07
— Dasz radę wsiąść do auta? — zapytał tata, otwierając drzwi od samochodu.
Po telefonie młodszej siostry, rodzice od razu wrócili do domu. Nie znając przyczyn bólu, postanowiliśmy jechać na pogotowie. Z trudem zajęłam miejsce z tyłu, co jakiś czas próbując wyprostować kolano. Na marne. Syknęłam z bólu, gdy tata wjechał na dziurę w jezdni. Przeszywające uczucie w nodze sprawiało, że robiło mi się słabo. Na miejscu rodzice pomogli mi wysiąść, kierując się od razu do wejścia miejscowego szpitala. Białe ściany, podłogi, drzwi i zapach, który odpychał każdego zaraz na wejściu. Usiadłam na jednym z plastikowych krzeseł w poczekalni, obserwując, jak zdenerwowani rodzice szukają pomocy. Obraz mi się zamazywał, sprawiając, że chciało mi się spać. Przychodnia przepełniona była ludźmi, mimo że była tak późna pora halloweenowego wieczoru.
***
Lekarz zbadał moja kolano i podał zastrzyk z żelem, który rozluźnił mięśnie oraz tabletki znieczulające. Potworny ból minął, pozostało tylko otępienie. Leżałam wciąż na specjalnym łóżku do badań, rozglądając się po pomieszczeniu. Na ścianach wisiały informacyjne obrazki, związane z budową ciała człowieka. Można było zauważyć, że na pierwszym miejscu w tym gabinecie, były kolana oraz łokcie. Nadal nie docierało do mnie to, co się wydarzyło. Podniosłam się do poziomu siedzącego, obserwując, jak lekarz zajmuje miejsce za biurkiem. Na jednym z krzeseł siedziała mama, co oznaczało, że ojciec musiał zostać na zewnątrz. Spojrzałam wymownie na doktora, czekając, aż uświadomi jej, co się stało. Siedział, nie zdradzając na swojej twarzy żadnych emocji.
— Panno Winslet, dobrze, że trafiła pani dzisiaj do nas — westchnął. — W zasadzie mamy tu do czynienia z chorobą, której nie da się wyleczyć — uświadomił mnie, patrząc na kartkę z wynikiem badań, które przed chwilą wykonał. Moje oczy były szeroko otwarte, a w środku cała się trzęsłam, nie rozumiejąc nic.
— Słucham? — zapytałam.
— *Mamy tu do czynienia z chondropatią drugiego stopnia, czyli degeneracją chrzęstnej powierzchni stawowej rzepki, rozmiękania rzepki. Objawia się zwłóknieniem, powstawaniem szczelin pomiędzy tkanką łączną i tkanką chrzęstną, ubytkami w chrząstce i odsłonięciem warstwy podchrzęstnej, w efekcie następuje spluszowacenie chrząstki, która traci połysk i gładkość na skutek ścierania się. Chondropatia, inaczej zwana też chondromalacją rzepki to bardzo częsty powód tak zwanego bolesnego kolana, zwłaszcza u młodzieży. Choroba objawia się bólem, pojawiającym się w spoczynku, przy zgięciu kolan, przy schodzeniu na przykład ze schodów. Pojawia się obrzęk nogi i ból przy próbie wyprostowania kolana. Chory odczuwa też bolesność uciskową powierzchni stawowej rzepki. Dolegliwości te mogą się ciągnąć nawet przez wiele lat, z czasem ulegają nasileniu, aż do uniemożliwienia ćwiczeń, chodzenia, stania. Tę chorobę można spowalniać, poprzez uczęszczanie na fizykoterapie rozgrzewające, albo poprzez udanie się na siłownie, gdzie można ćwiczyć na rowerku lub bieżni. Operacja jest ostatecznością. Dzięki ćwiczeniom jej datę możemy oddalić nawet o kilka lat.
Słysząc wszystkie słowa lekarza, omal nie zemdlała. Wprawdzie nie rozumiałam do końca lekarskiej gadki, ale powaga sytuacji sprawiła, że z siłą i wielkim trudem próbowałam zatrzymać cisnące się do oczu łzy. Nawet nie miałam pojęcia, że istnieje taka choroba.
— Polecam także picie witamin, a jeśli zaatakuję ból, to aspirynę do picia lub hyalgan w strzykawce. Najlepiej mieć to zawsze przy sobie. Wypiszę receptę — powiedział, biorąc kartkę. — Jakieś pytania?
— Czy córka musi przychodzić na jakieś kontrole, badania? Gabrielle studiuje w Portland — oznajmiła kobieta.
— Mam przyjaciela ortopedę w Portland — pochwalił się lekarz.
— Mogę grać w tenisa? — zapytałam, przerywając ich krótką rozmowę. Czułam się otępiała i mimo że w głowie miałam tysiące pytań, udało wypowiedzieć mi się tylko to.
— Nie radziłbym.
Czułam, jakby w tym momencie moje życie się zawaliło. Uwielbiałam tenisa i grałam w niego z innymi dziewczynami z uczelni. Teraz będę musiała pożegnać swoje hobby. Spuściłam wzrok na podłogę, nie mogąc uwierzyć w to, co się dzieje. Ręce mi się trzęsły, a w moim żołądku wszystko się przewracało z nerwów.
— Czy córka musi nosić coś na to kolano? Stabilizator? — spytała mama. Nie odpuszczała, widząc, w jakim byłam stanie.
— Nie uważam, że to jest potrzebne. Kolano powinno mieć dostęp do powietrza.
Kobieta przytaknęła, zerkając ukradkiem na mnie. To wydarzenie zmieniło wszystko. Ortopeda napisał na kartce parę leków, które powinna brać i podał mojej mamie.
— Widzimy się na kontroli za pół roku, panno Winslet. W Portland w przychodni powołaj się na mnie, a zaprowadzą cię do odpowiedniego lekarza. Będzie dobrze — oznajmił z uśmiechem, podając mi kartkę z adresem przychodni.
Skinęłam głową, wychodząc za mamą z gabinetu. Przez tabletki, które podał mi lekarz, nie do końca rozumiałam, co się działo wokół mnie. Tata podszedł do nas,, gdy mama udała się do apteki, wykupić receptę. Poszliśmy w ciszy do samochodu, czekając w nim na kobietę. To miał być dla mnie wyjątkowy czas, który miałam spędzić z rodziną, z siostrą...
— Kto jest z Nancy? — zapytałam, patrząc przez szybę na ciemne niebo. Na zegarze samochodowym zauważyłam godzinę. Było grubo po północy.
— Syn nowej sąsiadki. Słysząc, co się stało, przyszedł z siostrą zająć się Nan — powiedział ojciec, ruszając z parkingu, gdy dołączyła do nas jego żona.
Ten chłopak zaczynał mnie powoli denerwować. Wkurzało mnie to, że się wtrącał. Nie mógł po prostu się odczepić? Cieszył mnie tylko fakt, że już jutro miałam wracać do Portland. Droga powrotna do rodzinnego domu mnie usypiała. Byłam tak zmęczona dzisiejszym dniem, że marzyłam tylko o śnie. Nie chciałam przed rodzicami pokazywać swojej słabości, bo wystarczająco widzieli ją w przeszłości. Przymknęłam powieki, czując spływające po policzkach łzy, odleciałam do swojego wymarzonego świata, zasypiając. Sny są dla nas czymś wyjątkowym. Miejscem, w którym każdy żyję tak, jak chce. Tam wszystko jest cudowne i toczy się pod nasz rozkaz. W snach to my jesteśmy kreatorami własnego losu, sprawiając, że jest on niemal idealny. Nie brakuje nam pieniędzy, miłości, jesteśmy zdrowi i mamy wszystko, co najlepsze. Życie jest zupełnym przeciwieństwem. Nie wiemy, co może nam przynieść jutro.
— Gabrielle — powiedział tata, po raz kolejny próbując mnie wybudzić.
Otworzyłam oczy, tępo patrząc na niego. Co ten lekarz mi podał?
— Idę — burknęłam, odpinając pasy.
— Pomogę ci.
— Bez przesady, nie jestem jeszcze kaleką — rzekłam oburzona, wychodząc z auta.
Mimo tego, co mi się teraz przytrafiło, nadal zamierzałam być samodzielna. Trochę się zapędziłam, idąc do drzwi, przez co pojawił się nikły ból. Syknęłam, następnie wchodząc do środka. Widok, jaki ujrzałam po zrobieniu kilku kroków, niemal zbił mnie z nóg. Nancy leżała na kanapie w salonie, a syn sąsiadki przykrywał ją kocem. To było z jego strony bardzo miłe. Cały obraz popsuła mama, która chwilę później podeszła do Shawna, aby mu podziękować za opiekę. Obserwowałam go, dopóki jego siostra Ana nie nakryła mnie.
— Co ci się stało, Gabrielle? — zapytała, patrząc na moje opuchnięte od zastrzyku kolano i czerwoną twarz od płaczu.
— Nic poważnego — skłamałam, uśmiechając się. — Idę do siebie — oznajmiłam tym razem w kierunku mamy i gościa.
— Może ci w czymś pomóc? — zapytał chłopak, gdy wchodziłam już powoli po schodach.
— Nie potrzebuję pomocy.
Nie wiem, dlaczego zachowałam się tak podle. Był miły i zaoferował pomoc, a ja zraniona całą sytuacją, postanowiłam wyżyć się właśnie na nim.
__________________________________________________________________________________
*Opis choroby wzięłam z kartki, którą dołączył mi lekarz.
Voted or comment ⭐️🌿
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top