14. Festiwal
Nadszedł dzień festiwalu. Jak można było się domyślić, Shouto nie przyszedł przez te kilka dni do Midoriyi.
Zielonowłosy miał się spotkać z przyjaciółmi przy pewnym charakterystycznym drzewie w parku niedaleko ich domu. Roślina wyróżniała się, ponieważ jako jedyne drzewo w tym parku, było ono bardzo stare. Po chwili poszukiwań, chłopak znalazł punkt spotkania, czekali tam na niego wszyscy.
— Gdzie ty byłeś? Czekamy na ciebie od jakiś 10 minut! — powiedziała Ochako z pretensją.
— Przepraszam, nie mogłem tego znaleźć — wytłumaczył się Izuku.
— To idziemy? — zapytał Kirishima już nie mogąc się doczekać tego wydarzenia. Wszyscy przytaknęli i zaczęli iść do miejsca, gdzie odbywał się dany festiwal. Im bardziej się zbliżali do swojego celu - tym więcej ludzi spotykali po drodze. Wkrótce doszli na miejsce.
Weszli w tłum i razem z nim szli do przodu. Ich kierunkiem była wielka polana z której mieli oglądać pokazy fajerwerków. Po drodze jeszcze zatrzymali się przy kilku stoiskach z przekąskami, a jakże kolejki były długie, zajęło im to więcej czasu niż zamierzali.
Niedługo później w pośpiechu szukali miejsca z którego byłby dobry widok na fajerwerki. Zmęczeni marudzeniem Katsukiego krążyli wokół wielkiego obszaru na którym wiele ludzi już zajęło swój teren.
— Ugh, nie ma nigdzie dla nas miejsca — zdenerwowała się Uraraka.
— Nie martw się, na pewno jakieś znajdziemy, kum — pocieszyła ją Tsuyu.
— Właśnie, coś się znajdzie. Przecież Bakugou umie odstraszyć każdego! Prawda, Bakugou? — powiedział Kirishima.
— Spierdalaj — odrzekł Katsuki i odwrócił wzrok.
— Spróbuję coś znaleźć i popytać się ludzi, ok? — zaproponował Midoriya, a wszyscy się zgodzili.
— Tylko wróć szybko, zaraz pewnie się zacznie! — upomniała go brunetka patrząc jak odchodzi.
Przychodziło coraz więcej ludzi, a czas mijał. Chłopak przebijał się przez tłum, próbując dojść do jakiegoś pustego miejsca. W końcu doszedł do części, gdzie było mniej ludzi, więc postanowił iść dalej. Nagle wydało mu się, że usłyszał jak ktoś woła jego imię, więc odwrócił się, lecz niestety poskutkowało to tym, że na kogoś wpadł.
— P-przeprasza... — przerwał gdy zobaczył osobę stojącą przed nim — S-shouto?! Skąd ty się tu..? Dlaczego do mnie przestałeś przychodzić?
Todoroki nie odpowiedział, tylko popatrzył się w inną stronę. Spróbował odejść, lecz Izuku go zatrzymał.
— Jesteś na mnie zły? — zapytał zielonowłosy, trzymając w ręcę dłonie księcia — d-dlaczego mnie unikasz?
Shouto wyrwał dłonie i schował je do kieszeni od spodni, nadal nie miał widocznie zamiaru spoglądać na chłopaka.
— Czy... coś się między nami zmieniło?... — Todoroki nadal nie odpowiadał — t-ty... j-już mnie nie k-kochasz?
Dopiero wtedy jego dwukolorowe oczy spoczęły na Midoriyi. Ten zimny wzrok doprowadził zielonowłosego do płaczu.
— A czy... kiedykolwiek tak było? — kiedy Shouto tak powiedział, dla Izuku wszystko jakby się zatrzymało.
Czuł w sobie pustkę.
Czy tak właśnie wygląda prawdziwy smutek?
Fajerwerki zaczęły wylatywać w powietrze i robić huk.
— W-więc to w-w-wszystko... — głos zaczął mu się załamywać — n-nic nie z-znaczyło?...
— A dokładnie?
— T-ty..? NA PRAWDĘ MASZ GDZIEŚ TO WSZYSTKO, CO MIĘDZY NAMI ZASZŁO?! DLACZEGO TY MI TO ROBISZ?! O CO CI Z TYM DO CHOLERY CHODZI?! — po mimo to, że zielonowłosy wydzierał się na całe gardło, przez dźwięki fajerwerków jedyną osobą, która mogła to usłyszeć był Todoroki stojący tuż obok niego.
— Powiem to wprost.To koniec.
— Ż-że... c-c-co?
— Czego nie rozumiesz w tym co do ciebie mówię? TO. KONIEC.
A tamtym momencie serce Midoriyi rozbiło się na miliony małych kawałeczków. Łzy zaczęły nieustannie spływać po jego policzkach.
Chłopak zaczynając od małych kroków w tył zaczął biec.
Chciał uciec od huku.
Chciał uciec od głosów.
Chciał uciec od osoby, która bezpowrotnie złamała mu serce.
Lecz wiedział, że nigdy nie ucieknie od samotności i smutku.
__________________________________________________
Ohayo. To że rozdział jest krótki to nie znaczy, że nie może się w nim dużo dziać. heh. Mimo wszystko mam nadzieję, że rozdział wam się podoba.
Ps. Dzisiaj tak wchodzę na wattpada, a tu 2k wyświetleń! Wow dziękuję waam!
Sayonara!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top