Rozdział 11

- Tak bardzo za mną tęskniłaś, że musiałaś zepsuć ten biedny samochód? - zaśmiał się Ethan, opierając się o mój samochód, tak jak ja.

- Sory, ale nie mam humoru na
żarty. - mruknęłam, uciekając wzrokiem.

- Mechanik będzie dopiero jutro, ale możemy pojechać moim. - jednym kliknięciem pilota, otworzył drzwi swojego auta.

- Mechanik?

- Nie ma za co. - ukazał swój podstępny uśmiech.

Razem z Ethan'em, udałam się do jego auta.

- To gdzie mieszkają twoi rodzice? - spytał, ruszając z parkingu.

- Chicago, Green st. - podałam adres.

- Green? To tak jak twoje nazwisko?

- Tak wyszło. - zaśmiałam się.

Właściwie nigdy nie zastanawiałam się nad zbieżnością tych dwóch nazw.

- Może kiedyś będziesz nazywać się Douglas. - podał swoje nazwisko.

- A co masz jakiś przystojnych kuzynów?

- Tak przystojnych jak ja, to nie, ale mówiłem o sobie. - uśmiechnął się szeroko.

Przez chwilę nie wiedziałam, jaki komentarz będzie na miejscu.

- Mój tata i tak pewnie pomyśli, że jesteśmy razem. - stwierdziłam, gapiąc się na szybko zanikające drzewa za szybą. Za żadną cenę, nie chciałam spojrzeć mu w oczy.

- No widzisz, nawet twój tata wie, co dla ciebie dobre. - w lusterku zauważyłam, jak uśmiecha się szarmancko.

- Oj już tak sobie nie dodawaj. - udawałam, że mnie to bawi.

- Wybacz, to przez moją wrodzoną skromność. - uśmiechnęłam się przymusowo.

Chciałam być miła, śmiać się, pożartować, ale nie potrafiłam, gdy on wciąż mnie podrywał. Nie chcę robić mu tego samego, co Eric'owi.

- Ethan... - zaczęłam zbyt poważnie.

- Tak wiem, nie chcesz robić mi nadziei, potrzebujesz czasu..

- Chciałam tylko, żebyś włączył radio. - spuścił głowę, to wskazywało na to, że jest mu trochę głupio. - I w sumie tak myślałam, może wyskoczymy gdzieś, kiedyś, we dwoje?

Sama nie wiem, dlaczego mu to zaproponowałam. Podoba mi się, nawet bardzo. Może czas się przełamać.

- Proponujesz randkę?

- Być może.

- Wow, niespodziewałem się. - ja też.

- Spodziewaj się niespodziewanego. A i włącz w końcu to radio. - przypomniałam.

- Wydaje mi się, że to ja powinien zaprosić cię na randkę.

- To zaproś. - z trudem powstrzymałam się od śmiechu.

- Teraz nie mogę.

- A kiedy?

- Spodziewaj się niespodziewanego.

***

- Tato, to jest Ethan. - przedstawiłam, po wejściu do domu.

- Dzień dobry. Miło pana poznać.

- Ciebie również. - tata zmierzył Ethan'a wzrokiem. Teraz tylko seria niewygodny pytań, jak z każdym chłopakiem, którego przyprowadzałam do domu.

- Mama! - podbiegł do mnie synek.

Wszyscy wspólnie weszliśmy do jadalni. Eva zrobiła kaczkę i zaprosiła swojego syna. Oprócz tego, byli z nami Claudia i Lily.

Ethan zachowywał się inaczej niż zwykle. Nadal był miły i szarmancki, lecz jednocześnie mniej pewny siebie. Prawdopodobnie nie chciał sprawić złego wrażenia na moim tacie.

- Czym się zajmujesz? - spytał tata, tak, jak myślałam. Nie chcąc się wtrącać, rozmawiałam z Claudią o pokazach mody, których jestem fanką.

- Od kilku dni jestem kelnerem w restauracji. - odpowiedział. Nie miałam o tym najmniejszego pojęcia.

- A jakieś studia? - oczywiście o to też tata musiał zapytać.

- Sytuacja mi nie pozwoliła.

Spojrzałam na tatę, w myślach zmuszając go do tego, aby nie brnął dalej w wypytywanie Ethan'a o jego prywatne życie.

- Ja też nie mam studiów, a jakoś sobie radzę. - wtrąciła się Claudia, ratując tym samym Ethan'a.

Podejrzewam, że i jej potencjalni kandydaci na chłopaków, są tak przesłuchiwani.

Tata starał się nie zadawać już więcej niewygodnych pytań. Co cię znaczy, że wcale ich nie było. Mam nadzieję, że Ethan'a to nie zniechęciło. Nie chciałabym wystraszyć go jeszcze przed naszą pierwszą randką.

Randka. Ja i randka. Ja i randka z Ethan'em. O cholera! Ja i randka z Ethan'en. To się nie uda. To nie może się udać. Nie byłam na randce, od ponad trzech lat. Nie byłam z żadnym chłopakiem, od ponad trzech lat.
Wyjdę na idiotkę. Tak, na pewno na nią wyjdę.

- O czym tak myślisz? - zapytała w pewnym momencie Claudia, przerywając moje obawy.

- Wyjdziemy na dwór? - spytałam. Może ona jakoś mi pomoże. Mamy tą samą sytuację. Samotne, młode matki.

- Zaraz wracamy. - powiedziała siostra i razem odeszłyśmy od stołu. Pomyślałam tylko o jednym. Teraz zaczną mnie obgadywać. Albo bardziej tata, zacznie wypytywać o mnie Ethan'a.

- Rozumiem, że chcesz pogadać? - spytała Claudia, gdy wyszłyśmy już na zewnątrz.

- Ethan zaprosił mnie na randkę. Znaczy jeszcze nie zaprosił, ale to zrobi.

- Nie wiesz, czy się zgodzić?

- Już się zgodziłam. - dziewczyna zmierzyła mnie zdziwionym spojrzeniem.

No brzmi to co najmniej dziwnie. Zgodziłam się na randkę, chociaż jeszcze mnie na nią nie zaprosił.

- Długa historia. - wyjaśniłam. - W każdym razie nie byłam na randce od dawna.

- Nie zmarnuj tego. Wreszcie masz szanse ułożyć sobie życie, a Ethan jest idealnym kandydatem na twojego chłopaka. - zapewniała. Ma rację?

- Ale ja się boję. Boję się, że nie będę w stanie się zakochać, tak jak w Zac'u.

- Musisz spróbować. - przekonywała mnie. - Jesteś młodą, atrakcyjną dziewczyną. Chyba nie chcesz być sama do końca życia, bo się czegoś lękasz.

- Ty też nikogo nie masz. - zauważyłam.

- Wiesz ile bym dała, żeby ktoś patrzył na mnie tak, jak Ethan na ciebie? - spytała retorycznie.

Może jednak powinnam przestać się bać. Właściwie to sama nie wiem, dlaczego się boję. Może po prostu nie chcę być znów zraniona.

- Obiecaj mi coś. - wyciągnęłam w jej stronę mały palec.

- Hmm?

- Jak mnie zrani, pomożesz mi się na nim zemścić. - powiedziałam bardzo złowrogim głosem.

- Oczywiście, siostro. - przyrzekła na mały palec, jakbyśmy miały po dziesięć lat.

Nigdy wcześniej nie sądziłam, że posiadanie rodzeństwa jest takie fajne. Każdy narzekał na siostry, lub braci, ale prawda jest taka, że na chwilę obecną, nie wyobrażam sobie życia bez Claudii. Nikt nie potrafi zrozumieć mnie tak, jak ona. Szczerze żałuję, że nie poznałam jej wcześniej.

- O czym rozmawiacie? - nagle, przed moimi oczami zauważyłam mojego, być może przyszłego chłopaka.

- O tobie. - odpowiedziałam krótko. Oboje zmierzyli mnie wzrokiem.

- To dobrze się składa, bo mam coś dla ciebie.

- Co takiego?

Claudia dyskretnie wymknęła się do domu, pokazując, że trzyma kciuki.
Ethan wyciągnął z portfela dwie karteczki.

Wręczył mi je, a ja zorientowałam się, że są to bilety do kina.

- Nie spodziewałam się.

- Spodziewaj się niespodziewanego.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top