part three
Tord nie odpisywał przez dłuższy czas, może z jakieś pół godziny. Bez większego przejęcia wciągnąłem się w serial, którego szósty odcinek zbliżał się powoli do końca.
Po jakimś czasie przypomniałem sobie wreszcie naszą rozmowę. Co jeśli go zniechęciłem? Mogłem wydać się niemiły, mimo przeciwnych zamiarów. Pomyślał sobie, że i tak nie będę miał ochoty nigdzie z nim wychodzić i nie ma sensu ciągnąć tematu dalej. Czemu zawsze muszę psuć takie okazje? Możliwość na przyszłą znajomość sama puka do moich drzwi, a ja nawet nie podejdę, by jej otworzyć, ba, nawet burknę coś na odchodne.
Usłyszałem cichy, praktycznie ledwo słyszalny dźwięk. Dźwięk powiadomienia w telefonie. Poderwałem się jak poparzony i chwyciłem komórkę w dłoń. Dokładnie wiedziałem, że była to wiadomość i wiedziałem też dobrze od kogo, więc wcale nie zdziwiłem się odczytując słowa zapisane na małym, białym pasku ekranu.
Tord
Wybacz nieobecność, padł mi telefon.
Poczułem wielką ulgę, że jednak moje szanse na poznanie chłopaka nie legły w gruzach, ale też straszne rozczarowanie własnym sobą.
Spanikowałem jak dziecko, nie potrafiące znaleść swojej ulubionej przytulanki, podczas gdy wcale nie było takiej potrzeby. Eh, trudny okres. W wieku szesnastu lat takie dziwne zmiany w zachowaniu były na porządku dziennym. Starałem się nad tym panować, by chociaż sprawiać pozór dojrzalszego, jednak jak widać, od tego nie da się uciec.
Ja
Nie ma sprawy. Wiesz co, sory, że byłem tak sceptyczny. Zaczniemy od początku?
Trochę wahałem się wysłania tej wiadomości, nie wiedząc, jak Tord mógłby zareagować. W końcu jednak nacisnąłem małą strzałkę przy tekście.
Czekałem chwile cały czas mając wrażenie, że chłopak zastanawia się, czy w ogóle sens będzie miało dalsze kontynuowanie rozmowy.
Tord
W porządku.
Hej, tu Tord.
A jednak, poszło gładko i przyjemnie. Aż dziwne, że mnie nie wyśmiał, tylko bez problemu się zgodził.
Ja
Hej, co tam chciałeś?
Tym razem uśmiechnąłem się, stukając szybko kciukami w klawiaturkę. Mam nadzieje, że już nie zepsuje tej atmosfery.
Tord
W sobotę Jerry robi imprezę, urodziny tak dokładniej. Mam ochotę pójść, ale nie mam z kim. Idziesz?
Ja
Jeśli chcesz, mogę przyjść. A co, sam się wstydzisz? :)
Pozwoliłem sobie na niewinny „żart", mając nadzieję, że nie urazi on Torda.
Tord
Daj spokój, tobie też chyba przydałoby się trochę ruchu, co? :)
Chłopak chyba zaczął wczuwać się w coraz lżejszy klimat konwersacji. Cieszyło mnie, że traktuje mnie jak faktycznego znajomego, i że oczywiście pozwala tak traktować samego siebie.
Ja
Już nie przesadzaj :( Dobra, mam coś ze sobą wziąć?
Tord
Chyba nie do mnie to pytanie
Ja
Racja. To jak się umawiamy, podejdę pod ciebie czy gdzieś się spotkamy?
Tord
Ustalimy jutro, ok? W szkole jest dużo czasu, może przy okazji lepiej się poznamy czy coś.
Ja
Pewnie. To co, do zobaczenia?
Tord
Do zobaczenia ;)
Odczytałem ostatnią wiadomość z przyjemnym uczuciem. Uczuciem, że Tord jest naprawdę przyzwoitym i przyjemnym gościem. Mam wrażenie, jakbym znał go już od lat i wiedział, czego się móc po nim spodziewać. Brzmi to tak niedorzecznie, że słysząc to od kogoś innego, pewnie bym się zaśmiał z takiej głupoty. Sytuacje można by porównać ze sceną w bardzo przewidywalnym i nierealnym filmie. Jednak istniała naprawdę.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top