - Siada z nami przy stoliku. Chce wziąć sobie trochę jajecznicy z miski, którą przyniosła sobie Shailene, ale ta patrzy na niego tak morderczym wzrokiem, że natychmiast oddaje jej jedzenie. - No i co żeś zmajstrował? - Pyta Jorge.
- Płci jeszcze nie znamy, ale będą bliźniaki - odpowiadam.
- Ale jazda! Niezły masz rozmach, Theo. Hmm... Ale Shai, w ciąży też możesz ćwiczyć, a po porodzie...
- Będę zajmować się moimi maluszkami, dzięki Jorge! - Mówi szybko, pijąc sok pomarańczowy. W ostatnim czasie pije go litrami.
- Dobrze, że masz dobrą przemianę materii, to nie powinnaś przytyć dużo... - mówi Jorge, za co dostaje plastrem bekonu w twarz. - I widzisz, podstępnie chronię cię od nadmiarowych kilogramów. Bekon nie jest zdrowym rozwiązaniem...
Przerywa mu Miles, który podchodzi do nas z szerokim uśmiechem.
- Hej, bitches! - Woła i przytula Shailene. - Gratulacje mamusiu!
Zaraz później podchodzi do mnie i uśmiecha się złośliwie, przytulając mnie od tylu i całuje w policzek, zostawiając mokry ślad. Krzywię się i wycieram twarz serwetką.
- Gratulacje tatusiu - próbuje mnie znowu cmoknąć, ale odpycham go stanowczo.
- Zabieraj tę japę!
Shai, Jorge i Zoë wybuchają śmiechem. Miles dosiada się do nas i bierze mój kubek z kawą, wypijając połowę. Wyrywam mu ją, kiedy już kompletnie moczy w niej usta.
- Moja kawa, debilu!
- Kochanie, dlaczego jesteś dla mnie taki chciwy? - Miles udaje, że płacze, po czym spogląda tęsknie na jajecznicę.
- Nawet nie próbuj! Moje bliźniaki się jeszcze nie najadły! - Warczy Shai.
- Bliźniaki! - Patrzy na mnie i Shai z wielkim uśmiechem. - Theo, cóż to był za strzał!
- Taaa, no cóż, umie się co nieco...
- Wiem, wiem, pamiętasz? Spaliśmy razem - porusza brwiami, a ja kopię go pod stołem.
- Nic między nami nie było!
- Jak możesz tak mówić? Ja cię kocham, Theo!
Boże, z kim ja się zadaję?! Nagle Shai blednie i trzyma się za brzuch, krzywiąc się.
- Co jest?! - Pytam, natychmiast wstając. Podchodzę do Shai, patrząc na nią przestraszony.
- Nie wiem, boli mnie - mówi cicho. - Muszę się położyć...
- Chodź - podaję jej rękę, pomagając wstać, ale okazuje się, że jest za słaba. Teraz jestem już nieźle przerażony, co jest?!
Mimo jej protestów, biorę ją na ręce. Nie obchodzi mnie to, że ludzie patrzą na nas dziwnie.
- Zadzwonię po lekarza! - Mówi Zoë.
Zanoszę ją do naszego apartamentu, a ona przymyka oczy.
- Muszę do łazienki - mówi, więc tam właśnie się kieruję.
Rozlega się dźwięk mojego telefonu, więc sadzam ją na wannie i idę do sypialni, gdzie go zostawiłem. Dzwoni Zoë.
- Theo, lekarz był w naszym hotelu, już idzie, wyjdź z pokoju, bo nie znałam dokładnie waszego numeru, więc podałam mu piętro.
- Idę!
Wychodzę i widzę, że w moim kierunku zmierza starszy mężczyzna.
- Kobieta w ciąży? - Pyta, a ja kiwam głową prowadząc go do łazienki.
Gdy wchodzimy do środka, mam ochotę krzyczeć. Shailene leży na kafelkach bez oznak życia.
Ona nie może poronić...
CDN.
Chyba jeszcze nigdy nie pokazywałam jak wyglada trener Jorge, więc ten na górze to on 😏💕
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top