19. Tydzień
Jezu, przepraszam za ostatni rozdział jestem okropna. ale musiałam. wszystko wyjdzie na jaw w tym rozdziale. zapraszam do czytania..?
____________________________________________
Midoriya obudził się nie mogąc złapać oddechu. Potrzebował chwili żeby zrozumieć co się właśnie stało.
— To był tylko sen... — szeptał do siebie chłopak — to... był tylko... sen...
Izuku wstał z łóżka i przemył sobie twarz zimną wodą z niewielkiej umywalki. Przetarł oczy po czym wrócił do łóżka i tak stwierdzając, że już nie zaśnie.
Czy to co się stało w śnie mogłoby się stać na prawdę?, zaczął rozmyślać. Przecież w tym świecie wszystko jest możliwe.
Deku spojrzał na kraty w oknach przez które przebijała się słaba, niewielka stróżka światła. Widocznie wschodziło już słońce, czyli był już ranek.
W końcu, nie mając innego wyboru, zdecydował poczekać aż strażnicy zaczną budzić więźniów.
***
Odkąd Shouto zaczął chodzić inną stroną do celi swojej mamy minęły cztery dni, przez to Midoriya nie widział go przez ten czas, słyszał jedynie jego głos kiedy rozmawiał z mamą.
Nadszedł następny dzień, rano Izuku wstał i pierwsze co usłyszał po głosie budzącego gwardzisty, była kłótnia. Dało się dobrze rozpoznać głosy księcia i jego ojca. Wyglądało na to, że dźwięk nadchodził tuż nad zielonowłosym, ale byli na tyle przedzieleni, żeby nie dało się usłyszeć słów.
Tego samego dnia Shouto nie przyszedł w ogóle do swojej mamy, żeby dać jej śniadanie, a zrobili to gwardziści. W głowie Midoriyi widniał jeden wielki znak zapytania. Czy coś się stało?
— Uważam, że powinien być szczery, opiekuńczy, mądry, powinien umieć dobrze podejmować decyzje i być uczciwy...
Shouto pokiwał lekko głową.
— Zupełnie jak ty — powiedział książe, patrząc się na zielonowłosego.
Czy to było kłamstwo? Czy już wtedy mnie okłamywał?, pomyślał Izuku.
Nadal miał mętlik w głowie po tym jak dowiedział się o prawdzie. Które ze słów księcia skierowanych do zielonowłosego były prawdziwe, a które nie? Przez cały ten czas chłopak znał i rozmawiał z przyszłym królem tego królestwa i nawet nie zdawał sobie z tego sprawy. Ale dlaczego on chciał utrzymać w sekrecie to że do niego chodzi? A może to się wydało?
Nie. Na pewno nie. Przecież jak niby miało się to wydać. Przecież Endeavor nie jest jakimś psychopatą, żeby śledzić cały dzień swojego syna...prawda?
***
Następnego dnia książę też nie przyszedł do swojej mamy, ale za to ona na chwilę, otoczona strażnikami wyszła z lochów. Ale czy szła do swojego syna? To nie jest pewne. Gdy wróciła wyglądała na bardzo szczęśliwą. Może rozmawiała z Shouto i on jej powiedział jakąś dobrą nowinę? Że na przykład ją tej nocy wyciągnie czy coś..? Na pewno było to coś dobrego. Tylko, że skąd Midoriya miał wiedzieć o co chodziło. Strasznie go ciekawił powód dla którego ona wyszła i wszystko wskazywało na to, że poszła do swojego syna.
Chłopak usiadł na łóżku, popatrzył się na sufit i westchnął. Pokierował swój wzrok na ścianę na której dzisiaj miał odliczyć pierwszy tydzień.
Jeszcze tylko jakieś... 1088 dni i stąd wyjdę... tylko 1088 dni...
***
Z następnym dniem zaczął się następny tydzień w więzieniu. Tamtego ranka także Todoroki nie przyszedł do swojej mamy. I następnego też nie. Następnego też nie.. I tak minęło mu pięć dni bez choćby głosu księcia.
Już tydzień go nie słyszałem, pomyślał Midoriya jedząc swoje śniadanie. Gdy je zjadł jak zawsze położył się na łóżku i zaczął rozmyślać.
***
Nadeszło południe. Izuku nadal leżał na tym kawałku metalu i wpatrywał się w ścianę obok niego.
— Izuku, wstawaj — usłyszał kogoś głos.
____________________________________________
Ohayō! Wreszcie napisałam ten rozdział! Jeszcze raz przepraszam was za poprzedni... po prostu wydało mi się trochę, że ta książka przez kilka rozdziałów będzie... na prawdę nudna. Więc... na dziś to już na tyle!
Sayōnara!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top