1

Ciemność.

To pierwsze co widziałam.

Wspomnienia.

Były zamazane i niewyraźnie.
Myśli nieprzestające biegać w kółko w mojej głowie.

Cisza.

Głucha cisza będąca powodem mojego rosnącego przerażenia.

Zimno.

Zimno biegnące od mokrego podłoża.

Łza.

Samotna łza spływająca po policzku.

Strach.

Strach, który pociągnął za sobą drugą łzę.

Samotność.

Samotność, która pociągnęła za soba trzecią łzę.

I wreszcie smutek, żal i rozczarowanie.

Smutek, żal i rozczarowanie, które spowodowały szloch. Szloch stopniowo przeradzal sie w płacz, a płacz w lament.

Krzyk.

Mój własny krzyk rozdzierający gardło na pół słyszalny na całe miasto.

Ciepło.

Nagłe ciepło na ramieniu wywołujące przyjemne dreszcze.

Oczy.

Szare oczy patrzące na mnie z troską, tak jakby dokładnie wiedziały przez co przechodzę w tym momencie.

Zapach.

Pachniał burgerami z budki i papierosami.

Dotyk.

Dotknął mojego policzka i uśmiechnął sie przyjaźnie. Podniósł i zaniósł do samochodu. To chyba był stary mustang. W dobrej formie pomimo wielu lat przejeżdżonych na drogach i możliwych uszkodzeniach. W środku pojazd pachniał cytrynowym odświezaczem do powietrza. Czułam się bezradna. Nie miałam sily nawet powiedziec temu nieznajomemu żeby zostawił mnie. Żeby dał mi spędzić kolejną noc w ślepej ciemnej uliczce pełnej szczurów, śmieci i brudu. Nie wiedzialam jednak, że to spotkanie zmieni mnie.

Na zawsze.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top