28.

Przewożą Shailene na salę i pozwalają mi ją zobaczyć. Wchodzę powoli do pomieszczenia, boję się tego, co zobaczę.

Nie jestem na to gotowy.

Ale Shai wygląda tak spokojnie, jakby tylko spała. Za chwilę otworzy oczy i uśmiechnie się do mnie, tak jak zawsze. Powie mi, że mnie kocha i nigdy nie zostawi...

Siadam na krzesełku obok łóżka. Chwytam jej rękę i ściskam mocno. Jest ciepła, serce mojej żony nadal bije, ale już nigdy z nią nie porozmawiam, nie wyjaśnię jej, że pozostałem jej wierny, że nie było nic między mną a Victorią, że to była tylko głupia intryga. Już nigdy się nie dowie, że zawsze istniała dla mnie tylko ona...

Nie zdążyliśmy się pogodzić. Mieliśmy to zrobić po jej powrocie, ale ona nie wróciła... Nie zdążyłem się z nią pożegnać, od dwóch miesięcy jej nie pocałowałem... Nie zdążyłem jej dziś powiedzieć, że ją kocham...

Nawet nie wiem, kiedy zaczynam płakać. Łzy leją się strumieniami po moich policzkach, oddycham z trudem i przytulam się do Shailene.

Nie zostawiaj mnie samego, błagam!

Wszystko w moim wnętrzu krzyczy, żeby ze mną została. Tym razem będę lepszym mężem, zrobię wszystko, żeby była szczęśliwa. Nigdy jej nie zranię. Obiecuję, tylko niech do mnie wróci, proszę...

Nie wiem, ile czasu z nią spędzam. Nie chcę odejść, chcę z nią zostać, nie chcę czuć czegokolwiek, bo to boli, ból rozrywa mnie od środka, chcę krzyczeć, ale z moich ust nie wydobywa się żaden dźwięk.

- Theo - słyszę czyiś stłumiony głos jakby z oddali, jakbym siedział pod wodą.

Odwracam się i widzę swoją mamę. Obejmuje mnie, a ja zaczynam szlochać i mocno się do niej przytulam.

- Kochanie, tak mi przykro - mówi cicho.

Płaczemy oboje przez dłuższy czas. Nie jest mi przez to lepiej, ale czy kiedykolwiek będzie? Czy kiedykolwiek się pozbieram?

- Zdecydowałeś, że pozostanie podłączona aż do porodu, tak? - Pyta cicho mama, a ja kiwam głową.

- Ona by tego chciała - odpowiadam zachrypniętym głosem.

Nie mam pojęcia jak mam dalej żyć. Co powiem dziewczynkom, one nie zrozumieją, że mama odeszła. Nie pobawi się, nie przytuli, nie pocałuje na dobranoc... Ich mama już nie wróci...

CDN.

😶

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top