part ten

- Swoją drogą, masz ładny akcent. - dodałem, trzymając kubek za ucho i wpatrując się w towarzysza- Może i twardy, ale coś w sobie ma.

Chłopak nie odpowiadał przez dłuższą chwilę, jedynie wpatrując się w kubek z lekkim uśmiechem. W końcu na mnie spojrzał, wzrokiem, jakby pełnym wdzięczności i radości.

To był pierwszy raz, gdy zdołałem dokładniej przyjrzeć się jego oczom. Miały zadziwiający kolor. Zastanawiałem się, czy lepiej byłoby go nazwać błękitnym, czy może szarym. A może po prostu była to niezwykła mieszanka, zmieniająca barwę pod wpływem padanego światła. W każdym razie oczy te miały w sobie coś niezwykłego. Coś tak nietypowego, że wpatrywałem się w nie przez dość długi czas, jak na tak przyziemną czynność. Za długi. I zdałem sobie z tego sprawę dopiero, gdy Tord odezwał się nieco zachrypniętym głosem.

- Świetna kawa. - byłem przekonany, że chłopak wcale nie miał na myśli powiedzieć właśnie tych słów, ale niezręczna sytuacja odebrała nam obu możliwość do normalnej rozmowy.

Poczułem się niekomfortowo, po raz pierwszy przy jego obecności.

- Zostałbym na dłużej, naprawdę, ale mam rzeczy do załatwienia. Plus zajęcia dodatkowe, zostałem wysłany na nie dosyć nie dawno... - tłumaczył się chłopak, wstając powoli z krzesła.

- O, tak, w porządku. Miło, że choć chwilę posiedzieliśmy. -
uśmiechnąłem się trochę nerwowo, sprzątając oba nasze kubki do zlewu.

Poszedłem za Tordem, który zaczął już zbierać się do wyjścia. Oparłem się o framugę drzwi, z których bardzo blisko było do wyjścia, i przyglądałem się chłopakowi.

Wciąż głupio mi było za niezręczny moment, dosłownie kilka chwil temu.

Miałem szczerą nadzieję, że Tord wcale nie odebrał tego jako coś bardzo nie w porządku. Po prostu, zdarza się.

Chłopak założył buty i zarzucił na siebie kurtkę, po czym szybko założył czapkę, psując sobie ustawioną do góry fryzurę.

- Dobra, no to... widzimy się w szkole. - spojrzał na mnie z rękami w kieszeniach, po czym opuścił wzrok, wciąż stojąc w miejscu.

- Tak, jeszcze raz dzięki za rzeczy. Do zobaczenia w poniedziałek. - uśmiechnąłem się.

Tord pociągnął klamkę i przekroczył próg. Pożegnaliśmy się ostatni raz, po czym zamknąłem drzwi na klucz.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top