Moja naprawa raka
Zauważyłam, czytając komentarze, że chyba najmniej do gustu z poprzedniego rozdziału przypadł wam fragment 1). Fakt, sprawa wygląda kiepsko, bo on jakiegokolwiek realizmu właściwie nie posiada. Nie znaczy to jednak, że należy go spisać na straty i że właściwie nic nie można z nim zrobić. Dlatego postanowiłam sama się za niego zabrać, by pokazać, że takie coś także można odczarować z ałtoreczkowości
Dla przypomnienia jego treść:
Hej, jestem Rose i mam 16 lat. moim marzenie jest krew wszystkich ludzi którzy mnie zkrzywdzili w życiu, bo jak byłam mała to taki jeden zabił mi rodziców i plakalam i od tamtej pory nienawidze wszystkich. Mówią na mnie Black Star, bo w dzień sie ucze w liceum w ny, a w nocy ubieram obcisły kombinezon morduję z zimna krwią, sieję postrach wszedzie i żywie się cierpieniem ludzi.
I moja wersja:
Gdybym miała dopasować do swojego życia jeden kolor, byłaby to czerwień. Tak, jestem czerwona. Czerwona jak róża. Szkarłatna. Leżąc, zwinięta na pościeli, wbijam paznokcie w niewinny materiał, a pod paznokciami ludzkie gardło. Mokra oznaka zwycięstwa sączy się cicho i nawet w pokoju nikt nie zauważa mojego uśmiechu. W bidulu nie widzą niczego. Oddycham i serce tłucze się we mnie jak oszalałe, gdy tak trwam z zamkniętymi oczami, gdy widzę. Wciąż przede mną grymas bólu tego człowieka. Człowiek błaga o litość, ale ja nie chcę mu jej dać i nigdy nie zamierzam. Nigdy! Ja tylko morduję, tak jak on zamordował mnie. To on kazał mi żyć w piekle. Przez niego znalazłam się tutaj. To jego wina. Jego! Wyłącznie jego wina, nikogo innego. Musiał najebany podnieść ten nóż, musiał uciec. Ja stoję od dziesięciu lat z ulubionym misiem w piąstce i wołam mamę. Nie rozumiem, czemu mama i tata tak leżą na ziemi, czemu sok żurawinowy rozlał się późno w nocy. Stoję. Czerwoną drogę rozświetla mi czarna gwiazda. Jestem spod czarnej gwiazdy. Przeklęta. A na imię mam czerwono. Na imię mam Rose.
Idk, czy to szczyt moich możliwości, ale podoba mi się
Do uskoro
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top