8.



- Chyba cię kurwa pojebało. – gdyby Peter mnie wtedy usłyszał na pewno dostałbym mega opieprz. – Najpierw twierdzisz, że podrywam twoją siostrę, teraz insynuujesz że kocham się w Andreasie, co będzie dalej? Może że podkochuję się we własnym bracie?

- Ale ja ci nie mam tego za złe Domen...to naprawdę normalne że podoba ci się Andreas, wiele dziewcząt za nim biega, tylko.....

- Stop. Błagam Richard, przestań. Nie kocham się w Andreasie, i z całym szacunkiem przysięgam, musisz mi uwierzyć, ale mam lepszy gust.

- Ale ten list....

- LIST NIE JEST ODE MNIE!- wrzasnąłem prawie, po czym ciszej dodałem: - To znaczy on jest ode mnie, ale nie całkiem...ja go napisałem, ale z założenia on jest od kogoś innego.

Richard uniósł wysoko brwi.

- No od Stephana matole!

Niemiec w końcu wyglądał jakby zajarzył.

- W sensie napisałeś list do Wellingera rzekomo od Stephana, że się w nim kochasz, w sensie że to Stephan się w nim kocha?

- No wreszcie.

- Więc chcesz ich zeswatać?

- No ktoś się w końcu musiał za to wziąć. – przewróciłem oczami.

- Domen....nie doceniałem cię.

Prychnąłem cicho, po czym nagle przychodzi mi do głowy jedna rzecz.

- Tylko mi nie mów, że powiedziałeś Andreasowi że to ode mnie?

- Nie. – Niemiec pokręcił głową. – Ale powiedziałem że wiem od kogo może być.

- Chociaż tyle. A co on na to?

- Że jeśli się czegoś dowiem mam mu dać znać.

- Ufff. – opadłem plecami na poduszki.

Po chwili milczenia Freitag odezwał się.

- I jaki masz dalszy plan Domen?

Wzruszyłem ramionami.

- Chciałem przez jakieś kilka dni wysyłać listy od Stephana do Andreasa, no nie podpisując ich i zobaczyć czy ten kretyn się domyśli i skonfrontuje się z Leyhe. Jeśli by to nie wyszło do ostatniego dnia naszego pobytu tutaj, wysłałbym też list do Stephana od Andreasa i ewentualnie podpisałbym je wtedy. Może by nie stchórzyli.

- Dobry plan. Nawet bardzo dobry. Aczkolwiek jak tak teraz myślę, to można by, jeśli oczywiście oni się nie zorientują, „umówić" ich listownie na spotkanie gdzie stanęli by przed faktem dokonanym.

- Taaaa, tylko niby jak? Oboje mają razem pokój, zorientują się od razu.

- Właśnie że nie. Schuster się ostatnio na nich wkurwił, bo o trzeciej w nocy zamiast spać biegali po pokojach, próbując wysmarować nas pastą do zębów i teraz to ja mam pokój z Wellingerem, a Stephan śpi u Markusa.

Zastanawiałem się przez chwilę.

- A jeśli stchórzą i ogarną się, że listy... no nie są od nich?

- Po pierwsze i tak się ogarną, ale przed tym raczej jednak się skonfrontują, bo Andreas jak już się dowie, że ma jakąś szansę u Leyhe to nie odpuści. On jest jak szczeniak. Będzie drążył. Poza tym kiedyś jak się upił wygadał mi się, że się w nim kocha, ale tego nie pamięta.

Uśmiechnąłem się pod nosem. W końcu coś ruszyło.

- A jeśli.... – zapytałem z wahaniem.

- To wtedy my skonfrontujemy ich ze sobą razem już bezpośrednio. Ale mam dziewięćdziesięcioprocentową pewność, że nie będzie to potrzebne.

- Obyś miał rację. – powiedziałem. – Chcesz sprawdzić mi resztę listów?

_______________________________

Jak widzicie biedny Domen nie został sam, jeśli chodzi o jego sekretny plan.....

Jeśli przeczytałeś - zostaw gwiazdkę!

Ola

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top