Rozdział 20
Wstaliśmy z łóżka spoglądając na siebie ukradkiem. Ubrałam swoje ciuchy, które leżały teraz w różnych miejscach na podłodze i poszłam szukać Lucjana. W korytarzu czuć było smakowite zapachy. W ten sposób odnalazłam kuchnię. Lucyfer stał przy blacie kuchennym i coś pichcił.
- Głodna- zapytał, a ja skinęłam głową. Postawił przede mną talerz z naleśnikami w czekoladzie posypane na wierzchu truskawkami. - Rany, nie wiedziałam, że umiesz gotować- odparłam pełna podziwu.
- Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz śliczna- powiedział, a ja spojrzałam na niego zaciekawiona.
- No to może coś mi zdradzisz, co?- zapytałam, ale w tym samym momencie przez portal przeszedł Armaro.
Spojrzał na mnie zdziwiony.W końcu przeniósł wzrok na Lucjana. - Cześć Lampka- powiedział uśmiechając się jakoś wrednie. Popatrzyłam na Lucyfera powstrzymując śmiech.
- Lampka?- odparłam czekając, aż powie o co chodzi.
- Tyle razy ci mówiłem, żebyś mnie tak nie nazywał- odparł patrząc na Armarosa rozzłoszczony.
- Czemu Lampka?- zapytałam nie dając się zbyć. Lucjan westchnął.
- Na Lucyfera mówią Niosący światło- wyjaśnił Aro. Rozumiem, no tak, niosący światło, czyli Lampka.
Zaczęłam się śmiać. Lucjan spojrzał na mnie gniewnie i poszedł do swojego pokoju na piętro. Nie byłam tam jeszcze.
- Lucuś czekaj, nie chciałam cię urazić, nie znasz się na żartach?- zapytałam wołając go.
Wstałam od stołu nie dokańczając śniadania i już chciałam iść za nim na górę, kiedy drogę zastąpił mi Aro.
- Co tu robisz?- zapytał, a ja wzruszyłam ramionami.
- Zaprosił mnie do siebie, to chyba nie jest zabronione?- odparłam nie wiedząc jak mu powiedzieć prawdę. Wiedziałam, że coś między nami również zaiskrzyło.
- Proszę powiedz, że tego nie zrobiłaś- odparł z nadzieją.
- O co ci chodzi?- zapytałam już trochę zirytowana.
- Powiedz, że nie spałaś z nim- odparł szczerze.
Patrzył mi wyczekująco w oczy. W końcu spuściłam głowę i pobiegłam za Luckiem na górę. Siedział w jednym z wielu pomieszczeń i patrzył się w okno za którym dzisiaj jasno świeciło słońce.
Podeszłam do niego i położyłam mu dłoń na ramieniu. Pociągnął mnie za nią tak, że wylądowałam na jego kolanach. Spojrzeliśmy sobie w oczy i już miałam go pocałować, kiedy w drzwiach stanął Aro.
- Zaczynamy ćwiczenia Kate- powiedział jakoś dziwnie ostro. Spojrzałam błagalnie na Lucjana, a on na mnie. Wyobraziłam sobie, że Armarosa oblewa ulewny deszcz i w jednej chwili nad jego głową pojawiła się jasna chmurka niczym mgła z której lunęła jak z wiadra zimna woda. Kiedy chłopak stał się całkiem mokry chmura zniknęła.
- I jak zdałam?- zapytałam wstając z kolan Lucyfera, który śmiał się rozbawiony.
- Jeśli chodzi o mnie to na szóstkę- powiedział przez śmiech Lucjan. Aro patrzył na mnie wściekle.
- Po co to zrobiłaś?- zapytał, a ja wzruszyłam ramionami.
- Zawsze po ćwiczeniach i tak jesteś mokry, więc po co to odwlekać w czasie?- odparłam uśmiechając się do niego przebiegle.
Ruszyliśmy razem do wyjścia.
Odwróciłam się raz jeszcze za siebie i spojrzałam tęsknie prosto w niebieskie oczy księcia ciemności. Posłał mi ciepły uśmiech, ale w jego oczach było coś co mnie odrobinę przerażało. Zeszłam z Armaro po schodach na dół i zapukałam w portal sześć razy.
- Kate skarbie, jak miło cię widzieć- odparła Lilith uśmiechając się do mnie.
- Cześć, ciebie też dobrze widzieć, ładna fryzura- odparłam, bo rudowłosa była uczesana w luźnego koka z którego swobodnie wychodziły niesforne loki.
Wyglądała jakby była w moim wieku.
- Może tak szybciej, co !?- krzyknął Aro, a ja spojrzałam na Lilith przepraszająco.
Ona tylko pokiwała niezadowolona głową patrząc wprost na upadłego i puszczając mi oko włączyła portal do mojego domu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top