26. Gorycz zimy lub słodycz wiosny.



Czasem, gdy dobrze się kogoś zna, jedno spojrzenie, uniesienie brwi czy zaciśnięcie warg mówi więcej niż całe godziny gadania

[Lili St. Crow]

W sali panował półmrok. Jedynie świeca stojąca pośrodku stołu, rzucała cienie na ściany wokół. Zafirka niemal od razu wypatrzyła dwie postacie, stojące w oknie i wyglądające na ogród, podziwiając go po zmroku.

Usłyszawszy kroki, bohaterka Fereldenu obróciła się na pięcie i z niezwykłą pewnością siebie przemaszerowała wzdłuż ściany, zbliżając się do Inkwizytorki i jej doradców.

Ręce trzymała przed sobą, splecione w uścisku, a jej podbródek był skierowany w górę. Jej ostry wzrok przeszywał ich ciała na wylot.

- Wasza Wysokość, jesteśmy zaszczyceni - powiedziała Josephine. Zafirka była jej wdzięczna za przełamanie ciszy. Kobieta skinęła głową i uśmiechnęła się, ale był to inny uśmiech. Nie pełen radości a uśmiech przepełniony triumfem.

Elfka poczuła jak żołądek związuje jej się w supeł. Spotkanie z królem to była czysta przyjemność. Królowa miała ostry i przebiegły wzrok, dzięki niej wszystko w Fereldenie trzymało się na miejscu.
Skierowała na nią swoje zimne spojrzenie.
- Inkwizytorka Lavellan. Tylko o tym się mówi od ostatnich tygodni. Herold Andrasty, niezwykle cieszę się z tego spotkania - Ton jej głosu nie wyrażał żadnych emocji. Zafirka dygnęła, tak jak uczyła ją ambasadorka. Wbiła wzrok w podłogę, na jedną krótką chwilę. Dostrzegła znoszone jeździeckie buty, w jakich przyjechała kobieta.

Cassidy miała na sobie skórzane spodnie i obcisłą bluzkę, która uwydatniała jej piersi. Włosy miała spięte ku górze. Choć wyglądała jak podróżnik, jej postawa od razu zdradzała jej szlacheckie pochodzenie.

- Ja także, pani - szepnęła i podniosła głowę w górę.
Towarzysz bohaterki zaskoczył z okna i ruszył w ich stronę bezszelestnym kocim krokiem.

Miał na głowie maskę przypominającą długi ptasi dziób.
Jego dłuższe blond włosy opadały niemal do ramion. Stanął przed elfką i skłonił się dostojnie przed Lelianą, Josephine i Zafirki, puszczając tej ostatniej oczko.

Elfka poczuła jak jej policzki zalewają się szkarłatem. Elf wyciągnął zza płaszcza trzy krwistoczerwone kwiaty. Róże.

Cassidy westchnęła, przewracając oczami.

- Niezmiernie miło mi was poznać. - Ton jego głosu był bardzo wesoły i sprawiał, że w podbrzuszu elfki coś zaczynało się gotować. - A ciebie znów spotkać - szepnął do Leliany. Ta zabrała kwiat, obróciła go w dłoni i krytycznym wzrokiem spojrzała na mężczyznę.

- Jak to się dzieje, że nic się nie zmieniłeś? - zapytała, ale nie oczekiwała usłyszeć odpowiedzi.
Josephine wzięła kwiat, który jej podał i zachichotała.
- Jest piękny, dziękuję - wykrztusiła rumieniąc się.

Zafirka spojrzała niepewnie na mężczyznę, który obrócił się na nią.
Nim zdążyła mrugnąć przyciągnął ją ku sobie wolną ręką, drugą podłożył kwiat pod jej nos.

Zadrżała pod intensywnością jego spojrzenia. Jego oczy były złote, jak u kota. Spoglądał na nią nonszlanckim wzrokiem, uniósł brwi wyżej, uśmiechnął się zawadiacko. Pomimo zimnej nocy elfce zrobiło się niezwykle gorąco.
- Podoba się? - zapytał, puszczając jej oczko. Wbiła wzrok w tatuaż widniejący na jego policzku, a następnie jej spojrzenie zatrzymało się na szpiczastym uchu, którego wcześniej nie dostrzegła. Elf.

Cullen wyraził swoje głębokie niezadowolenie z powodu zachowania przybysza. Josie uciszyła go wzrokiem.

- Wystarczy, Zev. Nie jesteś już za stary na podrywanie młodziutkich elfek? - zakpiła Cassidy i spojrzała na Lelianę, kręcąc głową z dezaprobatą dla zachowania towarzysza.

Elf wypuścił Herold z uścisku, chwycił jednak jej dłoń, spoglądając spod maski ucałował wierzch jej dłoni, nie odrywając od niej wzroku.

Inkwizytorka była pewna, że jej twarz przybrała właśnie barwę włosów, ale nie potrafiła nic na to poradzić.
- Zevran Arainai, teraz w roli ochroniarza królowej - Przedstawił się, po czym wypuścił jej dłoń, wyprostował nogi i wyminął Bohaterkę. Oparł się o ścianę i obserwował ich spod maski.

- Szukaliśmy cię tyle miesięcy. - Oburzyła się Leliana. Cullen zajął się paleniem świec i w pomieszczeniu niemal natychmiastowo pojaśniało. Wraz z Josie stanęli przy rogach stołu, obserwując Cassidy uważnymi spojrzeniami.

- Nie chciałam, żeby ktoś mnie znalazł - odparła.
- Gdzie się podziewałaś? - zapytała oburzona Szpiegmistrzyni.
- Wszędzie, trochę w Orlais, trochę w Wolnych Marchiach, Antivii i na obrzeżach Tevinteru. - Cassidy omiotła wzrokiem rozłożoną na stole mapę i z niezdrowym zainteresowaniem przyglądała się wskaźnikom rozmieszczonym na ziemiach Fereldenu.

- Dlaczego? - zdziwiła się kobieta i obejrzała po twarzach towarzyszy. Cassidy podniosła wolny wskaźnik leżący na pudełku i oglądała go bacznym wzrokiem z każdej strony.

Odłożyła go na miejsce i uniosła wyżej podbródek.
- Szukałam antidotum na krew pomiotów. Jakiejkolwiek informacji - wyszeptała. Leliana westchnęła i opuściła wzrok w dół. Cullen zesztywniał i zapatrzył się jakby w dal.

Zevran szybkim ruchem znalazł się już przy kobiecie, stanął za nią i delikatnie położył dłonie na jej ramionach, jakby okazując jej wsparcie.

Leliana posłała mu lodowaty wzrok, ale nawet nie drgnął.
- Nic nie ma, na to nie istnieje żadne lekarstwo - odparła, starając nie pokazywać po sobie żadnych emocji. Strąciła dłonie mężczyzny ze swojego ciała, posyłając mu lodowate spojrzenie. Zevran nie zareagował.
- Przybyliśmy w innej sprawie. - Zmieniła temat. - Wiecie już zapewne o Strażnikach? - upewniła się.

- Tak, Koryfeusz może ich w jakiś sposób kontrolować, przez niego słyszą fałszywe powołanie - odpowiedziała Herold. Cassidy obróciła na nią wzrok i przytaknęła.

- Tak, kazał im zgromadzić się w Twierdzy Adamant. Coś tam się wydarzy, dlatego przybyłam was powiadomić. Jedynie Inkwizycja może coś z tym zrobić.

- Dziękujemy - powiedziała Josephine, niemal natychmiastowo podniosła swój kajecik i zaczęła notować.

- Skąd o tym wszystkim wiesz? - Leliana badawczo przyglądała się Bohaterce.
Ta zacisnęła usta, ściągnęła ze sobą brwi.
- Ponieważ je słyszę, jest coraz bardziej wyraźne - wyszeptała. Dopiero teraz Zafirka zrozumiała, co Lady Theirin miała na myśli i dostrzegła jak zmęczona jest kobieta. Wyczerpana do cna. Widziała zmęczenie wypisane na jej twarzy.

- Musisz odpocząć - zadecydowała Leliana, nie dając nikomu nawet dojść do słowa. - Wyśpij się dzisiaj porządnie, nie możemy rozmawiać o takich rzeczach, gdy ledwo trzymasz się na nogach - oburzyła się. Elfka zmarszczyła brwi i obdarzyła ją badawczym spojrzeniem. Taka zmiana tematu była nadzwyczajnie dziwna.

Cassidy wyglądała, jakby również rozmyślała nad zachowaniem Słowik, ale widać było to po niej jedynie przez chwilę. Zaraz znów spoważniała i z neutralnym wyrazem twarzy, obróciła się na Inkwizytorkę.

- Pozwolisz, że dziś już odpocznę? Myślę, że ważniejsze sprawy obgadamy już jutro. Pokazałam wam cel Szarej Straży, teraz wasz ruch. - Zafirka przytaknęła. Nie miała nawet odwagi nie pozwolić kobiecie odpocząć. Jeśli kilka miesięcy wcześniej uważała Leliane za najostrzejszą i najsprytniejszą mistrzynie w Grze, to Cassidy była o kilkanaście umiejętności powyżej niej i elfka nie potrafiła dłużej niż kilka sekund spoglądać w jej oczy.

Wzrok królowej przebijał na wylot i sięgał kilkanaście mil dalej. Po tej drodze zamarzało wszystko. W porównaniu do niej Alistair wydawał się być marionetką, że swoim łagodnym i dziecięcym charakterem.

Już rozumiała dlaczego mówili, że to Cassidy tak naprawdę rządzi Fereldenem. Owinęła sobie króla wokół jednego małego palca. Nie potrafiła sobie wyobrazić ich związku w żaden sposób, jak tylko Alistaira klęczącego przed kobietą.

Zarumieniła się na tę myśl. Cassidy obróciła głowę w bok i uśmiechnęła się kącikiem ust, jakby potrafiła odczytać jej myśli.

Inkwizytorka natychmiastowo pobladła i wstrzymała oddech. Jeśli to pewność siebie oraz siła wzroku decydowałaby o wygranej, Koryfeusz po starciu z Lady Theirin gryzłby ziemię.

Cassidy podeszła do komendanta i obdarowała uśmiechem.
- Sir Rutherford, byłbyś łaskawie wskazać moją komnatę? - zapytała i podała mu dłoń, jakby oczekując prowadzenia. Zevran podszedł z drugiej strony i z krnąbrnym uśmiechem chwycił za jego łokieć.

Zmieszany Cullena, z twarzą przypominającą dorodny pomidor obrócił się na Josephine, posyłając w jej stronę blagalny wzrok.

Ukrywając śmiech za podkładką Josephine skinęła mu głową, by szedł za nią.
- Tak...tak jest moja pani - wyszeptał, jąkając się. Chwycił niezdarnie jej dłoń i poprowadził ją do wyjścia.

- Dobrej nocy Inkwizytorko. - Cassidy przystanęła na chwilę, obróciła się na elfkę i posłała jej długie wymowne spojrzenie. Choć Zafirka nie miała pojęcia, co to znaczyło. Zevran pokłonił się nisko.
- Słodkich snów Heroldzie, a może potrzebujesz pomocy w zaśnięciu? - wyszeptał jeszcze, spoglądając prosto w jej oczy.
- Po... Poradzę sobie - wyszeptała, przeklinając w duchu całą rodzinę elfa za jego bezpośredność.
- Zevran, obserwuje cię - mruknęła Leliana, zanim ten opuścił salę. Podrzucił głowę do góry, posyłając Szpiegmistrzyni zawadiacki uśmiech zanim wyszedł.

Kiedy tylko drzwi zatrzasnęły się za nim, Leliana obróciła się na pięcie i z grobową miną wbiła wzrok w mapę. Przez kilka minut nie odzywała się, skupiając się w pełni na terytorium Fereldenu.

- Co się dzieje? - wydukała elfka, całkowicie zbita z tropu. Nie miała pojęcia co kobiecie siedzi w głowie.

- 10,9,8,7 - wyliczała kobieta, aż w końcu dotarła do zera i podniosła głowę tak gwałtownie, że kaptur opadł na plecy, odsłaniając rude włosy. Naciągnęła go pośpiesznie i obróciła się na drzwi.

- Opuszczony strych na zniszczonej południowej wieży, za pół godziny. Muszę coś jeszcze zrobić - wyszeptała nerwowo. Podniosła wzrok na elfkę i wbiła w nią swoje niebieskie oczy.

Zafirka nie miała czasu na zastanawianie się. Przytaknęła głową i drżącymi dłońmi oparła się o stół. Usłyszała tylko trzaśnięcie drzwi, a kroki Leliany w końcu ucichły.

Nie miała czasu na zastanawianie się, o co mogło chodzić. Jeśli już stała na nogach i była w pełni otrzeźwiona mogła zabrać się za zaległości. Chwyciła stertę raportów i listów, tych których Josephine nie mogła zatwierdzić bez jej zgody, i tych zupełnie świeżych, które mógł potwierdzić każdy.

Czytała o misjach wykonanych przez zwiadowców na Świętych Równinach, o odbudowie mostu. Uważnie śledziła każdą linijkę, byle nic nie pominąć. Na naradzie zaoszczędzą trochę czasu.

Zastanawiała się jakim cudem jej plan leżenia w łóżku tyle godzin został zakłócony, a także dlaczego nadal nie wróciła do ciepłego i miękkiego łóżka.

Jej myśli zupełnie rozproszyły się, gdy natrafiła na dziwny list.

Słowik.

Informacje o wcześniejszym miejscu pobytu A. nie są nam znane.

Mam nadzieję, że nie będziecie przetrzymywać A. zbyt długo. Tak jak i M.H. musi wkrótce trafić do domu. Mamy wiele spraw, w które Inkwizycja nie powinna się mieszać.

Z Szacunkiem, Aveline.

Odłożyła kartkę i z tępym wzrokiem spojrzała się przed siebie.

Nie rozumiała z tego kompletnie ani słowa. Kim był A, którego przetrzymywali? Kim była Aveline i M.H. Wielu ludzi mogło mieć inicjały M.H. i mimo, że w pierwszej chwili wydawało się jej iż chodziło o Miriam Hawke, ale nie tylko jej imiona miały takie inicjały.

Kiedy tylko wyjdzie, spyta o całość Leliane. Zapewne to był jeden z szyfrów, których używali żołnierze Inkwizycji... Ale ten zwrot o mieszaniu się. Zmarszczyła brwi. Nie podobało jej się to.

Przełknęła ślinę i z zwartym krokiem ruszyła na miejsce spotkania. Obiecała sobie, że będzie miała większe zaufanie do swoich doradców, ale co rusz natrafiała na dowody, w których pokazywali jak mało respektowali jej przywódctwo.

Gdyby chociaż wspomnieli, że dla bezpieczeństwa organizacji muszą działać w sekrecie, jej poglądy byłyby inne.

Księżyc oświetlał jej drogę przez mury. Bacznym wzrokiem obserwowała nienaturalnie pustą fortyfikację. Minęła jednego z patrolujących żołnierzy. Skinął jej głową, nawet nie przystając. Wciągnęła powietrze, ale się nie zatrzymała. Jej ręka niemal natychmiastowo sięgła za kozik, przy pasie.

Nie salutujący żołnierz? Szpieg? Spoglądała nerwowo do tyłu. Gdyby przed wizytą w Halamshiral Leliana nie wyjaśniła jej każdego szczegółu, na który ma zwracać uwagę, teraz nawet by nie zawróciła sobie tym głowy.

Ale każdy żołnierz Inkwizycji salutował Inkwizytorce, do znudzenia tysiące razy na dobę.

Coś się działo, a ona nie wiedziała co. Zimny pot wstąpił na jej plecy.

Stanęła przed drzwiami jednej z wież. Rozejrzała się ukradkiem, po czym podeszła do muru na blankach. Spoglądała przez kilka minut w przestrzeń, udając ziewanie, równocześnie bacznie obserwując każdy najmniejszy ruch.

Odliczyła wolno do dziesięciu, rozejrzała się jeszcze raz i ruszyła do wieży. Wyjęła kozik, po czym pchnęła drewniane drzwi.

Leliana stała odwrócona tyłem do niej, wypatrując przez dziurę w murze. Brak szczelności sprawiał, że to pomieszczenie należało do jednych z najzimniejszych w całej Twierdzy. Elfka zadrżała naumyślnie.

- To nie przypadek, że ona przyszła tu dzisiaj. - Leliana obejrzała się delikatnie.Ledwo usłyszała jej słowa, gdyby nie była elfką byłoby ciężej to słyszeć.

- Królowa? - wyszeptała Inkwizytorka, stając obok niej i również spoglądając przez dziurę w przepaść. - Coś jest nie tak - dodała bez namysłu.

- Zauważyłaś to? - zapytała z niekrytym podziwem Szpiegmistrzyni. Skinęła głową.

- Oczywiście. Czy Lady Theirin jest wrogiem? - Zamyśliła się Herold i zamarła na samą myśl.

- Nie sądzę. Ale przyjaciółką Inkwizycji, też raczej nie jest. Jeśli Cassidy chce ci pomóc, to znaczy, że widzi w tym swoją korzyść. Robiła to od początku, gdy ją poznałam. Ale wtedy byłam zbyt młoda i naiwna, by to dostrzec. Jako jedyna uwierzyła w to, że zostałam wybrana przez Stwórce.

Dziś wiem, że okręcała sobie nas wszystkich wokół palca - Opowiedziała i poprawiła kaptur. Zafirka nie miała pojęcia jak, ale w jakiś sposób poruszyło to kobietą.

- Bohaterka Fereldenu ratowała ludzi, bo miała szlachetne serce - odparła delikatnie oburzona. To czytała w podręczniku.

- Mimo nastoletniego wieku, była niezwykle wyszkolona w Grze, dyplomacji. Biegła w walce mieczem i wręcz. Ojciec postarał się, by zawsze mogła polegać na swoich umiejętnościach, nieważne jak podstępne były - Wyjaśniła Leliana. - Rozumiem to po latach.

- Czyli... jaką korzyść miało wstąpienie do Szarej Straży? - zdziwiła się Inkwizytorka, przestępując z nogi na nogę.

- Przetrwanie, tak sadzę. Była przyparta do muru a potężne wojsko wydawało jej się bezpiecznym schronieniem. Mogła też nie myśleć w pełni logicznie po śmierci obojga rodziców - stwierdziła. - Zobacz co osiągnęła, gdy plaga się skończyła. I nawet ją przeżyła. Jakim cudem? Też tego nie rozumiem, mimo że tam byłam.

- Została okrzyknięta bohaterką... - Zafirka otworzyła szerzej oczy. - Została królową Fereldenu... - zamilkła i obejrzała się na Lelianę.

- Couslandowie pozbawieni wszystkich z rodu, z jedyną niepłodną przez wstąpienie do Szarej Straży, reprezentantką stracili pozycję. Została żołnierzem bez niczego. To dzięki niej Alistair został królem. A ona owinęła go sobie wokół małego palca u stopy. - Stwierdziła Leliana, delikatnie unosząc kąciki ust w górę. - Wzięli ślub, tym samym odchodząc z Szarej Straży. Wymarzona wolność, pozycja, luksus i władza - Szpiegmistrzyni prychnęła i założyła ręce na piersi. Nie wyglądała na zadowoloną z faktów, które sama przedstawiła.

- Jesteś... Jesteś zaskoczona? - zdziwiła się elfka. Zdmuchnęła niesforny kosmyk z czoła i wbiła swoje zielone jak szmaragdy, elfickie oczy.
- Nigdy dotąd nie myślałam o niej w ten sposób. Nie podejrzewałam... - zamilkła i zdjęła kaptur. Przez chwilę stały tak w całkowitym milczeniu.
- Powiadomiłam Alistaira o jej przybyciu. To jest ściśle tajne a ona, nie może wiedzieć.
- Dlaczego to zrobiłaś? - Zafirka mierzyła ją bacznym wzrokiem, ale kompletnie nic nie potrafiła wyczytać z jej postawy.
- Ufam Inkwizycji. To coś, co musiałam zrobić wbrew starym znajomościom. Muszę załatwić jeszcze kilka spraw przed świtem. Nie wypuszczaj broni z ręki - przypomniała. Herold przytaknęła.
- Uważasz, że współpracuje z Koryfeuszem? - dopytała się, podnosząc wyżej drżący podbródek.
- Nie sądzę. Ale może działać nam także na szkodę. Jest ślepo zaopatrzona w swoje królestwo. - Odparła rudowłosa i obróciła się na pięcie. Stanęła tuż przed drzwiami i na ułamek sekundy zawahała się przed otworzeniem ich. Nałożyła kaptur na głowę i zwróciła głowę w stronę Inkwizytorki.

- Uważaj na Zevrana. Jest niezwykle przebiegły i wbrew pozorom inteligentny. Ma także wielki urok osobisty i mało kto potrafi się oprzeć jego osobie. Może spróbować cię wykorzystać dla celów Cassidy - ostrzegła i nacisnęła na klamkę.

- Dziękuję... Chyba.

Swoje kroki natychmiast skierowała do łóżka. Kierowana instynktem zasnęła z kozikiem pod poduszką, czujnie śpiąc.
Obudziła się, gdy słońce dawno widniało na niebie. Podniosła się z łóżka, myśląc że nawet ten kozik nic by jej nie dał, kiedy spała tak kamiennym snem.

Obok łóżka, na szafce leżała taca ze śniadaniem. Daana musiała jej przynieść, gdy spóźniła się na wspólny posiłek. Postanowiła wziąć kąpiel.

Miała jeszcze trochę czasu do południowej narady. Wiedziała, z kim chciała się zobaczyć się w tej chwili.

Jak bardzo zdziwiła się, gdy po drugiej stronie drzwi do komnaty ujrzała dwóch strażników, stojących na baczność.

Leliana. Nie było innego wyjaśnienia.

Nigdy nie widziała, by w pomieszczeniu w którym Solas malował, znajdowało się tak wiele osób. Zamrugała kilkukrotnie ze zdziwienia.

Sera siedziała na biurku, majtając nogami w tył i przód. Elfi mag, siedzący na fotelu, podparł się dłonią o podbródek, wzdychając ciężko.

Dorian żywnie dyskutował o magii używanej w Tevinterze, jakby myśląc że Solas jest zaangażowany w słuchanie jego opowieści.

Wszyscy poderwali głowy na dźwięk wchodzącej Inkwizytorki.
Sera zaklaskała w dłonie z zadowolenia.

- Nasza śpiąca królewna, dzień dobry. - przywitał się Dorian, urywając rozmowę i wyciągając w jej stronę ręce z cieniem uśmiechu na twarzy.
- Kto śpiący? - zdziwiła się ale po kilku sekundach wylądowała w jego ramionach.
- Jest taka bajka, opowiadana w Tevinterze. Josephine wspomniała, że w nocy zawitał do nas przyjaciel Leliany to prawda? - zapytał. Zafirka zmarszczyła brwi. Obecność królowej była tajna, ale Zevrana nie.
- Tak, spotkaliśmy się wszyscy w nocy - odparła, po czym została wyściskana przez blond elfke.
- Dusisz mnie Sera - zachrypiała i z uśmiechem wyplątała się z uścisku.

Spojrzała na maga, siedzącego na krześle a ciepło rozlało się po jej ciele.
Obdarzył ją delikatnym uśmiechem, a jego błękitne oczy rozbłysły nieznacznie.
- Vhenan. - Usłyszała i gdy postawiła krok w jej stronę, drzwi otworzyły się. Obróciła się na pięcie.
W jej stronę kocim krokiem, szedł elf pochodzenia antiviańskiego o ciemniejszej karnacji i oczach w kolorze miodu.
- Lady Lavellan, Twój widok cieszy me oczy - pokłonił się nisko.
- O nie... - mruknęła elfka.
- Witam wszystkich, Zevran Arainar. - skinął głową do jej towarzyszy. Dorian prychnął i ściągnął brwi.
- Antiviański akcent - stwierdził bez zastanowienia. Elf posłał mu zadziorny uśmiech. Podszedł bliżej Herold, z wzrokiem niczym drapieżnik, który poluje na swoją ofiarę.

Musiała na niego uważać. Byle nic nie kombinował, nie tu przy Solasie. Przełknęła śline i cofnęła się o krok.
Nim zdążyła zareagować została otoczona silnym ramieniem. Zbliżył twarz spoglądając na nią bez mrugnięcia, jego opadające włosy drapały jej czoło. Przejechał kciukiem po policzku elfki.
Czuła jak jej poliki purpurowieją. Nie była pewna, czy ze wściekłości czy wstydu.

Nim zdążyła drgnąć tevinterczyk stał przy nich, celując kosturem w szyję elfa.

- Zbliż się do Inkwizytorki bliżej niż na metr a służące będą wymiatać stąd twoje prochy - mruknął Dorian z całkowitą powagą, nie podobną do niego. Zevran odsunął się od niej i spojrzał z zaciekawieniem na mężczyznę.

- Ciekawe masz przy sobie towarzystwo - wyszeptał do Zafirki. Solas podniósł się z fotela i dziarskim krokiem podszedł obok, splatając ręce za plecami.

- Vhenan - szepnęła i dotknęła jego ramienia. Nie odzywał się słowem, nawet na nią nie obejrzał.

- Nie przybyłeś by dołączyć do Inkwizycji, prawda? - zapytał elf spokojnym tonem.

-Właśnie elfiku, co tu robisz? - parsknęła Sera.
- Jestem tu dla wspólnych korzyści. W każdym tego słowa znaczeniu - wymruczał ostatnie słowa. Elfka jęknęła głucho, po czym spojrzała na niego surowym wzrokiem.
- Szukałeś mnie? - zapytała, przybierając profesjonalny wyraz twarzy. Ruszył w jej stronę, ignorując wycelowany w niego kostur.
- Tak. Ona chce się z tobą widzieć, jeśli masz chwilę - wyszeptał, przechodząc obok niej i ruszając w stronę schodów. Obróciła się za nim.

- Po naradzie - odparła stanowczo. Może i Cassidy była królową, ale w Podniebnej Twierdzy musiała podporządkować się Inkwizycji. Elfka nie miała zamiaru zakłócać porządku dnia, na życzenie Bohaterki Fereldenu.

- Co się dzieje? - zapytał ją Solas, gdy były Kruk zniknął.
- To skomplikowane - zaczęła pocierając skroń. Widziała na sobie zaciekawione spojrzenie towarzyszy.
- Wyjaśnię wam wszystko na kolacji, czeka mnie teraz poważna rozmowa z doradcami - burknęła.
- Czy on dotykał cię tam gdzie nie powinien? - zapytała Sera, a jej głos był zabarwiony wściekłością.
- Nie. On podobno... Poprostu taki jest - odparła i westchnęła. Nie obracając się ruszyła na korytarz. Słyszała jeszcze oburzenie Doriana na temat zachowania Zevrana, skierowane do elfiego maga.

Nie mogła im zdradzić, że Cassidy Theirin znajdowała się w Twierdzy. Jeszcze nie dziś.

Witam Was kochani.

Dawno mnie nie było, rok konwentowy się skończył. Przede mną egzamin na prawko. 

Trzymajcie kciuki! 

Niedługo pojawię się z kolejnym rozdziałem. 

Uznajcie ten rozdział za świąteczny :D 



Wesołych Świąt! Dużej choinki, smacznego jajka i... 

To nie te święta, ale jajko zawsze okej.

Dedykacja dla AngelikaMosia

Bo przybyła i już tu została. ^.^



Następny planowany konwent: Aishiteru 2018 -  Wrocław 10-11.02.2018.

Jako, że to konwent mangi i anime, będę w cosplayu z tej tematyki. Jeszcze nie jestem pewna w którym, ale zostało dużo czasu i będę Was na bieżąco informować z każdą zmianą. Jeśli ktoś z Was ma w planie się pojawić, odezwijcie się. 

Dziękuję za to, że jesteście tu!

ZAPRASZAM NA MÓJ TUMBLR ----> https://www.tumblr.com/blog/zafirka












Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top