8. Niespodziewani goście

~~~~~~~~~~~~~~~~~Następnego dnia~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Izuku słysząc niewyraźny dźwięk budzika, otworzył zaspane oczy. Światło lampy raziło go, ale jemu to nie przeszkadzało. Leżał tak, słuchając tego wnerwiającego dźwięku budzika i patrzył się w oślepiające źródło światła.

Po chwili, kiedy zdał sobie sprawę, że może sobie tak popsuć wzrok, usiadł i przetarł oczy. Dopiero wtedy budzik jak zawsze zaczął go wkurzać, dlatego poszedł go wyłączyć. Tego dnia był jakoś wyjątkowo niewyspany.

Po tym jak wywalił się przynajmniej pięć razy, spalił sobie śniadanie i rozbił niechcący kilka naczyń, czuł, że ten dzień nie będzie najszczęśliwszy.

Chłopak sprzątał szczątki talerza, który przed chwilą upuścił na ziemię, gdy nagle rozległ się dzwonek do drzwi.

—Chwila! — krzyknął, szybko zebrał ostatnie kawałki naczynia, wyrzucił je do kosza i pognał do drzwi. Kiedy je otworzył, zobaczył trzy osoby, których by się nigdy tutaj nie spodziewał.

— Witaj Midoriya! — powiedział głośno, jak zawsze pełny energii Iida.

— Tokoyami? Kaminari? Iida? Skąd wy się tu wzięliście? — spytał oszołomiony Izuku, kompletnie zapominając o tym, żeby się z nimi chociaż przywitać.

— Przyjechaliśmy cię odwiedzić! — odrzekł Tenya, poprawiając okulary, po tych słowach Kaminari uśmiechnął się trochę szerzej, a Tokoyami skinął głową.

Zielonowłosy wpuścił ich do środka i wszyscy rozsiedli się na kanapie.

— Odwiedzaliście już innych? — zapytał Midoriya.

— Nie znamy ich adresów, tylko ty nam kiedyś swój podałeś — rzekł Fumikage.

— A, no tak, może do nich zadzwonie, żeby tu przyszli?

— Dobry pomysł — ucieszył się Denki.

Izuku wziął telefon i wybrał najpierw numer do Uraraki, kiedy jeszcze słyszał sygnały, spytał swoich gości czy by się czegoś napili, ale odmówili (ale rzucam rymami xd)

***

Uraraka, Tsuyu i Kirishima z chęcią przyszli, ale z Bakugou było już trudniej. W końcu po wielu namowach swojego chłopaka ( ͡° ͜ʖ ͡°) udało się go tam zaciągnąć. Przez dużą liczbę osób musieli nawet przynieść drugą kanapę z biblioteki, żeby wszyscy mogli usiąść.

— To mieliście jakiś jeszcze powód, żeby tu przyjechać niż samo spotkanie z nami? — spytała Asui.

— Nie — odrzekł Tokoyami.

— Ale przecież Kioto jest bardzo daleko od Musutafu! Musieliście pewnie przebyć długą i niebezpieczną drogę! — zmartwiła się Uraraka.

— Dlatego właśnie wykupiliśmy specjalny transport! — powiedział Iida.

— I tak przecież nic by im się nie stało, nie są już małymi dziećmi — prychnął Bakugou.

— Ale poza królestwem jest bardzo niebezpiecznie i... — zaczął Midoriya.

— A mnie to gówno obchodzi! — przerwał mu Katsuki, wstając z kanapy.

Kirishima jak zawsze uspokoił go (na tyle ile się dało) i kazał mu usiąść spowrotem.

— Widzę, że Bakugou się w ogóle nie zmienił — powiedział Kaminari.

— Tak, nadal ciągle się wkurza, kum — odrzekła Asui.

— Spieprzaj — mruknął pod nosem blondyn i założył ręce.

Przez wiele tematów po długim czasie rozłąki rozmawiali bardzo długo. Wyszli chwilę przed osiemnastą, ponieważ musieli wrócić na noc. O osiemniastej na szczęście wszyscy się rozeszli. Gdyby na przykład rozmawiali w salonie, a Shouto nagle by zadzwonił do drzwi to prawdopodobnie wszystko by się wydało.

O godzinie przyjścia chłopaka, zielonowłosy stanął przy drzwiach i czekał na niego.

                   ***

Tak czekał i czekał. Była już prawie dwudziesta a Todorokiego dalej nie było. Izuku pogodził się ze smutnym faktem, że książę już nie wróci i poszedł do biblioteki, żeby sobie coś poczytać. Wziął nową książkę, usiadł na kanapie i -pierwszy raz z niewielką chęcią- zaczął ją czytać.

__________________________________________________
Ohayo! ❤️ Wiem że rozdział znowu jest krótki, ale postanowiłam go tak zakończyć, następny raczej pojawi się trochę szybciej, ponieważ mam na niego pomysł❤️ Więc na dziś to by było już na tyle!❤️
Sayonara!❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top