XVIII

"Opisz zwykłą, codzienną czynność tak, jakby to było coś niebywałego".

Ostrożnie sięgnęła po torebkę i wrzuciła ją do kubka, zalewając gorącą wodą z imbryka. Z fascynacją patrzyła, jak w bezbarwnej cieczy pojawiają się ciemne smugi, niczym kolorowe wstęgi dzieci na wiosennym festynie.

Napar nabierał mocy, a ona obserwowała, jak jego barwa zaczyna wpadać w niemal czarną. Zaciągnęła się upojnym zapachem napoju. Nuta cytryny bardzo delikatnie przebijała przez egzotyczną woń, przywodzącą na myśl dalekie krainy, złote od wschodzącego słońca. Przed oczami stanęli jej ludzie, którzy tę liście zebrali i zmielili, a potem statki, które przez morza i oceany przewiozły je, aż tutaj.

To niezwykłe, pomyślała, że możemy się delektować tym samym, co ludzie tysiące kilometrów stąd.

Z uśmiechem pociągnęła łyk, rozkoszując się ciepłem, które rozlało się po jej wnętrzu. Nic tak nie stawiało na nogi, jak mocna herbata z rana.
_______________________________________________

Tak, wiem, że dziś pozyskiwanie herbaty wygląda nieco inaczej, ale to by zepsuło moją koncepcję ;)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top