11

Minął tydzień od mojego powrotu do Portland. Życie akademickie zaczęło rozkwitać, a plotka na temat nowego ucznia ucichła. Zdawało się, że już każdy ponownie wpadł w nawyk studenckiego życia. Zajęcia, praca i tak w kółko. Ja właśnie szykowałam się wraz z Octavią na wykład biologiczny. Obie zaczynałyśmy dzisiaj o dziewiątej rano. Zarzuciłam na swoje ramiona jeansową kurtkę, oznajmiając, że jestem już gotowa.

— Pomalować usta na czerwono, czy różowo? — Octavia stała przed lustrem, próbując zdecydować się na jedną ze szminek.

— Różowo — doradziłam, stojąc już przy drzwiach. — Pośpiesz się.

— Idę — wyznała, kończąc już malowanie.

Blondynka zamknęła drzwi na klucz i razem ruszyłyśmy w stronę uczelni. Zaraz po wejściu do sąsiedniego budynku, zauważyłyśmy panujący tam chaos. Wielki hol, przepełniony był studentami, błądzącymi bez celu. Z trudem odnalazłyśmy swoją salę wykładową z wielkim trudem, wchodząc do środka. Pierwsze zajęcia są mieszane, z różnymi klasami i rocznikami. To nie miało zbytnio znaczenia, z racji, że większość wykładu niektórzy przesypiali. Biologia jako przedmiot jest bardzo ważna, jednak nasz wykładowca kompletnie nie umiał jej tłumaczyć, dlatego przez całe czterdzieści pięć minut większość odsypiała nieprzespaną noc.
Gdy już wszyscy zajęli swoje miejsca, wykładowca rozpoczął zajęcia. Starałam się uważać, jednak po skomplikowanych tłumaczeniach profesora, przestałam notować. Nie zaliczę biologii, jeśli nie znajdę kogoś, kto mi to wytłumaczy. Życie studenta jest okropnie trudne.
Octavia zaczęła rysować w swoim notatniku, co jakiś czas szturchając mnie łokciem.

— Xavier wygląda dzisiaj gorąco — skomentowała, zerkając w jego stronę.

Chłopak, mimo że była tak zimna pora, miał na sobie jedynie białą koszulkę z krótkim rękawem. Dzięki temu Octavia, jak i inne dziewczyny mogły podziwiać jego opaloną skórę. Może było mu tak ciepło, dlatego, że był Hiszpanem?

— Czemu Albert nie przyszedł na zajęcia? — zapytałam, zmieniając temat.

— Dyrektorka coś od niego chciała, nie wiem. — Zmarszczyła brwi.

Nagłe otwarcie drzwi od sali, spowodowało, że głowy uczniów odwróciły się w ich stronę. Widząc panią dyrektor, wszyscy podnieśliśmy się z krzeseł, mówiąc chórem "dzień dobry".

— Przepraszam, że przerywam wykład. Proszę, aby Xavier, Nathan, Oscar i Jon przyszli teraz do mojego gabinetu. Zapraszam was chłopcy. — Skierowała się już do wyjścia.

Grzecznie ze zdezorientowaniem w oczach, ruszyli do wyjścia z klasy. Reszta, chcąc czy nie chcąc, wróciła do dalszego zajmowania się sobą. Byłam ciekawa, co przeskrobali chłopcy, skoro pani dyrektor wezwała ich do siebie.

Po skończonych zajęciach, wraz z przyjaciółką opuściłam salę wykładową. Na holu zrobiło się tłoczno, a rozmowy uczniów odbijały się echem od ścian. Zapatrzona w swój notatnik, zostałam szturchnięta łokciem przez swoją przyjaciółkę.

— Nie wierzę, plotka chyba okazała się prawdą — szepnęła Octavia, patrząc w kierunku drzwi od gabinetu dyrektorki.

Niechętnie zrobiłam to samo, a widząc w grupce popularnych uczniów znaną mi twarz, zamarłam. Stał wśród nich, opierając się plecami o szafkę. Jeansowa kurtka, tym razem w odcieniu czerni leżała na nim idealnie, tak, jak ostatnio.

— Octavia chodź ze mną do toalety, szybko — powiedziałam, ciągnąc dziewczynę za rękę.

Pędem pokonałam dzielący korytarz, wbiegając do środka wc. Odetchnęłam, dopiero gdy drzwi za mną się zamknęły. Oparłam się o ścianę w damskiej toalecie, patrząc na zdezorientowaną przyjaciółkę.

— Co to było? — zapytała.

— Nic — chrząknęłam, patrząc na swoje odbicie w lustrze.

— Okej, nie będę drążyć tematu — podniosła ręce w geście obronnym, stając obok. Poprawiła swoje blond włosy, uśmiechając się do swojego odbicia.

Dopiero po dzwonku na zajęcia wraz z blondynką opuściłam łazienkę. Chciałam przez to uniknąć spotkania z prawdopodobnie nowym studentem tej uczelni.

***

Po skończonych zajęciach na uczelni i uważnym unikaniu nowego studenta przyszedł czas na moją ulubioną pracę w księgarni. Możliwość poznawania nowych książek, słuchania popularnych płyt, gdy nikt nie patrzy, była dużym plusem. Tylko na chwilę wstąpiłam do swojego akademickiego pokoju, a potem popędziłam do swojej pracy. Nie miałam nawet czasu, aby zjeść jakikolwiek posiłek.

— Cześć Nicolas — przywitałam się ze swoim współpracownikiem, który również był studentem tej samej uczelni.

— Cześć Gabbie, słuchaj, za chwilę mają przynieść kartony z książkami, podobno same wschodzące bestsellery — powiedział radośnie.

Nicolas to przystojny i wysoki mulat, o brązowych włosach, uniesionych do góry i niebieskich oczach. Mój rok starszy kolega, który był szkolnym obiektem damskich westchnień, dopóki nie wyszło na jaw, że woli osoby płci męskiej. Nadal adorowany koszykarz, goniący za marzeniami, zaprzyjaźnił się właśnie ze mną.

— Świetnie, może w końcu coś przeczytam.

Odłożyłam w miejscu dla personelu swoje rzeczy, przy okazji zakładając koszulkę z logo księgarni i swoim imieniem. Wróciłam do chłopaka chwilę później, stając za ladą.

— Idę podpisać, że odebraliśmy przesyłkę, a ty obsłuż tą panią, okej?

Przytaknęłam, witając kobietę, czekającą w kolejce. W dłoni trzymała kilka książek, gdzie jedną z nich była "nauka hiszpańskiego". Uśmiechnęłam się sama do siebie, podziwiając, że w tym wieku, kobieta chcę się uczyć.

— Hiszpański to piękny język — skomentowałam.

— Też tak uważam, dlatego z mężem zaczynamy się uczyć, aby potem zabłysnąć na wakacjach — oznajmiła radośnie.

Kobieta zapłaciła i życząc miłego dnia, opuściła budynek. W tym samym czasie Nicolas wskazywał miejsce dostawcom na rozłożenie kartonów z przesyłką. Gdy już opuścili księgarnie, ochoczo zaczęłam otwierać pudełka. Pierwszą książką, która trafiła w moje ręce, była książka "Trzynaście powodów" Jaya Ashera.

— Chyba kupię tę książkę — zwróciłam się do swojego kolegi.

— Odłóż dla mnie jedną — powiedział, ciągnąc jeden z kartonów do działu z płytami.

Zrobiłam, tak jak prosił, idąc z nową książką do lady. Zeskanowałam czytnik, aby następnie wystawić paragon i swoje pieniądze włożyć do kasy. Rozejrzałam się po księgarni, a kiedy nie zauważyłam żadnego nowego klienta, usiadłam na krzesełku, rozpoczynając lekturę. Nicolas zrobił to samo, kiedy wcześniej wspólnie zadecydowaliśmy, że nowy towar rozpakujemy po pracy.

— Masz może ochotę na drożdżówkę? — zapytał, narzucając na koszulkę kurtkę. — Idę do piekarni obok.

— Jasne, weź mi z...

— Nadzieniem czekoladowym, tak wiem — powiedział radośnie, ukazując swoje białe i równe zęby.

— Właśnie tak! — Zaśmiałam się, obserwując, jak wychodzi ze sklepu.

Nicolas jest dla mnie bardzo ważną osobą w życiu. Kiedy on pierwszy przełamał lody i zdradził mi swój sekret, zrobiłam to samo, opowiadając o Harpswell. On ufał mi, a ja jemu. Teraz łączyła nas niesamowita przyjaźń, przez co niektóre dziewczyny na uczelni mnie nienawidziły.

__________________________________________________________________________________

Zostaw coś po sobie. ⭐️🌿

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top