Rozdział 39
Ben odstawił mnie przed dom. Nie chciał wejść , tak jakby coś go od niego odpychało. Kiedy otworzyłam drzwi do domu zrozumiałam dlaczego nie chciał wejść. Lucyfer siedział w fotelu i patrząc na mnie dziko, milczał.
- Już jesteś? - odparłam zaskoczona, a on oparł podbródek o dłoń i leciutko uniósł kącik ust w imitacji uśmiechu.
- No jestem, ale widzę, że się nie nudziłaś- odparł, a ja uśmiechnęłam się
- Zazdrosny jesteś? - zapytałam, a on prychnął
- Ja? Zazdrosny? Nonsens- powiedział nadąsany jak mały chłopiec. - Aha to okey- odparłam i podeszłam do ekspresu, by zrobić sobie cappuccino
- To nie powiesz mi, gdzie byłaś? I z kim? - zapytał, a ja odwróciłam się do niego i lekko uniosłam w górę prawą brew
- Czyli jednak jesteś zazdrosny- odparłam śmiejąc się, a on wstał z fotela i szybkimi susami doskoczył do mnie
- Oczywiście, że jestem o ciebie zazdrosny, jak cholera zazdrosny, więc gdzie byłaś? - zapytał, a ja uśmiechnęłam się do niego i odparłam
- Na przejażdżce- Lucyfer przewrócił oczami
- To wiem, słyszałem motocykl, pytanie z kim byłaś na tej przejażdżce?- dopytywał, a ja chciałam jeszcze chwilę potrzymać go w niepewności
- Byłam z młodym, przystojnym.. - Lucyfer przekrzywił głowę i jego oczy lekko zabłysły ogniem.
Zawsze tak miał, kiedy się zaczynał denerwować.
- Co? - przerwał mi- Świetnie- powiedział i ruszył do portalu.
Jeknęłam i złapałam go za rękę. Spojrzał na mnie, a ja zaśmiałam się
- Byłam z młodym i przystojnym bratem- odparłam, a on przejechał dłonią po swoich włosach
- Zrobiłem z siebie idiotę? - zapytał, a ja przyłożyłam palec do ust w zastanowieniu.
- W sumie... to było słodkie- odparłam i leciutko pocałowałam go w usta
- Dobra, a teraz powiedz, co cię tu tak przygnało? - zapytałam, a on wyjął z kieszeni jakiś papier.
- Zapomniałem Ci to dać, kiedy znalazłaś się w piekle- odparł
- A co to jest? - zapytałam, a on machnął ręką
- Obowiązki uczniowskie- powiedział obojętnie.
- A mogę to potem przeczytać, podam Ci to jutro, dobra? Ciekawi mnie jakież to obowiązki mają tutaj uczniowie i nie chcę być później znowu zaskoczona- wyznałam, a on dał mi papier.
- Chcesz to czytaj, tylko musisz mi to rano już dać, bo mnie Lilith udusi- powiedział, a ja skinęłam głową
- Oczywiście- odparłam i przysunęłam się do niego
- To co tam słychać u ciebie? - zagadnęłam, a on dotknął dłonią mojego podbródka i uniósł go ku górze całując mnie w usta.
- Zakochałem się w takiej jednej duszyczce- odparł i uśmiechnął się
- Chociaż ładna jest? - zapytałam, a on wykrzywił usta w uśmiechu.
- Ładna ? Czy jest ładna ? Nie- odparł, a ja odsunęłam się od niego
- Nie? - zapytałam urażona, a on zaczął się śmiać
- Żartowałem, jesteś prześliczna- powiedział i cmoknął mnie w usta.
- Muszę iść diablico, ale jutro rano do ciebie wpadnę i nie zapomnij podpisać papieru, pa- powiedział i zapukał w portal, a po chwili zniknął w tafli lustra.
No pięknie, raz, dwa pocałunki i co?... Poszedł sobie. Ciężkie jest życie z Lucyferem, ale zależało mi na nim i nie mogę nic na to poradzić. Usiadłam przy stole i zaczęłam czytać ten dokument. Nie było w nim nic ciekawego. Nagle usłyszałam głos Shar w mojej głowie,, Przeczytaj kolejny rozdział". Bez namysłu poszłam do swojej sypialni i wyjęłam dziennik z pod łóżka. Otworzyłam na zaznaczonym miejscu i zaczęłam czytać.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top