Rozdział 6
Minęły dwa tygodnie, odkąd pożegnałam Elise na lotnisku i od tamtego czasu nie miałam od niej żadnych wieści. Niby brak wiadomości to dobra wiadomość, ale wszscy dobrze wiemy, że to wierutne kłamstwo.
Ale rzadko o tym myślałam, musiałam skupić się na pracy. Korporacja się rozwija, moi drodzy.
Wyszłam dziś z pracy później. Isaac pewnie był już w domu.
Wsiadłam do samochodu i zaczęłam przeglądać wiadomości. Większość to powiadomienia z Instagrama, oprócz tego dwie wiadomości od Isaaca. Napisał mi, że robi kolację.
No cóż. Byłam zmęczona i głodna, więc szybko dojechałam do domu i zjedliśmy razem kolację.
- Zostało jeszcze dużo makaronu - oznajmił Isaac, kiedy zjedliśmy.
Mogę jutro zrobić zapiekankę, jeśli chcesz...Ty pewnie nie będziesz miała czasu, żeby wsyzstko przygotować.
Boże, kocham go. Mówiłam to wiele razy, ale uwielbiam Isaaca.
Lepszego chłopaka nie mogłam sobie wymarzyć, naprawdę...
- Wiesz może, co u Elise? - spytał Isaac.
- Nie wiem - wzruszyłam ramionami.
Od czasu jej powrotu do Seattle nie mam z nią kontaktu, ale mam nadzieję, że wszystko u niej dobrze.
- Też mam taką nadzieję - powiedział.
Nie jesteś zmęczona, Billie? Pracowałaś prawie dwanaście godzin...Może idź odpocząć, zrobię wszystko, co trzeba zrobić.
Poszłam do sypialni i w duszy dziękowałam mu, że troszczy się o mnie. Zasnęłam szybko.
No i nie zgadniecie, co się stało.
Tak.
Znowu ten cholerny sen. Tym razem był tak realistyczny, że czułam dosłownie ból Elise bo zerwaniu z Loganem.
To już nie może być tylko sen. To był znak, jestem pewna.
Ale nie powiem nikomu, bo uznają, że zmyślam.
Jestem otoczona przez realistów, taka prawda.
Elise by mi nie uwierzyła.
Isaac zaczął by świrować.
Finneas popatrzył by na mnie dziwnie.
Wszyscy zapewnialiby mnie, że to naprawdę jest tylko sen, ale ja wiem swoje. Coś się stanie...
I zobaczymy, kto będzie miał rację.
Poczekajcie, zobaczymy, co się z tego rozwinie.
Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że nie śpię, tylko siedzę na łóżku i gapię się w okno, gapię się na miasto i na ludzi, tam w dole. Było wpół do dwunastej. Isaaca nie było w łóżku, robił coś w kuchni, światło było zapalone.
Wstałam z łóżka, poczułam, że nie zasnę teraz tak szybko.
Isaac faktycznie krzątał się po kuchni. Zlew był pełny brudnych garnków, a on sam wycierał półki.
- Isaac, nie śpisz? - spytałam.
Mój chłopak totalnie się mnie nie spodziewał, więc jak się tylko odezwałam, prawie zleciał z krzesła.
- No nie - powiedział.
W kuchni jest bałagan i chciałem go posprzątać...Obudziłem cię? - spytał z uśmiechem.
- Nie.
Isaac porzucił swoją pracę, podszedł do mnie i objął. Przytulaliśmy się tak.
- Miałaś ten sen - szepnął.
Nie muszę pytać, wiem. Niepotrzebnie się martwisz, Billie.
- Isaac - jęknęłam.
To nie jest zwykły sen. To śni mi się niemal bez przerwy od miesiąca. Może Elise chce mi coś przekazać, może to znak, ale widzę ja w tyle moich myśli. Cały czas. To męczące, a bliskie mi osoby mi nie wierzą.
- Teraz, jak to opisałaś, to chyba zmuszony jestem uwierzyć - powiedział Isaac.
Ale nie martw się, naprawdę. To nic w porównaniu z tym, co przechodziłaś parę lat temu...
Wtedy się rozpłakałam. Ryczałam jak małe dziecko, a Isaac tylko mnie obejmował, szeptał mi do ucha "Będzie dobrze", gładził mnie po włosach.
Uspokojał mnie, potem stwierdził, że posprząta w kuchni jutro. Poszliśmy spać, i zasnęliśmy, ja wtulona w jego klatkę piersiową. Chwilę przed tym, jak zasnął, pocałował mnie w czubek głowy.
Zachichotałam i zaczęłam zasypiać. Przy nim czułam się bezpieczna.
Tydzień potem on i Finneas przekonali się, że miałam rację.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top