47.
• Shailene •
Po dwóch miesiącach nadchodzi pora na naszą rozprawę rozwodową.
Od samego rana jestem roztrzęsiona i co chwilę wybucham płaczem. Nigdy nie spodziewałam się, że po tym, co razem przeszliśmy, rozstaniemy się na zawsze.
Pamiętam dokładnie ten dzień, w którym w końcu zostaliśmy parą. Wydaje się jakby to było wczoraj... Wciąż pamiętam to szczęście i to głębokie uczucie, które mnie wtedy wypełniało.
***
- Shai, moglibyśmy porozmawiać? - Pyta nagle Theo.
- Oczywiście - odpowiadam i wstaję.
Theo łapie mnie za rękę i prowadzi na ławkę w ogrodzie. Siadamy na niej, milcząc przez dłuższą chwilę.
- Shai, muszę ci coś powiedzieć - zaczyna niepewnie Theo. - Odkąd cię poznałem na przesłuchaniu do Niezgodnej... Pamiętasz?
- Tak, piłam akurat herbatę, a ty spytałeś co tam mam - uśmiecham się na to wspomnienie. - A ja odpowiedziałam coś w stylu "kożuch na gardło"?
- Tak - Theo parska śmiechem. - W każdym razie, od tego czasu zmieniło się moje życie. Przez długi okres nie zdawałem sobie sprawy z moich prawdziwych uczuć, błędnie je interpretowałem... Ale teraz wszystko przemyślałem i jestem pewny. Shailene, zakochałem się w tobie. Nie wiem dlaczego nie dopuszczałem do siebie tej myśli... Jesteś piękna, mądra, masz dobre serce... Zawsze potrafisz poprawić mi humor, pocieszyć, sprawić, że każdy problem wydaje się łatwiejszy do rozwiązania. Kocham cię.
Wzruszam się, słysząc w końcu te słowa z jego ust. Tyle na nie czekałam...
- Też cię kocham, Theodore - odpowiadam, a on przyciąga mnie bliżej i składa na moich ustach delikatny pocałunek, który po chwili zmienia się w namiętny taniec naszych języków. Przejeżdzam dłonią po jego szyi, a on gładzi moje plecy. Zatrzymuję rękę na jego policzku. Nie jestem w stanie opisać tego, co się teraz dzieje w mojej głowie. Można to porównać z wielką imprezą 4 lipca, z okazji dnia niepodległości, fajerwerki, radość, wielkie szczęście.
- Czyli rozumiem, że jesteśmy parą, tak? - Pyta z uśmiechem Theo.
- A chciałbyś?
- Bardzo.
- No to jesteśmy parą - odwzajemniam uśmiech i znowu przyciągam go do siebie. Teraz mogę go bezkarnie całować, ile chcę i kiedy chcę.
- Sheo jest prawdziwe - mówi szczęśliwy Theo.
- Nareszcie - wtulam się w niego i przymykam oczy.
***
Sheo już nigdy nie będzie prawdziwe.
Sheo zostało rozdzielone przez los.
Sheo dzisiaj stanie się przeszłością.
***
Jessica zostaje z dziećmi, podczas gdy ja ubieram się i przygotowuję do wyjścia.
- Shai, jesteś pewna? - Pyta.
Od pewnego czasu stara się mnie namówić na rozmowę z Theo, twierdząc, że może być niewinny. Strasznie mnie to denerwuje, bo wiem, co widziałam! Złapałam go na gorącym uczynku, w łóżku z Ruth! Nie dam się już nigdy więcej oszukać.
- Tak, tak będzie dla nas najlepiej - odpowiadam i biorę torebkę. Żegnam się z dziećmi i z Jessicą, która patrzy na mnie ze współczuciem.
Ledwo powstrzymuję łzy, które uparcie chcą się wydostać spod moich powiek.
Kręcę głową i wychodzę z domu.
Muszę rozstać się na zawsze z miłością mojego życia.
CDN.
Piękna i bestia na Disney Channel! To moja ulubiona bajka ever 😏😁❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top