*15*

First kolejny raz tego dnia poczuł się skołowany. Ton głosu Khaotunga brzmiał spokojnie i bardzo profesjonalnie, zupełnie jakby to nie on brał przed chwilą udział w ogromnej kraksie, która posłała jego bolid na otaczające tor wyścigowy barierki z opon. Ale First usłyszał w tym głosie jakiś niepasujący ton, bardzo twardy, szorstki, niemal wredny. Zabolało. Zamrugał oczami, jakby chciał się upewnić, że to naprawdę usłyszał.

– Co?

– Rozmawialiśmy o tym. Później, teraz muszę jechać do szpitala na kontrolę. Wyjaśnię ci, jak wrócę. Odejdź.

First odniósł wrażenie, że Kao się go wstydzi, jego głos brzmiał bardzo szorstko, niemal arogancko. Zraniony i zasmucony wycofał się i bardzo powolnym krokiem ruszył w kierunku garażu Ferrari. Zamierzał zabrać stamtąd swój plecak i wrócić do hotelu. Czuł się odepchnięty i niechciany.

Jak zawsze. Powinienem był pamiętać, że dla niego i tak zawsze będę nikim. Jak dla wszystkich. Po co w ogóle się łudziłem? Hamilton to jakiś czubek, kto normalny gada o wampirach, uważa siebie za czarodzieja i trzyma w lodówce ludzką krew?! Brrrr! Na samą myśl o tym przechodzą mnie ciarki! Nie, pora się stąd wynosić. Wracam do Bangkoku, nic tu po mnie i tak mnie tu nie chcą".

Tak myśląc, wszedł do garażu, zabrał swoje rzeczy, pożegnał się z szefem, przepraszając go i mówiąc, że potrzebuje odpoczynku.

Co takiego zrobiłem w poprzednim życiu by zasłużyć na aż tyle cierpienia?"

Był przyzwyczajony do tego, że ludzie go nie szanowali, był przyzwyczajony do tego, że jego rodzice nazywali go czubkiem. Przypomniał sobie, jak pewnego wieczoru, gdy wrócił do domu na kilka dni, czując, że szkoła go przytłacza, chciał po prostu porozmawiać z rodzicami. Poszedł do nich, chociaż bał się rozmowy z nimi, w ogóle nie potrafił przekonać samego siebie, że to dobry pomysł. Mimo to powiedział im, że przyjechał, ponieważ nie czuł się za dobrze.

– Ty się tylko do psychiatryka nadajesz – Powiedziała pogardliwie jego matka. Nie umiał na nią spojrzeć, jej słowa raniły i powodowały, że czuł się jeszcze gorzej. – Nie skończysz żadnej szkoły, jesteś do niczego.

– Ale mamo... – Nazwanie tej kobiety „mamą" było dla niego wyjątkowo trudne. To słowo ledwo przechodziło mu przez gardło.

– Przynosisz nam tylko wstyd. Pakuj się i wracaj, skąd przyszedłeś.

Jego matka mówiła coś jeszcze, ale on wrzasnął na całe gardło, zakrywając dłońmi uszy, by już nic nie słyszeć. Nie wiedział, że z bezpiecznej odległości obserwował go jego brat, nie wiedział, że chłopak zaciskał dłonie w pięści i chciał wyjść by mu pomóc. Chciał jedynie, by jego matka się zamknęła, by się więcej nie odzywała. W przypływie ledwo kontrolowanej złości chwycił za leżący na stole największy z noży i wyciągnął go w jej kierunku.

– Czubek, prawdziwy czubek. Chcesz, mogę zadzwonić, żeby cię zabrali – Powiedziała zimnym głosem, a First zdał sobie sprawę z tego, że kobieta ani przez chwilę się go nie bała, wyglądała raczej, jakby świetnie się bawiła prowokując go.

Fourth nie potrafił dłużej stać bezczynnie i przyglądać się tej scenie. Wszedł do kuchni, odebrał Firstowi nóż i delikatnie wypchnął go z pomieszczenia.

– Chodźmy, szkoda naszych nerwów, z nią i tak się nie dogadasz – Szepnął cichutko po angielsku, wiedząc, że ich matka nie znała tego języka. Fourth czasem zastanawiał się, jak to możliwe, że kobieta tak wykształcona i oczytana, nauczycielka, mogła zachowywać się w ten sposób. Zanim wyszedł, odwrócił się jeszcze do kobiety i powiedział. – Wiesz co? To nam jest wstyd mieć ciebie za matkę. Powinnaś była oddać nas obu do domu dziecka, jeśli nas nie chciałaś.

I wyszli, zostawiając ją samą. Nie wyglądała, jakby żałowała tego, co powiedziała. Fourth tamtego wieczoru zabrał Firsta do mieszkania, które dzielił razem ze swoim chłopakiem, NuNew'em. Gdy dotarli na miejsce, New już na nich czekał, przygotował im obu pyszną kolację, po czym ulotnił się, rozumiejąc, że powinien pozwolić braciom spędzić trochę czasu razem. Od tamtej pory First wiedział, że ma przynajmniej dwie szczere osoby, na których może polegać: swojego brata, Fourth'a oraz jego chłopaka, New Chawarina. Sytuacja z Kao przypomniała mu wszystko, co złego wydarzyło się w jego życiu. A tak bardzo chciał wierzyć, że nareszcie znalazł kogoś, kto być może byłby w stanie go zrozumieć. Wstydził się tego, jak łatwo dawał się sprowokować, a szczególnie tego, jak łatwo przychodziło to w obecności własnej matki. To przez nią nie potrafił zaakceptować samego siebie, to przez nią czuł się gorszy od innych, wybrakowany, to przez nią w ciągu ostatnich miesięcy bardzo schudł, czując obrzydzenie za każdym razem, gdy spoglądał na swoje odbicie w lustrze. Nie wiedział, że tylko dla siebie samego był brzydki, nie zdawał sobie sprawy z tego, że wiele osób oglądało się za nim, ponieważ był tak przystojny a nie dlatego, że budził w nich odrazę. I zupełnie nie rozumiał, dlaczego ktoś tak sławny i lubiany, mający niemal wszystko, zainteresował się takim zerem jak on. Wiedział, że powinien być wdzięczny za to, co dostał, że to już o wiele więcej, niż na to zasługiwał, a mimo to cierpiał, kiedy Tung go odepchnął.

Nie umiał wyjaśnić, dlaczego tak bardzo go to zraniło. Zamiast czuć ulgę, że Tungowi nic się nie stało, czuł rozpacz. Tung brzmiał, jakby go wyganiał, jakby chciał się go pozbyć.

Gdy First znalazł się już w dostatecznej odległości od toru, nareszcie pozwolił sobie na łzy bezsilności. A więc znowu został oszukany, znów ktoś się zabawił jego uczuciami, ktoś, komu on nieopatrznie zaufał, mimo że powtarzał sam sobie wielokrotnie w myślach, że nie wolno nikomu ufać.

Hotel miał bardzo blisko.

Rzucił plecak na podłogę tuż obok biurka, przy którym usiadł, włączając swój laptop, w którym od razu zaczął wyszukiwać bilety na samolot do Bangkoku. Ku jego frustracji tego dnia odleciały już wszystkie samoloty lecące do stolicy jego ojczystego kraju, co oznaczało, że był tu uwięziony przynajmniej jeszcze na jeden dzień. Westchnął ciężko i zarezerwował bilet w jedną stronę dla jednej osoby na następny dzień, po czym zamknął laptop, wyjął z walizki piżamę i udał się pod prysznic, gdzie dał upust emocjom, uderzając z całej siły zaciśniętą w pięść dłonią w jasne płytki przed sobą.

Jak mógł być tak głupi i naiwny? On się tak bardzo martwił, tak bardzo się bał, a tymczasem Tung potraktował go jak śmiecia, jak zabawkę, która mu się znudziła i teraz przeszkadzała. Już dawno nie poczuł się tak upokorzony i to na oczach całego świata. Wracając do hotelu zajrzał na Twitter, gdzie już roiło się od wpisów na temat tego wyścigu. Większość kibiców pisała o tym, jak bardzo szczęśliwi są widząc, że Khaotungowi i Maxowi nic się nie stało, niektórzy debatowali na temat tego, czyja to była wina, lecz były też osoby, które udostępniały dalej króciutkie nagrania, na których było widać, jak First przytula Khaotunga, a ten go odpycha.

Hamfan44: ej kto to? – Pytał jeden z użytkowników, mający na zdjęciu profilowym portret Lewisa Hamiltona otoczonego flagą Brazylii.

Khaotungthebest: chyba jego przyjaciel – Odpowiedział ktoś inny.

Cutieocon: a ja myślę, że to tylko jeden z jego współpracowników.

Milliexd: niemożliwe, moim zdaniem to chłopak Khaotunga

Alexannexoxo: W takim razie musimy się dowiedzieć, kto to, przystojny jest, wcale bym się nie zdziwiła, gdyby był chłopakiem naszego Khao.

Brownbrownie: tanawatt jest pedałem? Ta formuła 1 coraz bardziej schodzi na psy!

Alexannexoxo: jak nie masz nic mądrego do powiedzenia, to się nie odzywaj @brownbrownie ! Poza tym napisałeś źle jego imię, to Thanawat nie Tanawatt.

Brownbrownie: @alexannexoxo whatever jeśli jest gejem to nie zasługuje na szacunek ani na to zeby pisać poprawnie jego nazwisko

Alexannexoxo: ty na pewno dobrze się czujesz? Bo chyba masz gorączkę. Takim jak ty powinno się na zawsze zabronić używania internetu.

Milliexd: @ alexannexoxo nie przejmuj się tym pozbawionym mózgu trollem, nie warto mu poświęcać uwagi, on cieszy się, kiedy ktoś mu odpowiada, najlepiej będzie, jak go zignorujemy

First nie czytał dalej, wiedząc, że im więcej będzie czytał, tym bardziej winny będzie się czuł. W tej chwili do głowy przyszedł mu tylko jeden pomysł: powiedzieć o wszystkim Fourth'owi.

Jego młodszy brat, Fourth Nattawat, odkąd tylko zamieszkał sam w swoim własnym mieszkaniu, na które naciągnął rodziców, twierdząc, że potrzebuje czegoś bliżej swojej szkoły, nie ukrywał faktu, że podobają mu się zarówno dziewczyny jak i chłopacy, jednak swojego obecnego chłopaka przedstawił tylko First'owi zbyt mocno obawiając się reakcji rodziców. First wiedział, że w tej dziedzinie to jego młodszy braciszek wiódł prym, był odważniejszy, bardziej wygadany, choć niezbyt głośny, otwarty i przede wszystkim nie bał się porażki, jeśli nawet coś mu nie wyszło, starał się tym nie przejmować i widzieć w tym dobre strony. Teraz tylko on mógł go zrozumieć, dlatego po wzięciu prysznica i umyciu zębów, wrócił do swojego pokoju i wybrał numer do Fourth'a.

Młody odebrał bardzo szybko.

– Czemu dzwonisz o tak dziwnej porze? Nie powinieneś być teraz na wyścigu? Chyba jeszcze się nie skończył? – Przywitał go potokiem słów nong Fourth. First uśmiechnął się, lecz ten uśmiech zniknął bardzo szybko.

– Właśnie z niego wróciłem, Tung chyba wcale nie chce, żebym tam był.

Fourth po tonie głosu brata poznał, że coś jest nie tak.

– Chcesz o tym porozmawiać?

– Właśnie dlatego dzwonię. Powiedz mi, jak mogłem być takim idiotą, by mu zaufać?

– Możesz zacząć od początku? Bo mam wrażenie, że mówisz od środka albo od końca, przez co nic nie rozumiem.

First westchnął ciężko.

– Nie oglądałeś wyścigu?

– Nie mogłem, New poprosił mnie, żebym zrobił z nim próbę, wiesz, że lubię z nim ćwiczyć. A co się stało?

– Tung miał wypadek.

– O rany! Wszystko w porządku? Nic mu nie jest? Mam nadzieję, że to nie było groźne.

– Tylko wyglądało strasznie, ale chyba nic mu nie jest. Wiesz, co jest najgorsze? To, że cholernie się o niego bałem! Moje serce prawie się zatrzymało, gdy zobaczyłem, jak jego samochód leci w górę. Tak bardzo się bałem! Mogło się zdarzyć przecież wszystko! A kiedy podszedłem do niego, by go przytulić, odepchnął mnie. Zachowywał się tak, jakby się mnie wstydził, a potem zajrzałem na Twittera i... i...

Tu głos Firsta załamał się. Przed oczami znów miał zarówno wypadek, jak i to, co wydarzyło się później.

– First... Wiesz, jak bardzo chciałbym być teraz przy tobie? Ale nadal chyba nie wszystko rozumiem.

– No bo... No bo oni nas filmowali i... i to nagranie dostało się na Twitter... A te wszystkie komentarze... Powiedz mi, dlaczego w tym świecie nie można nawet przytulić swojego przyjaciela bez bycia osądzanym?

– Nie wiem, ale to jest właśnie powód, dla którego nie chcę, żeby New się ujawniał. On mówi, że nie ma z tym problemu, ale ja znam ludzi. Proszę, pomyśl o tym od strony Khaotunga. Jest sławny, prawda? A jego kariera zależy też od jego wizerunku, więc musi uważać na to, co robi. Dla nas przytulenie kogoś to sposób okazania tej osobie naszego wsparcia, ale sporo osób odbiera to inaczej. Nie złość się na Khaotunga, jestem pewien, że miał powód, by cię odepchnąć, a ty nie jesteś naiwny, tylko bardzo chcesz komuś zaufać, masz dobre serce i stąd twoje problemy. Nie martw się. Poczekaj na niego, porozmawiajcie na spokojnie, na pewno sobie to wyjaśnicie.

First kolejny raz w swoim życiu pomyślał o tym, że być może był pechowcem, jeśli chodziło o rodziców, ale brat trafił mu się najlepszy na świecie. Fourth nigdy go nie oceniał, a jeśli go krytykował, to tylko po to, by pokazać mu właściwą drogę. First zawsze uważał, że jego braciszek jest znacznie mądrzejszy od niego i dlatego nigdy się o niego nie martwił, po prostu wiedział, że cokolwiek by się stało, Fourth poradziłby sobie. Nawet teraz brzmiał bardzo rozsądnie. Zawstydzony tym, jak bardzo był w gorącej wodzie kąpany, First wyznał, że zdążył już kupić bilet do Tajlandii.

– Ok, First, jesteś moim bratem i cię kocham, ale czasem mam naprawdę mocną ochotę zdzielić cię w łeb – Zaśmiał się Fourth.

– Bla bla bla – First przewrócił oczami, wyobrażając sobie, że gdyby Fourth rzeczywiście był teraz obok niego, być może rzeczywiście by go uderzył, nie jakoś mocno, raczej tak dla żartów, ale mimo wszystko ucieszył się, że dzieli ich tak wiele kilometrów.

– Chyba musimy trochę popracować nad tym, jak szybko potrafisz podejmować niewłaściwe decyzje.

– Tak tato.

Rozmawiali jeszcze przez ponad godzinę, aż do czasu, gdy drzwi pokoju otworzyły się i stanął w nich Khaotung. Prawą rękę miał w gipsie. Spoglądał na Firsta zasmuconym wzrokiem. First pożegnał Fourth'a, rozłączył się i podbiegł do przyjaciela.

– Tung? Jak się czujesz? Podać ci coś? Może chcesz herbaty? Albo zrobię ci twoje ulubione cappuccino.

– First...

– Tak strasznie cię przepraszam! Nie powinienem był tak wybiegać i bez zastanowienia cię przytulać! Nie pomyślałem o tym, że będą nas nagrywać! Przepraszam!

Khaotung, widząc, jak bardzo roztrzęsiony był First, podszedł do niego i przytulił go na ile to było możliwe z jego gipsem na ręce. Z oczu Firsta znowu popłynęły łzy.

– Przepraszam... – Wyszeptał jeszcze raz, a Kao pogłaskał go po plecach wolną ręką.

– Nie zrobiłeś nic złego, a nasz zespół już się tym zajął. Nie przejmuj się.

– A-ale Twitter i ci wszyscy ludzie, oni...

– Nie myśl o nich. I tak znaleźliby jakiś powód, żeby mnie nienawidzić. Nie jesteś niczemu winien i ja też nie, nie możemy wpłynąć na to, co inni o nas myślą, a dla mnie najważniejsze jest to, co ty myślisz.

– Przepraszam – Powtórzył na wszelki wypadek First, po czym odsunął się od Kao i pomógł mu usiąść na kanapie. – To co? Cappuccino?

– Jasne, z chęcią.

First podreptał do niewielkiej kuchni, z którą zdążył się już dobrze zaznajomić. Ustawił dwa kubki, przygotował ekspres i przyrządził im obojgu ulubiony napój Khaotunga. Kiedy wrócił, zastał Kao rozciągniętego wygodnie na kanapie i przeglądającego coś w swoim telefonie.

– Bardzo cię boli?

– Trochę. Lekarze mówią, że miałem dużo szczęścia, gdyby nie system halo, być może byłbym już trupem.

– System halo... – Dla Firsta połączenie tych słów w jedno zdanie razem z wyrazem „trup" przywiodło wspomnienie o katastrofalnym wypadku, jaki miał kiedyś miejsce w Japonii. – Tak się zawsze zastanawiałem... Czy ten system halo, gdyby Jules go miał...

Głos mu zadrżał, to wspomnienie wciąż go prześladowało. Był to wyścig, który obejrzał tylko raz i nigdy więcej nie chciał do niego wracać.

– Nie sądzę, żeby mu pomógł – Kao jakby czytał w jego myślach. – Jules wjechał pod dźwig wyciągający samochód Adriana z toru, halo jest w stanie wytrzymać wiele, ale czy byłoby w stanie ochronić Julesa? Nie wiem i chyba nigdy się nie dowiemy.

– A nie można zrobić symulacji i to sprawdzić?

– Właśnie takie symulacje doprowadziły do wprowadzenia halo, ale ten system wciąż ma swoich przeciwników. Widzisz? To jest kolejny świetny przykład na to, że ludzie mogą mieć różne opinie. I trzeba im na to pozwolić.

– Jak to?

– System halo, podobnie jak system HANS, są bardzo przydatne i pomocne, dzięki nim można uniknąć poważnych kontuzji a nawet śmierci, a mimo to oba wciąż mają przeciwników i ludzi, którzy będą uważać, że to wcale nie jest potrzebne, ale to nie oni narażają swoje życie na torach wyścigowych, to nie oni, więc też słuchanie ich nie ma sensu. Wypowiadać się powinni tylko ci, których to dotyczy. Tak samo jest z nami. Część ludzi nigdy nie zaakceptuje mnie takiego, jakim jestem, część z nich zawsze będzie uważała, że nie zasługuję na to, by być w Ferrari lub nawet w Formule 1, jednak ja nie mogę stale o tym myśleć, to by zniszczyło moje marzenia, a być może nawet zatrzymało mnie w miejscu, a ja chcę iść do przodu. Z ich opinii nie da się wyciągnąć żadnych znaczących wniosków, więc po co się tym przejmować?

– No tak, ale twoi sponsorzy mogą myśleć inaczej.

– W takim razie nie potrzebuję takich sponsorów. Równie dobrze mogę znaleźć sobie innych i oni o tym wiedzą, dlatego nie odważą się oficjalnie wystąpić przeciwko mnie, nawet gdybym jutro napisał na Instagramie, że jestem gejem.

– Nie zrobiłbyś tego.

– Nie prowokuj mnie, wiesz, że nienawidzę przegrywać.

– Wiem, wiem.

Przez chwilę popijali swoje napoje w ciszy, od czasu do czasu rzucając sobie wzajemnie zagadkowe spojrzenia, gdy nagle First odstawił nieco zbyt głośno i entuzjastycznie niemal pusty kubek na stolik przed nimi.

– Wiem! Masz złamaną rękę, a więc nie możesz teraz pracować, prawda?

– Teoretycznie tak, ale...

– Nie ma żadnego ale, zabiorę cię do domu, do mojego domu.

– Do tego, w którym spędziłem kilka dni, kiedy byłem w Bangkoku?

– Do tego samego. Co ty na to?

– Ok, tylko muszę zapytać w moim zespole, wiesz, być może będą mnie potrzebowali do czegoś tutaj na miejscu.

– Wątpię. Do czegokolwiek by cię potrzebowali, zawsze można załatwić to przez internet. Leć ze mną, proszę.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top