18

Udało mi się wejść po cichu do pokoju, a raczej tak mi się wydawało. Octavia siedziała na łóżku, patrząc na mnie podejrzliwie. Kiedy zauważyła moją dłoń, którą starałam się wytrzeć o chusteczkę, momentalnie wstała.

— Gdzieś ty była i co się stało? — zaczęła przerażona.

— Shawn odebrał mnie z pracy — przyznałam.

— I Shawn ci to zrobił?

— Nie! Oczywiście, że nie. Po prostu wpadłam na róg.

— Przez Nadine?

Spojrzałam na nią, nie wiedząc co powiedzieć.

— Słyszałam ją na korytarzu, więc pomyślałam, że to ona. Już wczoraj na imprezie mówiła do jednej z dziewczyn, że Shawn bardzo jej się podoba, więc?

— Masz rację — westchnęłam. — Tylko proszę, zachowaj to dla siebie, nie chce robić niepotrzebnego szumu — poprosiłam ją.

— Uważam, że Shawn powinien wiedzieć, to w końcu z jego powodu.

— Nic wielkiego się nie stało. Proszę cię tylko o dyskrecje, dobrze?

— Oh, dobrze! Tylko informuj mnie o takich sytuacjach, okej?

Przytaknęłam, przytulając dziewczynę. Pomogła mi przemyć ranę i zawinąć w bandaż, w międzyczasie wypytując dokładnie i o spotkanie z Melvesem i konfrontacje z blondynką. Wszystko poszło szybko, więc w końcu mogłam położyć się do łóżka i wyspać na jutrzejsze zajęcia.

***

Octavia obudziła mnie dość wcześnie, za co bardzo jej podziękowałam. Dzięki temu zdążyłam szybko się przebrać i umalować, następnie pędząc do odpowiedniego budynku na pierwsze wykłady.

~~Shawn~~

Razem z Hoganem wstaliśmy wcześniej, przygotowując się na pierwsze wykłady. Chłopak wdrożył mnie w tematy, które mnie ominęły i powiedział wszystkie istotne informacje, za które mu podziękowałem. Udało nam się szybko przejść do sąsiedniego budynku, nie będąc za długo na tym zimnie. Korytarz przepełniony studentami pędzącymi do swoich sal wykładowych sprawił, że zacząłem rozglądać się za Gabrielle. Bardzo chciałem ją zobaczyć i się przywitać. Wczoraj spędziliśmy bardzo miły dzień, zaczynając od picia gorącej czekolady i kończąc na miłej kolacji w smacznej restauracji. Lubiłem z nią przebywać i patrzeć na nią, czy rozmieszać. Moje myśli o Gabby zostały przerwane, gdy wpadła na mnie jedna z cheerleaderek.

— Oj przepraszam, gapa ze mnie — zachichotała, kucając po swoje książki. Pomogłem jej podnieść je z ziemi, następnie wracając wzrokiem do rozbawionego blondyna.

— W porządku — westchnąłem, omijając ją. Nadine, którą miałem okazję poznać już wcześniej, sprawiała wrażenie nieco nachalnej dziewczyny, a takie raczej wolałem unikać.

— Chyba wpadłeś jej w oko — skomentował mój towarzysz, na co prychnąłem, przewracając oczami. — Ah rozumiem, wolałbyś wpaść w oko komuś innemu — dokończył ze śmiechem, który zarażał.

— Nie zaprzeczę.

Weszliśmy do odpowiedniej sali i zajęliśmy wolne miejsca. Wykładowca rozpoczął zajęcia, witając wszystkich nieco zaspanym głosem, po czym przeszedł do wyświetlania prezentacji. Ja w tym czasie zacząłem przeglądać portale społecznościowe, przy okazji dodając wszędzie brunetkę. Zawiesiłem się na długo na Instagramie Winslet, obserwując piękne zdjęcia natury z Harpswell. Nie zabrakło też przepięknych zdjęć jej osoby, które dokładnie przejrzałem. Niall zauważył, gdy oglądałem kolejne z pięknych selfie, które dodała, na co zaśmiał się pod nosem. Resztę wykładów przesiedziałem, uważnie słuchając i notując ważne informacje z ekonomii. Męczący dzień zajęć i wykładów dobiegł końca, a mnie nie udało się spotkać dziewczyny ani na korytarzu, ani w stołówce podczas jednej z dłuższych przerw. Octavii, jej przyjaciółki, którą również miałem okazję poznać, także nie było w zasięgu mojego wzroku, co dziwne, bo była cheerleaderką, a jej zespół był obecny podczas przerwy. Postanowiłem dowiedzieć się, gdzie znajdował się pokój dziewczyny, aby wpaść wieczorem i dowiedzieć się, co i jak.

~~Gabrielle~~

Dzień pełen ciężkich zajęć minął mi szybko, pozostawiając po sobie zmęczenie. Nie spotkałam dzisiaj swoich znajomych, przez zajęcia w budynku B, przez co większość czasu rozmawiałam z nowo poznaną ciemnowłosą Justine Martinez. Dziewczyna jak się okazało, również jest nową studentką i to na profilu prawniczym, który z opowiadań wielu ludzi, był strasznie trudny. Cieszyłam się na nową znajomość i zauważyłam nieco zmianę w sobie. Zaczynałam powoli coraz bardziej przekonywać się do ludzi i pojawiła się we mnie chęć nawiązywania nowych kontaktów. Po powrocie do swojego pokoju marzyłam tylko o szybkim prysznicu i ogólnym odświeżeniu się. Chciałam poświecić swój czas wolny na przejrzenie notatek z zajęć biologii i poleżeć pod ciepłym kocykiem, co było moim ulubionym zajęciem w takie zimowe dni.

— Dokąd idziesz? — zapytałam Octavię, która wkładała piżamę i kosmetyczkę w swoją podręczną torbę.

— Będę nocowała u Alberta, także masz cały pokój dla siebie — oznajmiła zadowolona.

Przytaknęłam ze zrozumieniem, obserwując, jak zadowolona opuszcza pokój. Blondynka przynajmniej raz w tygodniu spała u swojego chłopaka, co raczej mnie nie dziwiło. Przyzwyczaiłam się do jej znikania, więc nie było to już dla mnie niczym nowym. Postanowiłam skorzystać z faktu, że jestem sama i wziąć najpierw gorący prysznic. Przygotowałam swoją ciepłą piżamkę oraz kosmetyczkę, chcąc pozbyć się makijażu z twarzy. Zaniosłam potrzebne rzeczy do małej łazienki, po czym sama zamknęłam się w niej, ściągając z siebie wszystkie ubrania. Weszłam pod prysznic, puszczając szybko gorącą wodę, pod którą uwielbiałam się kąpać. Umyłam się szybko, nie zapominając o włosach, po czym niechętnie opuściłam kabinę, owijając się ręcznikiem. Wytarłam całe swoje ciało dość szybko, ale i starannie zakładając pośpiesznie na siebie bieliznę, a następnie szarą puchatą piżamę z kapturem, na którym znajdowały się uszy królika. Nienawidziłam tego momentu po wyjściu spod prysznica, gdzie nagle robiło się strasznie zimno. Wytarłam swoje już lekko kręcone włosy w ręcznik, wieszając go potem, aby wyschnął. Twarz przemyłam peelingiem, a potem posmarowałam świetnie pachnącym kremem aloesowym. Założyłam na rękę jeszcze nowy bandaż i w końcu opuściłam łazienkę. Poodkładałam wszystkie rzeczy na swoje miejsce i owijając się ciepłym kocykiem, rzuciłam się na łóżko, patrząc tępo w sufit. Zrobiłam się nieco senna, ale momentalnie się rozbudziłam, kiedy usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Niechętnie podniosłam się z łóżka, powoli do nich podchodząc. Octavia na pewno by nie pukała, więc kto? Nadine? Znowu chciała mi zacząć grozić? Powoli je uchyliłam, a widząc bruneta, zestresowałam się bardziej, niż gdyby miała to być znowu cheerleaderka.

— Mogę wejść? — zapytał nieśmiało, a ja lekko zawstydzona swoim stanem, wpuściłam go, kładąc się z powrotem na łóżko. — Fajna piżama — dodał, na co cicho podziękowałam.

— Jesteś sama? — spytał, siadając na łóżku mojej współlokatorki.

— Tak, Octavia postanowiła spać dzisiaj u Alberta — przyznałam. — A ciebie co tutaj sprowadza?

— Postanowiłem cię odwiedzić, nie cieszysz się? — Radość wymalowana na jego twarzy sprawiła, że się uśmiechnęłam, przesuwając koc na bok. Melves miał na sobie zwykłą czarną koszulkę na krótki rękaw, przez co zrobiło mi się głupio, że jestem aż tak opatulona tym wszystkim.

— Tego nie powiedziałam.

— Co ci się stało w rękę? — spostrzegł, podchodząc do mnie bliżej. Usiadł tuż obok mnie, na co się zestresowałam, po czym wziął moją dłoń w swoją, bacznie obserwując. Po moim ciele przebiegły dziwne dreszcze, a ja starałam się wydobyć z siebie jakiekolwiek zdanie.

— Nic, uderzyłam się wczoraj — powiedziałam, chcąc mu ją wyrwać, na co mi nie pozwolił. Zaczął odwijać bandaż, a mi zrobiło się słabo. Nie umiałam kłamać, a nie chciałam, żeby wiedział, do czego posunęła się Nadine.

Rana wciąż była świeża i bolesna po wczorajszym wypadku, a ja starałam się nie rozpłakać, gdy patrzył na mnie tym swoim smutnym wzrokiem, który miałam okazję poznać już w Harpswell, gdy po raz pierwszy odmówiłam jego pomocy.

— Co się stało, Gabby? Powiedz mi, a postaram ci się pomóc, przecież wiesz.

— To nic takiego Shawn, naprawdę. Po prostu wczoraj wracając do pokoju, potknęłam się i zahaczyłam o róg, nic więcej.

— W porządku. Przepraszam, po prostu pomyślałem, że może ktoś zrobił ci krzywdę. — Po jego słowach w końcu odważyłam się unieść głowę i spojrzeć na jego twarz, a następnie w te hipnotyzujące brązowe oczy. Z bliska nie były aż takie ciemne, na jakie się wydawały.

— Jest okej — mruknęłam, przenosząc swój wzrok na podręcznik z biologii, której kompletnie nie rozumiałam, a z której za dwa miesiące musiałam zaliczyć egzamin.

— Przeszkodziłem ci w nauce? — zapytał, biorąc do ręki podręcznik.

— Niezbyt, nie potrafię tego zrozumieć — przyznałam, odsuwając się trochę od niego. Jego bliskość mnie krępowała, a nie chciałam przekraczać swoich wewnętrznych granic.

— Tak się składa, że przerabiałem ten materiał na poprzedniej uczelni, mogę ci pomóc, jeśli chcesz.

— Nie chcę cię wykorzystywać — powiedziałam, chociaż tak naprawdę potrzebowałam, aby ktoś mi to wyjaśnił.

— I nie będziesz, robię to z własnej woli — oznajmił z uśmiechem na twarzy, otwierając podręcznik na pierwszej stronie. Oparł się o ścianę za łóżkiem, utrzymując dystans między nami — Zaczniemy od tego...

__________________________________________________________________________________

Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie głos, albo komentarz.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top