21. Deja vu
Oke zanim zaczniemy to nie wkurzajcie sie za ostatni rozdział xD moge go usunąć jeśli jest taki bezsensowny bo i tak nie wnosi nic do fabuły. Z tą taśmą zwaliłam ale nie chciałam wstawiać rozdziału dwa dni później niż miałam więc po prostu se tak napisałam. Moim wytłumaczeniem jest to że w świecie bnha wszystko jest możliwe XDD to napiszcie koma czy mam usunąć poprzedni rozdział (najwyżej zmienie numeracje) i możcie zaczynać!
____________________________________________
— Shouto..? Co... ty tu robisz? — spytał wręcz oszołomiony ze zdzwienia Izuku.
— Nie czas na pytania! Szybko, wstawaj! — odrzekł książę otwierając celę.
Mówi to jakby... nic się nie stało, pomyślał Midoriya.
Chłopak w końcu wstał i poszedł do wyjścia.
— Tęskniłem za tobą — powiedział młody Todoroki przytulając zielonowłosego.
— Na pewno skoro widziałeś mnie codziennie i jeszcze przechodziłeś sobie obok jakbyś miał mnie w dupie — odrzekł Deku i odepchnął go od siebie. Sam był zdumiony, że powiedział coś takiego, ale postanowił ukryć zdziwienie.
— Izu... — westchnął — chodźmy, nie mamy dużo czasu.
Shouto wziął go za rękę i poszedł przez korytarz. Z tego Izuku się nie wyrywał ponieważ po prostu uznawał to za pomoc w wyjściu stąd. Po drodze książę wyciągnął pistolet.
— Dlaczego masz broń? Nie możesz używać swojego..? — zaczął Izuku, ale nie dokończył, ponieważ książę zatkał mu usta dłonią.
— Długa historia — odrzekł szeptem i ruszył dalej.
Midoriya w tamtej chwili doznał deja vu. I poczuł, że stanie się coś złego, ale nie miał pojęcia co.
Szli tak dalej rozglądając się bez przerwy. Gdy Midoriya stwierdził, że są w miejscu gdzie nikt ich nie nakryje zatrzymał się.
— Midoriya? Musimy iść — powiedział książę.
— A-ale ja... nic nie rozumiem...
— Nie na to czas! Trzeba uciekać! — chłopak pociągnął go dalej, przechodząc przez szerokie korytarze zamku. Midoriyę zdziwiło to że przy drzwiach którymi szli nie było strażników. Czy to Todoroki to wszystko zaplanował?
Wkrótce dotarli do wyjścia. Shouto wyciągnął kilka spiętych ze sobą kluczy i zaczął szukać tego dobrego.
— Nigdzie nie idziesz, Shouto — powiedział Endeavor, po czym złapał go mocno za ramię.
— Chcesz żebym umarł? Myślałem, że nie taki jest twój cel — odrzekł oschle młody Todoroki.
— Ty nie, ale to jest więzień — wskazał na miejsce gdzie przed chwilą był Izuku — Gdzie on...?
Zanim zdążył się odwrócić poczuł mocne uderzenie w twarz i poleciał na ścianę obok.
— Ty mały skurwielu — powiedział i zaczął szybkim krokiem podchodzić do Midoriyi. Chłopak w tamtym momencie rozmyślał nad tym jak mu uciec.
Ściana, ściana, sufit, Endeavor, pomyślał i po chwili wykonał ten plan. Ledwo mu się udało, ale uderzył króla 5%. Mężczyzna znowu poleciał na ścianę, ale mimo lekkiego bólu miejsc w które dostał od Midoriyi nie miał najmniejszych obrażeń.
— Izuku! — krzyknął Shouto gdy otworzył ogromne drzwi. Midoriya przyśpieszył kroku i zaczął iść w stronę księcia. Lecz Endeavor był szybszy. A jego syn jeszcze bardziej. Ściana lodu pojawiła się między Midoriyą i królem. Shouto upadł na ziemię trzymając się za szyję.
W tamtej chwili zielonowłosy miał wybór- albo idzie sam albo idzie i niesie ze sobą księcia.
On był przygotowany się dla mnie poświęcić... nie mógłbym go tak zostawić.
Izuku podniósł Todorokiego na pannę młodą i używając swojego quirk szybko wybiegł poza mury zamku.
Gdy stwierdził, że odbiegł na tyle daleko, że jest bezpiecznie poszedł za jakiś budynek, położył tam chłopaka i oparł go o ścianę. Potem usiadł obok niego, unikając jego wzroku. Zorientował się że mają chwilę w której mogą porozmawiać.
— Nic nie rozumiem... — powiedział Izuku.
— Długa historia — odrzekł książę powoli już czując się lepiej.
— Dlaczego... dlaczego mi pomogłeś?... myślałem, że to już koniec... że po prostu odsiedzę te kilka lat w więzieniu i będę żył dalej...
— Jak w ogóle trafiłeś do tego więzienia?
— Jeden gość mnie zdenerwował i... i go uderzyłem...
— Ty?... Aż... tak źle na ciebie wpłynąłem?
— To nie...
Przerwały mu krzyki i głośne kroki przebiegające niedaleko.
— Rozdzielmy się, szukamy wszędzie, bez wyjątku! — powiedział głęboki głos po czym kroki się stały głośniejsze.
— Możesz biec? — spytał Midoriya jakby zapominając o rozmowie przed chwilą.
— Raczej tak.
Oboje wstali i popatrzyli z dwóch stron budynku. W tym królestwie nie było dla nich bezpiecznie.
____________________________________________
Wreszcie! Udało mi się napisać ten rozdział xD tyle mi to zajęło! Mam nadzieję, że wam się podoba!
Sayōnara!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top