Rozdział. 15
-Co chcesz dostać na święta? - Harry zapytał mnie następnego dnia.
Przewróciłam się na plecy na łóżku i wzruszyłam ramionami. - Nie wiem, a co ty chcesz?
-Nie powiem Ci, dopóki ty mi nie zdradzisz.
-Już ci powiedziałam, nie wiem.
Westchnął. - I tak coś dostaniesz.
-Więc co byś chciał.
Uśmiechnął się do mnie. - Już mam to, co chcę.
-Oh.
-Święta są już za cztery dni, możesz w to uwierzyć? - Harry spojrzał na mnie z podekscytowaniem z promiennym uśmiechem.
-Nie całkiem. Czuję jakbyśmy mieli czekać jeszcze trochę dłużej na święta.
Harry przytaknął - Taa.
Leżeliśmy tak jeszcze przez parę sekund, po czym usłyszałam jak Anne mnie woła.
-Ariella, twoja mama Cię potrzebuje!
Jęknęłam i wstałam z łóżka. Złapałam moją kurtkę, zanim zeszłam po schodach z Harrym obok mnie.
-Pa Harry. - Żartobliwe poklepałam go po policzku. Wywrócił swoimi oczyma i pożegnał się ze mną.
-Pa Anne. - Powiedziałam, zanim zamknęłam drzwi.
Szybko przebiegłam przez podwórko do mojego domu i otworzyłam drzwi.
-Z czym potrzebujesz pomocy?
-W pakowaniu prezentów.
-Myślałam, że już są zapakowane.
Potrząsnęła głową. - Mam spóźniony start. No dalej, musimy wszystkie spakować, zanim tata wróci do domu.
Usiadłam naprzeciwko niej. - A co z moim prezentem? Przypuszczałam, że to będzie niespodzianka.
-Bo jest. Już go zapakowałam.
Zaczęliśmy owijać rzeczy w milczeniu, zanim moja mama się odezwała.
-Co masz dla Harry'ego?
-Umm, nie wiem. - Powiedziałam nieśmiało.
-Ariella, musisz coś mu kupić. Tylko popatrz ile dla ciebie zrobił.
Odwróciłam głowę w jej stronę. - Co on dla mnie zrobił?
-Wystarcz na ciebie spojrzeć. Jesteś teraz szczęśliwsza.
-Oh.
-Tylko sądzę, że powinnaś coś mu kupić. Myślę, że zasłużył na coś specjalnego.
-Jak myślisz, co by chciał? Już mi powiedział, że nic nie potrzebuję.
-Nie wiem co powinnaś kupić, on jest twoim przyjacielem.
Westchnęłam i kontynuowałam pakowanie prezentów. Co mam mu dać?
--
*przenosimy się do świąt*
-Wesołych świąt. - Harry przywitał mnie, wchodząc do mojego domu. Przytulam go mamrocząc „Wesołych świąt" w jego koszulkę.
Weszliśmy schodami do mojego pokoju, kopiąc papier, który leżał na podłodze.
Harry usiadł na moim łóżku. - Co dostałaś?
-Trochę ubrań, kamerę i inne rzeczy. A ty?
-Właściwie to ubrania. - Harry nagle rzucił pakunek na moje kolana. - Proszę.
Spojrzałam na niego nieufnie, zanim rozpakowałam go, widząc pudełko.
-No dalej, otwórz.
Uniosłam wieczko, a moje oczy się rozszerzyły. - Harry, co to jest do cholery?
W środku pudełka był naszyjnik. Na tyle kółeczka były wygrawerowane jego inicjały. Przytuliłam jego, a on się zaśmiał, trzymając mnie po bokach.
-Cieszę się, że ci się podoba.
-Podoba się? Harry, uwielbiam go. Dziękuję.
-Nie ma za co.
-Też mam coś dla ciebie. - Wygrzebałam pudełko z mojej szuflady, zanim mu je podarowałam.
-Miałaś mi nic nie kupować.
-Ale i tak to zrobiłam. Otwórz.
Harry rozpakował prezent i otworzył pudełko. Zaraz po tym się zaśmiał. - W zasadzie daliśmy sobie to samo.
Podarowałam mu zegarek (Ponieważ to jedyna rzecz, którą zawsze potrzebuje, gdy się spotykamy). Harry przytulił mnie i wymamrotał „dziękuje" do mojego ucha.
-Przynajmniej to mogę zrobić biorąc pod uwagę ile ty dla mnie zrobiłeś.
Oglądałam jak Harry zakłada swój zegarek, po czym pomógł mi zapiąć na szyi mój naszyjnik. Ponownie go uściskałam, tylko że odrobinkę mocniej niż przedtem.
-Dziękuje za wszystko.
Harry odsunął się lekko ode mnie i pocałował mnie w czoło. - Proszę bardzo.
--
Harry wyszedł, by odwiedzić kilku innych krewnych ze swojej rodziny. Ja musiałam przygotować się na to samo. Moi rodzice chcieli odwiedzić obie strony rodziny, więc pospiesznie weszliśmy do samochodu.
-Jak wy zamierzacie odwiedzić wszystkich? Jest trzecia po południu, a mieszkają w odległości dwóch godzin od siebie.
-Zgodzili się spotkać w domu twojej ciotki.
Kiwnęłam głową i wszyscy zamilkli aż tam nie dotarliśmy.
Wyszłam z auta i złapałam parę prezentów, idąc z nimi w stronę domu ciotki.
-Spójrzcie, kogo my tu mamy! - Kładę prezenty na ziemi, po czym przytulam moja babcię. - Jak ty urosłaś od poprzedniego roku, nawet trochę wyładniałaś.
Wypuszcza mnie z uścisku, a jej oczy natrafiają na wisiorek na mojej szyi. Łapie go w dłonie i obraca.
-Kim jest „H.E.S"?
-Umm...
-To chłopak? - Zapytała się. Nie chciałam jej okłamywać, więc przytaknęłam głową. - Nazywa się Harry.
-Oh! Wiedziałaś o nim? - Zapytała się mojej mamy, która właśnie weszła. Uśmiechnęła się i przytaknęła. - Jest fajnym chłopakiem.
Moja babcia klasnęła w dłonie. - To wspaniale.
-Jesteśmy tylko przyjaciółmi. - Powiedziałam. Jej uśmiech lekko spadł. - Słonko, jeśli daję ci prezent to jesteście zdecydowanie kimś więcej. Jest coś, czego ci najwyraźniej nie powiedział.
Daję mi znaczące spojrzenie, po czym odwraca się i wita z innymi. Wzdycham i podążam za nią.
Uścisnęłam każdego i usadowiłam się na kanapie.
-Więc, jaki jest Harry? - Zapytała mnie moja druga babcia. Wzdycham, po czym odpowiadam na pytanie.
Dwie godziny później, wracam do auta. Zamykam drzwi i macham do każdego na pożegnanie.
Poczułam jakąś wibrację w mojej kieszeni, przez chwilę jestem spanikowana, zanim zdaję sobie sprawę, że to mój telefon. Wyciągnęłam go i uśmiechnęłam się na sam widok imienia Harry'ego na wyświetlaczu.
Heeej :)
Oficjalne, mój najlepszy przyjaciel jest idiotą.
Nie ma to, jak Boże Narodzenie w wiosnę, prawda? :) Jeszcze 15 rozdziałów do końca tego ff. Czekam na wasze komentarze. x
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top