*50*
First'a po raz drugi obudziły nie pierwsze promienie słońca a czyjeś głośne szepty. Przetarł dłońmi zaspane oczy i podniósł się do siadu. Gdy już trochę się przebudził, słowa rozmowy osób w pomieszczeniu obok stały się wyraźne. Zrozumiał, że słyszy zdenerwowanego P'Zee, starającą się załagodzić konflikt Margaret oraz swojego narzeczonego, Khaotunga. Bezszelestnie wysunął się z łóżka i podszedł do drzwi, które oddzielały go od niewielkiego przedpokoju w wynajętym dla nich apartamencie. Podłoga była przyjemnie chłodna, gdy jego bose stopy jej dotykały.
– Rozumiem, że chciałeś się pochwalić swoim chłopakiem, ale w ten sposób tylko jeszcze bardziej zwracasz na siebie uwagę i przy okazji też na nas! Tak bardzo chcesz, żeby Niemagiczni się o nas dowiedzieli? – P'Zee znów podniósł głos.
– Przepraszam, szefie, myślałem, że...
Zee nie pozwolił mu dokończyć.
– Myślałeś? Ty cokolwiek myślałeś? Czy tylko jedno było ci w głowie? Czy w ogóle wiesz, w jakim niebezpieczeństwie stawiasz siebie i Firsta? Pozwól, że przypomnę, co mówił Christian: ścigacie się w krajach, w których za to możesz pójść do więzienia lub zginąć. Naprawdę jak mogłeś być tak głupi?
Khaotung nie odpowiedział, ale First domyślił się, jak bardzo zraniły go te słowa. Uchylił lekko drzwi i zaczął się uważnie przyglądać scenie przed sobą. Khaotung i Zee stali naprzeciwko siebie, Zee plecami do drzwi, a Khao twarzą. First widział dokładnie emocje malujące się na twarzy jego ukochanego i to mu łamało serce. Znów poczuł, że jest ciężarem, że jest przyczyną problemów osoby, którą kochał najbardziej na świecie. Był zły sam na siebie. Zacisnął dłonie w pięści tak mocno, że aż poczuł fizyczny ból.
– Czytałeś już wiadomości na swój temat na internecie? – Zapytał Zee, gdy milczenie kierowcy F1 przedłużało się.
– Ja... – Zaczął i utknął. Co miał powiedzieć? Tak, widział te newsy, on i First stali się tematem wszystkich wieczornych i porannych wiadomości. Zdawało się, że świat, który miał się zmienić, co do którego liczyli, że ich zrozumie i zaakceptuje, odrzucił ich.
First widział tylko jedno rozwiązane. Dobre dwie minuty walczył sam ze sobą, nim w końcu podjął decyzję. Wziął głęboki oddech, starając się uspokoić.
„Robię to dla ciebie, Khao, wybacz. Nie mogę patrzyć na to, jak cierpisz z mojego powodu. Mam nadzieję, że zrozumiesz i przychylisz się do mojego pomysłu".
Pozornie odważnie choć z szamoczącym się w piersi sercem niczym dziki ptak w złotej klatce First otworzył drzwi na całą szerokość i wciąż w spodniach od piżam, z górną częścią ciała pokrytą malinkami wszedł pomiędzy nich czując się jak mięso rzucone hienom na pożarcie. Bał się. Wewnątrz cały drżał. Nie chciał tego robić, ale wiedział, że musi.
– Powiemy im, że to było tylko przedstawienie, że nagrywamy serial. Lewis nam pomoże. Powiemy, że Lewis jest dyrektorem, a to była tylko scena z serialu. Wiele osób wie, że Tajlandia jest znana z seriali BL – Powiedział starając się, by jego głos nie drżał, chociaż czuł, że z emocji trzęsą mu się ręce, które nagle stały się lepkie i wilgotne od potu.
– Zwariowałeś, prawda? – Khaotung patrzył na niego tak, jakby zobaczył go pierwszy raz w życiu.
– Nie, Tung, wiesz, że to nasza jedyna opcja. Tylko w ten sposób będziesz bezpieczny.
– Ale ja tego nie chcę! Nie chcę być bezpieczny! Chcę wziąć z tobą ślub jak cywilizowany człowiek, chcę mieć prawo trzymać cię za rękę, gdy idziemy razem na spacer. Chcę, żeby było normalnie. Chcę mieć prawo do bycia romantycznym z osobą, którą kocham, chyba mi nie odmówisz?
– I chcesz za to poświęcić własne życie?
– Mam w dupie takie życie, jeśli po tym wszystkim, co zrobiłem, będę musiał znów się ukrywać! Myślałem, że już to wiesz, że mnie rozumiesz – Khao był zraniony. Jak to się stało, że najszczęśliwszy weekend w jego życiu w poniedziałek zamienił się w prawdziwy koszmar?
– Tung, proszę, zrozum mnie, chcę cię chronić. Chcę, żebyś nadal mógł się ścigać, nie chcę być ciężarem – Czarne myśli First'a i jego ponura, smutna przeszłość znów dały o sobie znać. Te słowa uświadomiły Thanawatowi, że jego ukochany nigdy nie będzie w pełni wolny od swoich wspomnień i traumy, którą przeżył. To zostanie z nim na zawsze. I właśnie dlatego oświadczył mu się w taki sposób przy obecności kamer, chociaż nie był pewien aż do samego końca, czy to się uda. Bał się, ze będzie musiał czekać wiele tygodni, nim dostanie taką szansę, ponieważ warunkiem koniecznym według jego planu było to, żeby pokazały ich kamery, żeby nie dało się tego zatuszować i ukryć. To był jego plan, nad którym pracował razem z Lewisem, Pierre'em i Alexandrem Albonem i w którym pewien udział miał również Gemini.
– Nie, to ty musisz zrozumieć mnie: zrobiłem to, co trzeba było zrobić. Byłem przygotowany na to, że pismaki rzucą się na nas jak wilki na mięso, ale jeśli ja tego nie zrobię, to nikt inny też tego nie zrobi. Ludzie są zastraszeni, nawet Pierre. Jestem jedynym kierowcą na gridzie, któremu nie zależy już tak bardzo na pozostaniu w Formule 1. Jeśli wykopią mnie z zespołu z powodu tego, kim jestem, nie będę tego żałował, bo wiem, że postąpiłem właściwie.
– A co z Lando i Carlosem? Co z Yukim? Przecież Yuki nie jeden raz dawał znaki... – Zaczął First, usiłując rozpaczliwie znaleźć jakiś sposób, by przekonać swojego narzeczonego.
– Każdy z nich nadal chce pozostać w Formule 1, a co do Yuki'iego... To przecież wiesz, że kibice nie biorą tego na poważnie. Nawet gdyby Yuki powiedział, że jest narzeczonym Gasly'iego, niewiele osób by w to uwierzyło.
– Tylko że ja jestem outsiderem, jak mogę być bardziej wiarygodny niż Tsunoda?
– First, daj spokój. Po prostu to zostaw – Khao położył dłoń na ramieniu Kanaphan'a, ale ten szybko ją strząsnął.
– Nie, Tung, dobrze wiesz, że nie możemy tego tak zostawić. Mówię ci, najlepiej będzie powiedzieć, że to tylko scenka z serialu.
– Nigdy! Mam dosyć ukrywania się. Mam dosyć bycia traktowanym jak śmieć tylko dlatego, że jestem gejem. Chcę udowodnić wszystkim, że jestem takim samym człowiekiem jak oni...
– Ale nie jesteś. Jesteś częścią magicznego świata, a oni nie. Nie jesteś taki sam jak zwykli ludzie, nigdy nie byłeś zwykły – Przypomniał mu P'Zee, o którego obecności obaj zdążyli zapomnieć pochłonięci własną kłótnią.
– To nie ma znaczenia. Nie będę nikogo okłamywał. I nie zamierzam udawać, że First to mój przyjaciel, a ty możesz sam zdecydować: albo mnie wspierasz i idziemy przez to piekło razem, albo możesz się spakować i wrócić do swojego bezpiecznego i komfortowego życia beze mnie. Możesz się zakopać pod cieplutką kołdrą i płakać, użalając się nad sobą, możesz wrócić tam, skąd zaczęliśmy. Ja nie zamierzam się poddać. Kocham cię i nie stać mnie na to, żeby cię stracić, ale... Wybór należy do ciebie.
Khaotung odwrócił się, schował telefon do kieszeni i wyszedł z pokoju, nie mówiąc nikomu, dokąd idzie. First musiał znów walczyć sam ze sobą. Jakaś część jego duszy chciała pobiec za Khaotungiem, zatrzymać go, przytulić i zgodzić się na wszystko, co Thanawat proponował, ale inna część kazała mu zostać w miejscu i poczekać, aż Khaotung ochłonie, przemyśli sobie wszystko i wróci do niego.
First, szarpiąc własne włosy, usiadł na kanapie. Zee wyszedł. Margaret westchnęła głośno i po krótkim wahaniu dosiadła się do Firsta.
– Uważasz, że źle robię, prawda? – Zapytał ją. Kobieta uśmiechnęła się życzliwie.
– Prawdę mówiąc, rozumiem, do czego zmierzasz i co chcesz zrobić, ale nie sądzę, żeby to był dobry pomysł.
– Dlaczego?
– Khao bardzo cię kocha. Jest gotów umrzeć za ciebie, jeśli to będzie konieczne i sądząc po twoim zachowaniu dzisiaj, ty zrobiłbyś dla niego to samo, czyż nie?
First zamyślił się.
Tak, kochał Khaotunga. Pokochał go na długo zanim się spotkali. Zdawało mu się wtedy, że Tung był jego promyczkiem słońca. Thanawat był jedyną osobą, która sprawiała, że chciał żyć. Kibicował mu z całego serca. Czasem mówił do jego zdjęć, wyobrażając sobie, że rozmawia z prawdziwym, żywym Khaotungiem. Gdy jego najskrytsze pragnienia się spełniły, przeczuwał, że to nie koniec problemów. Jego przeszłość nauczyła go, że nie ma nic za darmo i że marzenia nigdy nie spełniają się dokładnie tak, jak sobie to wyobrażamy.
Teraz mógł tylko myśleć o tym, jak mu pomóc.
Gdy Khao uklęknął przed nim na jedno kolano i wyciągnął przed siebie małe pudełeczko, First zamarł, wstrzymując oddech. Tak bardzo się bał, że Khaotung popełnia poważny błąd. Jego przeszłość, co do której był pewien, że zakopał ją głęboko pod ziemią, wróciła i odebrała mu całe jego szczęście. Wiedział, że patrzy na niego cały świat, dlatego nie potrafił odmówić. Nie chciał przynieść wstydu Khao, nie chciał, żeby jego ukochany wyszedł na głupca. Zgodził się, a teraz żałował, że nie wiedział o tym wcześniej. Gdyby wiedział, na pewno znalazłby sposób, żeby go powstrzymać. A teraz było już za późno.
First wstał i wrócił do sypialni, by zabrać stamtąd swój telefon. Siadając z powrotem na kanapie, zaczął przeglądać wpisy na ich temat na internecie.
Faktycznie ich zaręczyny były tematem numer 1 niemalże wszędzie. Nie wszystkie tytuły były wredne, właściwie to First ze zdumieniem odkrył, że większość ich popiera. Delikatny uśmiech pojawił się na jego twarzy, ale został szybko zmazany, gdy przeczytał kolejny komentarz pod artykułem.
X0X0AAA: Wiedziałem, że ten chłopczyk z Alpine to pedał, od razu było widać, że coś z nim nie tak. Będę musiał uważać, żeby moje dzieci nie oglądały tego badziewia. Formuła 1 to już nie to samo i już nie warto tego oglądać, skoro na podium stają zboczeńcy. Pewnie nie on jeden jest gejem, założę się, że pozostali wcale nie są lepsi. Szkoda czasu na takie bzdury.
Inny komentarz brzmiał jeszcze bardziej okrutnie: ja bym mu dal 20 miejsc kary na następny wyscig... czym on się popisuje? Swoją głupotą? Jeśli jest homo to niech sobie będzie ale nie musi oglaszac tego calemu swiatu co nie? Ja nie chodze po ulicach w kolorowych babskich fatałaszkach oglaszajac wszem i wobec ze jestem hetero i nie chce zeby jacys odmieńcy niszczyli tak piękny sport.
To tylko utwierdziło Firsta w przekonaniu, że jego pomysł jest dobry.
Margaret niespodziewanie pojawiła się obok niego i zabrała mu telefon.
– Nie czytaj tego, i ty i Khao zasługujecie na coś lepszego. Poza tym ogromna większość was wspiera, prawda? Są po waszej stronie, a te głosy przeciwko należą do rzadkości.
– A P'Zee? Przecież P'Zee mówił...
– P'Zee jest wściekły z innego powodu. Chodzi o to, że obaj jesteście w dużej mierze bardziej częścią magicznego świata niż niemagicznego i P'Zee bał się, że zdradzicie istnienie tego świata, ale przecież i ty i ja wiemy, że to niemożliwe. P'Zee zapomniał, że czuwają nad tym aniołowie, którzy nie pozwolą niemagicznym uwierzyć w istnienie magii czy czegokolwiek nadprzyrodzonego. Nie martw się, wytłumaczę mu to później.
– Dziękuję, Marge. Wiesz, że jesteś moją najlepszą przyjaciółką?
– Wiem, wiem – Kobieta uśmiechnęła się i rozłożyła szeroko ręce. – Chodź, przytul się i porzuć te durne myśli o ukrywaniu się. Wasi prawdziwi kibice was akceptują i to jest najważniejsze. A o żadnym wyrzucaniu Khaotunga z drużyny też nie ma mowy, ponieważ w jego umowie jest podpunkt gwarantujący mu, że nie zostanie zwolniony ze względu na swoją orientację seksualną lub wiarę, gwarantują mu to też prawa człowieka. Także nie musisz się już martwić. Proponuję odszukać Khao i zacząć przygotowania do wesela.
First objął Margaret i z jego oczu znów popłynęły łzy, lecz tym razem czuł ulgę. Zrozumiał, że nie ma wpływu na to, co myślą o nich inni, ale za to ma wpływ na to, czy jego ukochany będzie szczęśliwy. Westchnął głęboko, odsunął się od Marge i otarł łzy.
– Dziękuję. Masz rację. Muszę się ogarnąć. Przepraszam. To z powodu mojej przeszłości, wiesz, że dotąd nie byłem zbyt szczęśliwy.
– Wiem, ale teraz nie jesteś już sam. Jakiekolwiek problemy będziesz miał lub czarne myśli, przyjdź do nas, a my ci pomożemy. No już, zbieraj się. Trzeba znaleźć Khaotunga i zacząć przygotowania do waszego ślubu. I nie martw się już.
First pokiwał głową i zdecydował, że warto posłuchać dobrych rad starszej i bardziej doświadczonej przyjaciółki.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top