(3) Nie płacz
-Jaka Luna i jakiś alfa? O co w tym chodzi?- Spytałam się jej, ale ona zamiast mi odpowiedzieć zakryła usta swoją malutką rączka i uciekła z pokoju. Spojrzałam na wielką porcję chyba mojego obiadu. Nie zjem tyle! Poczekaj. Ona chyba nie zamknęła drzwi! Wreszcie będę mogła uciec! Odczekałam chyba około 5 minut. Nie wiem ile dokładnie bo przecież tu nie ma żadnego zegarka! Zeszłam z parapetu i na paluszkach udałam się, w stronę drzwi.
Tak są otwarte! Pomyślałam weszłam przez nie i udałam się teraz, w inną stronę czyli na schody. Prowadziły one na dół lub do góry. Było to jasne, że wybrałam ma dół. Schodziłam na nich strasznie cicho. Mówiłam wam że są one z drewna? Tylko jeszcze jeden schodek Tiffy nie zawal tego! Jak na moje nie szczęście musiał zaskrzypieć. Przynajmniej nikogo nie było. Mogłam iść w prawą stronę, albo w lewą. Z tego co czytałam to jak zawsze się idzie w prawą stronę to cię zabijają. Więc wybrałam lewą.
Zamiast szukać kogokolwiek żeby mnie nie zauważył oglądałam się za wnętrzem. Nie wiem dlaczego, ale czułam się jak w domu. Chyba ta głodówka coś porobiła w moim mózgu. Ok 10 metrów od schodów po prawej stronie była jadalnia, a po lewej prawdopodobnie kuchnia. Czyli trafiłam na środek domu IDEALNIE! Teraz chyba już nie mogę się patrzeć na wystrój chociaż te biało-żółte ściany na których wiszą jakieś dzieła malarzy. Nie da się nimi oprzeć! Kurde coś się ze mną źle dzieję.
Po chyba minucie się uspokoiłam i poszłam dalej. Czyli na wprost. Doszłam chyba do salonu. Zostałam jeszcze przy ścianie i sprawdziłam czy nikt nie idzie lub czy kogoś tam nie ma. Kurde właśnie szła jakaś baba. Więc mieszka tu dużo osób. Po chwili szła w moją stronę jakaś grupka, a w niej był NIALL HORAN!! Powstrzymywałam się żeby nie pisnąć i nie rzucić mu się, w ramiona i pocałowa... Jezu o czym ja myślę!!
Weszłam szybko chyba do tej kuchni. Jednak nie miałam racji był to schowek na miotły! Co ja zrobię jak mnie znajdą?? Zabiją mnie wtedy? Po chwili usłyszałam wycie. Wilka? Czekaj od kiedy tutaj są wilki? Zresztą mogli mnie gdzieś wywieźć, ale że w dzień?? Dziwne. Po paru sekundach zobaczyłam w drzwiach srebrno-czarnego wilka. Wspomniałam już, że wpadłam i zrobiłam pozycję ochronną czyli skuliłam się jak żółw i krzyżując ręce nad głową i uszami przy tym chowając kciuki?* Chyba nie. Wilk podszedł do mnie i zamiast mnie zaatakować to zaczął lizać mi ręce.
Chyba myśli, że opuszczę swoją pozycję i szybciej mnie zje. To chyba się grubo myli. Nie mam zamiaru zmieniać swojej pozycji. Jednak szloch mi w tym przeszkadzał. Słone krople cały czas zasłaniały mi ekran. Więc prawie nic nie widziałam.
~Kochanie nie chcę ci zrobić krzywdy. Zdejmij te ręce ze swojej głowy. Do tego nie płacz. Bo zepsuje ci się twoja uroda.-Powiedział znowu jakiś obcy głos w mojej głowie. To się staję naprawdę dziwne!! Czy ja trafiłam do psychiatryka? Pomóżcie mi!! Po chyba dwóch minutach dotknęły mnie ludzie dłonie. Może on przegonił tego wilka? Najlepiej żeby tak. Opuściłam swoje ręce z głowy i spojrzałam w górę. Zobaczyłam tam Niall'a. Za pewnie moja mina na twarzy była przezabawna, ponieważ on się ZAŚMIAŁ!
Jeśli są błędy to za nie przepraszam, ponieważ nie mam komputera w domu i nie mam jak coś zobaczyć czy nie ma.
*nie umiem za dobrze opisać tej pozycji
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top