Epilog

Wyglądam przez okno, wychodzące na ogród, w którym zbierają się goście.Obsługa prowadzi ich do wyremontowanej stodoły, gdzie odbędzie się ślub. Nie muszę się niczym martwić, ponieważ nad wszystkim czuwa moja weddingerka.

Mimo to, stresuję się. Cały czas, ktoś przychodzi i zagląda do mnie,pytając czy wszystko u mnie w porządku. Z udawanym uśmiechem,odpowiadam im, że jest super, że zaraz będę gotowa, ale...

Alenie czuję się gotowa. Tak się boję, że nie potrafię nawet spojrzeć na moją suknię, która leży na łóżku.

W momencie, gdy przechodzę koło niej już setny raz, nadal na nią nie patrząc, do pokoju wchodzi rozpromieniona mama. Kiedy widzi moją minę, uśmiech znika jej z twarzy.

-Kochanie?-pyta zaniepokojona.- Co się stało? Dobrze się....

-Nie-przerywam jej.- Nawet nie kończ. Zbyt wiele razy, słyszałam dziś to pytanie.

Mama parska śmiechem, powodując, że w moim organizmie krew zaczyna wrzeć. Zanim jednak uda mi się cokolwiek powiedzieć, ona mnie uprzedza.

-Trzydzieści trzy lata temu, też się tak czułam- posyła mi pokrzepiający uśmiech.- Nawet zapewnienia twojej babci mi nie pomogły. Wariowałam bardziej niż ciocia Gosia, a ona potrafi przejmować się wszystkim.

-To prawda- zgadzam się, ale chwilę później czuję jak gdzieś z tyłu głowy znów odzywa się strach.- Mamo, ja nie dam rady. Zwariuję tu zaraz.

-Spokojnie-klepie mnie po ramieniu.- Anita nad wszystkim czuwa. Już zdążyła wszystkich ustawić do pionu. Nic się przed nią nie ukryje. Ty,masz się martwić tylko tym, czy pan młody jest na swoim miejscu.

-To znaczy gdzie?- pytam głupio.

-Przy tobie- wyjaśnia, jakby mówiła o pogodzie.

Uśmiecham się do niej, ale nie trwa to długo. Zaraz ogarnia mnie zmęczenie.Fizyczne i emocjonalne. Zamykam więc na chwilę oczy i biorę głęboki wdech.

-Dobrze-mama głaszcze mnie po ramionach.- Nie będę przedłużać. Mam coś dla ciebie.

Wyciąga ze swojej kopertówki, beżową kopertę podpisaną moim imieniem.Pismo jest mi bardzo dobrze znane.

Zasłaniam sobie usta dłonią.

-Ktoś ma Ci coś do powiedzenia- mówi i wręcza mi kopertę.- Zostawię Cię.

Jeszcze wpatruję się w moje imię, starannie napisane czarnym tuszem, gdy zamyka za sobą drzwi.

Siadam na łóżku, obok mojej sukienki i otwieram list. Zanim zacznę czytać, spoglądam gdzieś w przestrzeń i delikatnie szczypię się w ramię.

Nie,to nie sen, myślę i zaczynam czytać.

Jest wieczór, po Wigilii, wszyscy śpicie. Ja jednak, nie mogę zmrużyć oka. Przez jakiś czas siedziałem przy stole w kuchni, z kubkiem herbaty w dłoni i wpatrywałem się w przestrzeń. Nie upiłem ani łyka herbaty. Może dlatego, że wydaje mi się jakaś mdła.

Niestety,nie mogę znieść myśli, że w dniu ślubu nie usłyszysz ode mnie ani słowa, dlatego postanawiam je spisać. Chociaż tak na prawdę,nie wiem co powinienem Ci powiedzieć.

Skąd wiem, że bierzesz ślub?

Adam odwiedził mnie kiedyś w szpitalu. Ty miałaś wtedy wizytę u lekarza, czy coś takiego, ale nie ważne. Adam odwiedził mnie i długo rozmawialiśmy. Na wiele tematów. Pamiętam, że zapytał mnie, dlaczego nie chcę przejść tej cholernej operacji wycięcia trzustki i dwunastnicy. Wyjaśniłem mu wszystko i wtedy zapytał mnie jeszcze, czy zgodziłbym się na to, gdyby chciał poprosić się o rękę. Wiesz co mu odpowiedziałem?

Że powinien się leczyć.

'Nikt o zdrowych zmysłach, nie zakochałby się w mojej młodszej córce.', powiedziałem. 'Jadwiga jest impulsywna, uparta jak osioł i zawsze musi postawić na swoim. Nie potrafi przestać mówić, gdy podłapie jakiś temat i nie daje nikomu dojść do słowa. Jest niegrzeczna,nieznośna i czasami niedorzeczna.'

A Adam odpowiedział mi tak: 'I to w niej kocham.'

W tamtym momencie, wiedziałem jedno. Może się myliłem. Ale skoro czytasz ten list, to raczej się nie myliłem.

W tamtym momencie, wiedziałem że Adam jest najlepszym co cię w życiu spotkało. Zaraz po Alexie, oczywiście. Mimo to, bałem się.

Znam Adama, od czasu, gdy zaczął trenować żużel. Adam jest arogancki,tak samo impulsywny jak ty i uparty jak ty. Widziałem jak igra z własnym życiem. Widziałem jak ryzykując śmiercią, sięgał po złoto mistrzów. Widziałem jakim jest dobrym żużlowcem.

Ale czy był odpowiednim materiałem na męża?

Myślę,że tylko ty znasz odpowiedź na to pytanie. I skoro czytasz ten list, to musisz być tej odpowiedzi pewna.

Kochanie,wiedz, że jesteś moją księżniczką, najważniejszą osobą w moim życiu. Tak samo jak twoja siostra, twój brat i twoja mama.Nigdy w życiu, nie pragnąłem niczego innego, jak waszego szczęścia. Chciałem, żeby moje dziewczyny i mój chłopak, mieli wszystko co najlepsze.

I mimo przeciwności losu, wiem, że dasz radę. Jesteś silna.Silniejsza niż ktokolwiek inny. Śmiało mogę powiedzieć, że jesteś najsilniejszą Podgórną. Nawet ja, nie miałem tyle pary w sobie. Poległem w mojej walce, w moim wyścigu. Zaliczyłem upadek,na ostatnim zakręcie.

Ale Ty? Ty, idealnie pokonałaś swój własny, wiraż życia. Wyszłaś na prostą, mimo nierównego toru.

Dla mnie, jesteś Mistrzem Świata.

Jestem z Ciebie dumny.

Kocham, Tata. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top