*51*

Kolejne tygodnie mijały bardzo szybko i były po brzegi wypełnione zajęciami. Odkąd Khao i First zdecydowali się wziąć ślub, w Instytucie nie było nawet jednego dnia spokoju, a cały świat motorsportu długo żył plotkami na ten temat. Zaręczyny, przy których organizacji nieco pomógł, sprawiły, że przyszedł mu do głowy pewien pomysł, lecz nie wiedział, jak go zrealizować. Gemini wrócił do świata Niemagicznych jeszcze tylko na chwilę by spotkać się z Rose. Po długiej i trudnej namowie P'Zee pozwolił mu wtajemniczyć Rose w sprawy ich świata i Gemini musiał ostatecznie spędzić noc u Rose, żeby wszystko jej opowiedzieć. Wiedział, że przyjaciółka bardzo za nim tęskniła, mimo że ona nie widziała go od zaledwie 6 miesięcy, a tymczasem dla niego to były ponad dwa lata. Opowiedział jej o tym, że na Gai II czas płynie znacznie szybciej. A na sam koniec pozostawił, niczym wisienkę na torcie, informację o ciąży Iris. Gdy jej to powiedział, Rose wyraźnie posmutniała.

– Co się dzieje?

– Nie, nic się nie dzieje. Czemu miałoby się coś dziać? – Zapytała nerwowym głosem na jednym wydechu Rose, miętoląc w dłoniach fragment pościeli, na której siedzieli. Gem nie dał się oszukać.

– Przecież widzę.

– Gemi, przepraszam, że to powiem, ale kiedy cię nie było, miałam mnóstwo czasu na rozmyślanie i postanowiłam, że bez względu na wszystko, powiem ci prawdę. Bo widzisz, ja wiem, że dla ciebie zawsze będę tylko przyjaciółką, wiem, że nie zobaczysz we mnie nigdy nikogo więcej, ale nie mogę nic poradzić na to, że... Gem, naprawdę przepraszam, ale zakochałam się w tobie.

Nie patrzyła na niego. Jej policzki i uszy stały się czerwone. Ścisnęła jeszcze mocniej pościel. Gem był oszołomiony. Nie spodziewał się tego. Dla niego Rose zawsze była jego najlepszą przyjaciółką, kimś, komu mógł powiedzieć o wszystkim. Przecież Rose wiedziała o jego poszukiwaniach jego tajemniczego przystojnego nieznajomego, nawet mu w tym pomagała...

Gem przykrył jej dłonie swoimi. Gdy uniosła wzrok, posłał jej ciepły uśmiech.

– Rose, wiesz, że cię kocham, prawda? Ale jest tak, jak mówisz, dla mnie jesteś jak siostra. Rose, może na początku nie byłem tego do końca pewny, może wtedy nie rozumiałem wszystkiego, ale w ostatnim czasie dużo się wydarzyło i teraz już wiem to na pewno: jestem gejem. Przepraszam.

Gem byłby kłamcą, gdyby powiedział, że nie bał się jej tego powiedzieć. Bał się, ale jeszcze bardziej przerażała go perspektywa okłamywania kogoś, kto na to nie zasłużył. Rose kiwnęła krótko głową, zamrugała szybko powiekami, jakby chciała odpędzić niechciane łzy i odpowiedziała uśmiechem. A on mówił dalej.

– Nie chcę ci łamać serca, nie mówię tego, by cię zranić. Taki jestem, taki się urodziłem. Pamiętasz, że czasem wydawało mi się, że nie pasuję do ludzi wokół mnie?

– Pamiętam, ale przecież ty się nie przejmujesz takimi rzeczami, przecież ciebie nie obchodzi zdanie innych na twój temat.

– Poprawka: nie obchodzi mnie zdanie osób, których nie znam osobiście i które nie są mi bliskie, ale to był czas, kiedy naprawdę nie wiedziałem, kim jestem i co się ze mną dzieje. Znasz moich rodziców, wiesz, że są tolerancyjni i wyrozumiali, a mimo to ja się bałem im o tym powiedzieć, wydawało mi się, że ich zawiodłem, że to moja wina, że coś jest ze mną nie tak. Nie mówiłem o tym nikomu, bo się wstydziłem. Ale teraz już się nie wstydzę. Może dlatego, że już nie szukam odpowiedzi: ja już ją znalazłem.

– Wiem. To ten Fourth, prawda? Opowiesz mi o nim?

– Na pewno jesteś pewna, że dasz radę o tym słuchać?

– No jasne, wiesz, że uwielbiam shipować ze sobą chłopców! Opowiedz mi o nim. Poza tym, Gemi, szukałeś go tak długo, że ja jako twoja szczera i oddana przyjaciółka mogę się tylko cieszyć.

– Ale powiedziałaś, że się we mnie zakochałaś.

– Owszem, ale nie martw się, od początku byłam świadoma tego, że nie mam u ciebie szans. Poradzę sobie. Jestem silną dziewczyną, pamiętasz?

– Dobrze, Rose, bo mam ci tyle do opowiedzenia! – Jego głos był przesycony szczęściem i ekscytacją. Od dawna marzył o chwili, kiedy opowie o wszystkim swojej najlepszej przyjaciółce, dziewczynie, która od początku wspierała go w tych poszukiwaniach. Rose przygotowała dla nich przekąski i zimne napoje. Gem zaczął od pokazania jej zdjęć w swoim telefonie. Przy Rose nigdy nie musiał uważać na to, żeby być poprawnym politycznie czy grzecznym, potrafił jej powierzyć swoje najskrytsze pragnienia i podzielić się z nią planami na przyszłość.

– Jest naprawdę przystojny. Wiesz? Ani trochę ci się nie dziwię. Jako dziewczyna 100% hetero mogę ci powiedzieć, że on jest mega gorący!

– Ej! Nawet o tym nie myśl! To mój chłopak! – Krzyknął na nią z udawanym oburzeniem Gem i uderzył ją lekko poduszką w plecy.

– Oj, przecież żartowałam! Nie zamierzam ci go zabierać. Znajdę sobie kogoś swojego. A teraz powiedz mi, czy wy już to zrobiliście?

– Jakie to? – Gemini udał, że nie rozumie, o co jej chodzi. Rose z chytrym uśmieszkiem na twarzy wykonała dłońmi gest, który był bardzo jednoznaczny. – Chyba nie muszę ci o tym mówić.

Gem czuł, że się czerwieni.

Owszem, Rose była jego najbliższą przyjaciółką, ale przecież muszą być jakieś granice, prawda?

– Jasne, że nie musisz. Po prostu byłam ciekawa.

– Rose, chyba nie muszę ci tłumaczyć, jak bardzo niewłaściwe jest to, że w ogóle o tym myślisz?

– Przepraszam – Wybąkała cicho dziewczyna, mocno zawstydzona. – Zmieniłeś się. Kiedyś dawniej od razu byś mi o tym powiedział.

– Chyba wydoroślałem. Tak mi się wydaje. W ostatnim czasie sporo przeżyłem i zobaczyłem wiele rzeczy z nowej perspektywy. A, w ogóle to nie wiem, czy już o tym czytałaś, ale brat Fourth'a niedługo weźmie ślub z kierowcą Formuły 1, Khaotungiem.

– Nie mówisz poważnie! Twój Nieznajomy ma brata, który będzie mężem TEGO Khaotunga Thanawata, o którym wszyscy mówią?! – Rose aż podskoczyła z ekscytacji. Czytała o tym sporo na internecie, ale nie dawała wiary wszystkiemu, co tam piszą. – Musisz mi powiedzieć wszystko, co wiesz! Dawaj, opowiadaj.

Rose zaklaskała w dłonie i przez kolejne kilkadziesiąt minut słuchała z wypiekami na twarzy o tym, jak Khao poprosił Gemini'iego o pomoc, ujawniając jednocześnie, że poprosił też Lewisa. Thanawat chciał, żeby jego zaręczyny były niezapomniane i żeby to było wydarzenie, które na zawsze położy kres dyskryminacji w Formule 1. Miał też inny pomysł: opowiedział Gemini'iemu o tym, że rozmawiali z Firstem o adopcji co najmniej dwójki dzieciaków z domu dziecka i o tym, że spotkali już takie rodzeństwo, które skradło im serca.

– I wiesz, Rosie, oni wtedy będą taką prawdziwą rodziną, i rozumiesz, jakie to fantastyczne?! Bo First został porwany w wieku sześciu lat i przez swoją nową rodzinę był torturowany, byle tylko zapomniał o tym, że jest magiczny. Nawet nie wiesz, jak się cieszę! Nasze dzieci będą mogły się razem bawić i razem dorastać, czyż to nie wspaniałe?

Jego oczy lśniły radością i Rose już nie czuła żalu o to, że to nie ona jest częścią tej rodziny. Wiedziała, że w sercu jej przyjaciela na zawsze będzie jego ukochaną siostrą, że zawsze będzie jego rodziną i to musiało jej wystarczyć. Rose bywała wredna i samolubna, ale kiedy słuchała opowieści swojego przyjaciela, rozumiała, że okrucieństwem byłoby wchodzenie pomiędzy zakochanych w sobie ludzi i niszczenie tego. Uśmiechnęła się do niego.

– Ty naprawdę wydoroślałeś, Gemi. Już nie jesteś tym uroczym psotnikiem, jesteś dorosłym mężczyzną, który za chwilę będzie miał własną rodzinę. Żałuję, że przegapiłam moment, w którym to się stało.

– Nie martw się, Rosie, przed nami jeszcze dużo wspólnych chwil. I jeśli mi w czymś pomożesz, to otrzymasz zaproszenie na podwójny ślub.

– Zaproszenie na podwójny ślub? Jak to możliwe?

– Tak sobie ostatnio dużo o tym myślałem i... Wiem, że czytasz dużo romansideł, może podpowiesz mi, jak to zorganizować, żeby nasze zaręczyny były niezapomniane?

– Dobrze trafiłeś, zawsze marzyłam o tym, żeby móc obserwować dwóch zakochanych w sobie chłopców z bliska! Powiedz mi, jakie miałeś pomysły, a ja ci powiem, co do tego pasuje.

Kolejne godziny aż do pierwszej w nocy spędzili na wymyślaniu jak najbardziej uroczych i romantycznych sposobów na oświadczyny. Gem spodziewał się, że to może być trudne dla Rose, dlatego trochę się wahał, zanim jej powiedział, ale widząc jej zapał do działania i jej błyszczące oczy, zrozumiał, że jego obawy były bezpodstawne. Przyjaciółka dyskutowała z nim długo wszystkie możliwości i w końcu zdecydowali się na coś skromnego, ale bardzo uroczego i romantycznego. Rose obiecała zająć się szczegółami. Do Gemini'iego należały tylko dwa zadania: wybrać odpowiednie pierścionki(oboje uważali, że Gem powinien wybrać dwa identyczne, jeden dla siebie, drugi dla Fourth'a) oraz przyprowadzić Fourth'a do swojego domu w świecie Niemagicznych, który wcześniej Dunk i Phuwin pomogą przygotować. Rose wymyśliła naprawdę uroczy plan, z którego była bardzo dumna i który zanotowała sobie w swoim ulubionym zeszycie w okładce z dinozaurami.

Gemini był pewien, że tego właśnie chce.

Obaj z Fourth'em przeszli już wszystkie szkolenia w Akademii Rycerzy Światła i lada dzień mieli uczestniczyć w ceremonii nadania run, podczas której wraz z innymi studentami zostaną oficjalnie uznani za pełnoprawnych Rycerzy Światła. Gem początkowo chciał wykorzystać właśnie tą ceremonię do oświadczyn, ale Rose mu to odradziła.

– Jeśli nie chcesz, żeby twój chłopak ci uciekł, to lepiej nie rób tego w tak zatłoczonym miejscu. Za dużo ludzi, za duży stres i za duża presja. Ty wiesz o waszym magicznym świecie od dawna, ale dla Fourth'a już sama ta ceremonia będzie wielkim wydarzeniem, a to może sprawić, że w stresie ci odmówi. To się fajnie ogląda w filmach, ale w prawdziwym życiu to niekoniecznie dobry pomysł.

– O kurczę, nie pomyślałem o tym – Gemi przeczesał dłonią włosy typowym dla siebie gestem. Rose na ten widok uśmiechnęła się smutno, ale on wiedział, że lepiej to zignorować, jego przyjaciółka nie lubiła, gdy ktoś się nad nią użalał, nienawidziła litości, chciała być postrzegana jako silna i wiedział, że ona sobie z tym poradzi.

– Nie martw się, coś wymyślimy – Powiedziała spokojnie, trącając go lekko w ramię.

I wymyślili. Gemini wciąż jeszcze miał trudności z przyjęciem tego do wiadomości. Zdawało mu się, jakby to było zaledwie wczoraj, kiedy wciąż jeszcze rysował portrety tajemniczego nieznajomego, szukając go wszędzie, a tymczasem on był całkiem niedaleko, a teraz nagle on i Rose planują ich zaręczyny!

„Mój Fourth, mój Fifi, mój uroczy i przystojny Nieznajomy!" – Pomyślał z dumą i wzruszeniem. Oczy zaszkliły mu się niebezpiecznie, więc zamrugał, żeby się nie rozpłakać. Był ogromnie wzruszony. Wyobrażał sobie wiele sposobów poproszenia Fourth'a o to, by został jego mężem. Najbardziej podobało mu się jedno wyobrażenie i postanowił zrobić wszystko, aby wprowadzić je w życie, ale na razie musiał zająć się przygotowaniami do ceremonii nadania run. Rose miała rację, to będzie wielkie wydarzenie.

P'Zee dał im kilka dni wolnego przed ceremonią, a w tym samym czasie odbyło się posiedzenie Rady Dwustu. Rada Dwustu składała się z 200 przedstawicieli różnych grup Magicznych i hybryd mieszkających w całej Tajlandii. Na ich wniosek Zee zaprosił również najważniejszych ludzi z ich magicznego świata. W zebraniu trwającym trzy długie dni, podczas których wszyscy uczestnicy byli całkowicie odizolowani od świata zewnętrznego odbyło się coś na wzór konklawe w świecie Niemagicznych. Louis Tomlinson wraz z Lewisem Hamiltonem, Harrym Potterem oraz Alexandrem Lightwood-Bane przedstawili propozycję powołania nowego króla magicznego świata, który miałby władzę nad wszystkimi.

Wydzielono dla nich osobną część Instytutu z dostępem do zaledwie jednego z ogrodów, po którym mogli spacerować do woli, kontemplować i dyskutować na temat poszczególnych kandydatów. Każdy z nich mógł przedstawić jednego swojego kandydata. Zee i Tay Tawan, który piastował równie wysokie stanowisko i należał do Rady Dwustu, umówili się już wcześniej, że jeden z nich zaproponuje Gemini'iego, a drugi Fourth'a. Zee doskonale wiedział, jak to rozegrać. Pozwolił, aby to Tay zaproponował Gemini'iego, ponieważ wiedział, że Tawan ma ogromny dar przekonywania. Obaj chłopcy, mimo swojego młodego wieku, już wykazali się siłą woli, męstwem i odwagą, jakich mogli im pozazdrościć pozostali nawet znacznie bardziej doświadczeni Rycerze Światła.

Lewis Hamilton, który miał okazję poznać chłopców osobiście, już podczas pierwszego głosowania bardzo gorąco popierał obu kandydatów, chociaż ze swojej strony miał on inną propozycję. Gdy nadeszła jego kolej przemawiania, zebrał swoje notatki i podszedł do ustawionej na podwyższeniu mównicy, z której miał doskonały widok na wszystkich zebranych.

Odkaszlnął, napił się wody ze szklanki i zaczął mówić.

– Uważam, że obaj kandydaci przedstawieni przed chwilą, zarówno Gemini Norawit Titicharoenrak – Lewis miał lekki problem w wymową nazwiska chłopaka – jak i Fourth Nattawat Puitrakul są świetnymi kandydatami. Każdy z nich posiada cechy, jakie są bardzo ważne dla naszego magicznego świata, jednakże ja chciałbym wam przedstawić First'a Kanaphana Puitrakula. First Kanaphan jest starszym o sześć lat bratem Fourth'a i wykazuje ogromne zdolności czarodziejskie. Za jego kandydaturą przemawia również jego znajomość świata Niemagicznych, dzięki czemu może on lepiej rozumieć ich pragnienia i lęki, co możemy wykorzystać, aby zwykli ludzie zaczęli nas powoli akceptować.

Później Lewis pokazał prezentację na temat obu braci Puitrakul.

Harry Potter, siedzący pomiędzy Zee Prukiem a Pierre'em Gasly'im, będącym szefem oddziału Nocnych Łowców opiekujących się Formułą 1, na wszelki wypadek zanotował sobie wszystkie nazwiska. Draco Malfoy, którego usadzono dokładnie po przeciwnej stronie Harry'ego w taki sposób, że mogli swobodnie rzucać sobie spojrzenia bez budzenia podejrzeń, zmarszczył brwi. Zee nie był pewien, czy jego plan się uda. Pozostali kandydaci byli naprawdę silni. Harry Styles, Fernando Alonso i wielu wielu innych... Musieli znaleźć coś, co pomoże przekonać pozostałych, że to Gemini, Fourth lub First są najwłaściwszymi kandydatami na to stanowisko.

Pierwszego dnia nie udało im się dojść do porozumienia, udało się za to wyeliminować kandydatów z najmniejszą liczbą głosów. Wciąż jednak pozostawało pięciu innych, równie silnych poza Gemini'im, Fourth'em i First'em.

Harry Styles, który prowadził w rankingach, pojawił się następnego dnia rano i ogłosił, że zrzeka się prawa do korony. Zrobił to samo, co kilka lat wcześniej jego mąż, Louis Tomlinson. Harry w świecie Niemagicznych był bardzo zapracowanym człowiekiem i nie mógł przyjąć na siebie kolejnych obowiązków.

Zee drugiego dnia rozpoczął swoją kampanię i zaczął przekonywać wszystkich niezdecydowanych, by głosowali na Fourth'a lub Gemini'iego. Jakoś nie potrafił wyobrazić sobie First'a jako króla, czegoś mu wyraźnie brakowało, czegoś, co z pewnością posiadał Gemini.

Trzeciego dnia wszystko stało się jasne. Gemini uzyskał przewagę ¾ głosów. Zee, słysząc ogłoszenie takich wyników, a tym samym ogłoszenie zakończenia zebrania najważniejszych przedstawicieli ich magicznego świata, uśmiechnął się z dumą. Cieszył się, że to jego podwładny został wybrany. Był to też jego własny, prywatny ogromny sukces, ponieważ w głębi duszy po cichu P'Zee od samego początku wspierał Gemini'iego.

Gdy tylko P'Zee wrócił do swojego biura, zarządził, aby ktoś przyprowadził do niego niczego nieświadomego Gemini'iego. Już się nie mógł doczekać, kiedy przekaże nowinę młodzieńcowi. Obudziła się w nim dusza psotnika, a jego chęć do strojenia sobie żartów z podwładnych podsycał jeszcze bardziej fakt, że NuNew zgodził się być jego chłopakiem zupełnie oficjalnie i bez żadnego ukrywania się. Teraz to właśnie NuNu zaproponował, żeby umieścić w kilku strategicznych miejscach pokoju ukryte kamery, które nagrają reakcję Gemini'iego. Nu, wiedząc, jak bardzo Nat uwielbiał wszelkiego rodzaju psoty, pobiegł po niego.

To Nat zaproponował, żeby wezwać również Fourth'a. To Nat wymyślił, żeby zebrać ich w jednej z sal, które służyły studentom Akademii Rycerzy Światła. To Nat i NuNew, chichocząc i szepcząc do siebie nieustannie, ustawiali kamery. To NuNew wyszukał stary pergamin, na którym została zapisana przepowiednia dotycząca nowego Króla Magicznego Świata. To Nat poprosił Max'a, żeby wyjaśnił wszystko Gemini'iemu. Cała ich drużyna psotników zaśmiewała się głośno, wyobrażając sobie miny chłopców, gdy się dowiedzą. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top