Rozdział 34
Amy
- Kochanie... - zaczęłam. - Co do ślubu to możemy zacząć przygotowania.
- Yhym. - odpowiedział zamyślony.
***
Pojechałam do Katie. Po drodze wstąpiłam po jabłka.
- Kupiłam ci jabłka, zjedz. Przypilnuję małą.
- Nie odpuszczę tego pokazu. Muszę tam być.
- Masz małą córkę.
- Judy ma też ojca.
- O czym ty mówisz? - powiedział Jason umorusany smarem.
- Lecę do Nowego Jorku czy ci się to podoba czy nie.
- I co... Zostawisz mnie samego?!
- Nie krzycz. To tylko jeden dzień.
- Judy ma niemal dopiero miesiąc, a ty już wyjeżdżasz? Jest zdecydowanie za wcześnie.
- Jason, ty przynajmniej pracujesz. Nie ma cię w domu przez ponad osiem godzin dziennie, a ja? Ja siedzę tu całymi dniami. Sprzątam, gotuję, piorę, zajmuję się Judy i tak dalej. Mam dość tej monotonii.
- Katie...
- Nie, Jason. Mam tego wszystkiego serdecznie dość. Chcę gdzieś wyjść, pobyć z ludźmi.
***
We trójkę polecieliśmy tydzień wcześniej do Nowego Jorku, ponieważ musiałam być przy pracach końcowych. Katie ostatecznie uprosiła Jasona i razem z Judy również przyjechali na pokaz.
Byłam ogromnie przejęta tym wydarzeniem. Bałam się, że coś pójdzie nie tak.
Włożyłam śliczną suknię w kolorze grafitowym, ozdobiona koronką. Na stopy włożyłam czarne sandałki. Złota biżuteria i pierścionek zaręczynowy, który zaczął coraz więcej dla mnie znaczyć. Na początku był tylko pierścionkiem, zwykłym pierścionkiem. Teraz był czymś więcej. Czymś ważnym. Wpatrywałam się w niego z uwagą.
- Cześć, kochanie. - powiedział Nick, tuląc mnie do siebie, delikatnie musnął moje usta. Z Zdenerwowana?
- Trochę.
- Pięknie wyglądasz.
- Dziękuję.
Wszyscy zajęli miejsca. Po kolei wychodziły modelki i modele, prezentując stroje. Na samym końcu na wybieg wyszłyśmy my, kolejno Cara, Katie i na samym końcu ja. Pokaz miał odbyć się jeszcze dwa razy, by zebrać większą ilość pieniędzy.
***
I jak???
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top